* 8.2 Week IV *

3.2K 253 107
                                    

...I don't really really give two fucks... 

zabierzcie to ode mnie!!!!!!!!!







Harry wszedł do kuchni i od razu zaczął robić herbatę dla siebie, wcześniej upewniając się, że starszy nic nie chce. Zagotował wodę i zalał nią całkiem spory kubek. Nie wiedział, skąd znalazła się tutaj jego ulubiona herbata, ale widocznie musiał coś o niej wspomnieć i Louis ją kupił. Przeszedł do salonu i usiadł obok mężczyzny zaglądając mu przez ramię na jego Twittera, którego właśnie przeglądał.

– Co nucisz? – zapytał, odstawiając kubek na stolik przed nimi.

– To nowa piosenka. Pracuję nad nią z Liamem – odpowiedział Louis.

– Zaśpiewasz mi ją?

If this room was burning / I wouldn't even notice / 'Cause you've been taking up my mind / With your little white lies, little white lies – zaśpiewał Tomlinson. – To refren.

(Jeśli ten pokój by płonął / Nawet bym nie zauważył / Bo pochłonąłeś całe moje myśli / Ze swoimi, małymi, niewinnymi kłamstwami, małymi, niewinnymi kłamstwami)

– Podoba mi się. Jest o kimś?

– Może o tobie, całuśny chłopcze – zaśmiał się starszy i po chwili przyciągnął do siebie chłopaka. Zaczął go łaskotać, a tamten zanosił się śmiechem, nie lubił tego, a może tak naprawdę podświadomie bardzo to lubił?

– Zamówmy coś – powiedział, kiedy udało mu się uwolnić od Tomlinsona i poczuł, jak powoli burczy mu w brzuchu.

– Na co masz ochotę, żabko? – zapytał starszy.

– Nie wiem – odpowiedział i wdrapał mu się na kolana. – Może jakaś chińszczyzna?

– Myślę, że może być – stwierdził Tomlinson, sięgając po raz kolejny po telefon. – Zamówimy też dla Liama – oznajmił, całując chłopaka w nos.

– Właściwie gdzie on jest? – zapytał młodszy i chyba dopiero teraz przypomniał sobie, że Payne tymczasowo mieszkał u Louisa. Jakoś zawsze był przyzwyczajony, że byli tylko we dwójkę.

– Musiał pozałatwiać kilka spraw związanych z naszą współpracą. Więc co sobie życzysz?

– Obojętnie – powiedział. – Zamów, co chcesz.

Ułożył się wygodnie na kanapie i wtulił w piosenkarza, włączając telewizor, kiedy ten szukał dla nich jakiegoś jedzenia.

Zarówno Liam jak i ich obiad zjawili się w ciągu kolejnej godziny, w ciągu której Harry zdążył już porozmawiać z Niallem i oznajmić mu jak bardzo za nim tęsknił. Właściwie miał nawet ochotę błagać Lou, żeby znowu przywiózł mu przyjaciela, chociaż na kilka godzin, ale jedyne, co otrzymał to tylko krótkie „zastanowię się".

Harry przeciągnął się na kanapie, gdy tylko opróżnił całe swoje pudełko makaronu.

– Obejrzyjmy coś – zaproponował.

– Bardzo chętnie – odpowiedział mu Liam.

– Lou? – zapytał Styles.

– Pewnie, skarbie – zgodził się natychmiast Tomlinson. – Wybierzcie coś, ja tylko skoczę zapalić – powiedział i wstał z kanapy.

Ruszył na balkon, po drodze łapiąc paczkę papierosów, która leżała w kuchni. Czasami miał takie chwile, jak właśnie ta, że łapały go nagłe wyrzuty sumienia, wtedy po prostu musiał chwilę pobyć sam. Nadal najgorzej ze wszystkich rzeczy męczył go wiek chłopaka, ale przez cały czas usilnie wmawiał sobie, że wszystko się ułoży.

I think I need you [Larry]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz