* 3.1 Bootcamps *

4.3K 378 90
                                    

A nie mówiłam, że zdobędzie autograf :D





Harry pożegnał się z rodzicami i Niallem. Wiedział, że to właśnie teraz wszystko się zacznie. Zostawał tutaj sam i musiał sobie radzić, i to przede wszystkim ze stresem.

Było kilka minut po drugiej, kiedy zebrał się na ogromnej scenie z innymi uczestnikami i tak, denerwował się. Teraz już rozumiał, że to nie była zabawa, przeszedł dalej i miał przed sobą kilkudniowy następny etap. Marzył o tym, ale kiedy już tutaj stał, po raz kolejny czuł się nierealnie. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że w ogóle ktoś go doceni i już nie był pewien czy decyzja, którą podjął była tak faktycznie chęcią sprawdzenia się, czy raczej chęcią zobaczenia swojego idola.

Louis siedział w limuzynie. Naprawdę nie miał ochoty tam jechać, a jedyną rzeczą, która go tam ciągnęła, była chęć zobaczenia tego dzieciaka ponownie. Oczywiście, że mógł nie przyjechać, przecież w życiu zdarzały się różne rzeczy, mimo to przez te niecałe dwa tygodnie czuł się dziwnie i nie miał pojęcia, co było w tym dzieciaku takiego, że tak bardzo znowu chciał go zobaczyć i nie mógł przestać o nim myśleć. Pewnie wszyscy już czekali, kiedy jego limuzyna wjechała do środka. Wembley. Jak dawno tutaj nie był...

Wysiadł, przywitał się z Simonem oraz z kilkoma innymi ludźmi z ekipy, których nawet nie znał, uzgodnili kilka rzeczy i już po paru minutach szli za ochroniarzem, który przez korytarze prowadził ich na scenę. Na szczęście nikt nie wymagał teraz od niego tego, żeby mówił cokolwiek, miał za to idealny moment, żeby przyjrzeć się dokładnie temu człowiekowi, który przed nim szedł i cholera, był całkiem przystojny, a do tego miał niezły tyłek.

W końcu mężczyzna popchnął spore drzwi, a kiedy tylko on i Simon je przekroczyli, powitały ich głośne piski i oklaski. Odruchowo przywołał na twarz swój najlepszy uśmiech i stanął z Simonem w wyznaczonym im miejscu.

– Po pierwsze, witam – odezwał się tamten. – Po drugie, gratulacje...

I Tomlinson już go nie słuchał, przeczesywał jedynie wzrokiem zebrany przed nim tłum, aż w końcu go zobaczył. Był tam, stał wśród innych uczestników i uśmiechał się. Właściwie uśmiechał się do niego, obserwując go uważnie i Louis nie mógł pohamować uśmiechu, kiedy zobaczył te urocze dołeczki. I kurwa, tęsknił za nimi przez te dni, za tymi dołeczkami i burzą loków. Widział chłopaka tylko raz w życiu, ale czuł, jakby połączyła ich jakaś więź. A może po prostu miał już urojenia?

Harry słuchał uważnie, kiedy Simon mówił o tym, jak mieli podzielić się na grupy, nie spuszczał jednak ani na sekundę wzroku z Tomlinsona. Coś ściskało go w żołądku, bo tamten również go obserwował. Nie wiedział dlaczego, ale Louis skanował całe jego ciało. To przenikliwe spojrzenie, które sprawiało, że było mu gorąco, a jego żołądek wywinął fikołka, kiedy mężczyzna się do niego uśmiechnął. Mimo to nie wiedział, dlaczego on tak go obserwował, przecież on był tylko nijakim chłopakiem, jednym z wielu tutaj.

Kilka minut później Harry poszedł z trenerem, którego im przydzielili do sali, a jego grupa dostała piosenkę „Man in the mirror". Każdy z nich miał kartkę w dłoni i każdy z nich zaczął ćwiczyć pod czujnym okiem mężczyzny.





Louis już po kilku minutach miał dość ciągłych obrad, uśmiechania się do kamer i wypowiadania na różne tematy, ale udawał. Udawał, jak bardzo go to interesuje, jak bardzo jest zaangażowany, kiedy tak naprawdę chciał stąd uciec, a jeśli nie, to przynajmniej zapalić...

Wiedział, że niedługo zacznie się przesłuchanie, dlatego w końcu, po kolejnych parunastu minutach, postanowił, że jednak się wymknie, a Simon dał mu na to tylko chwilę, więc to będzie tylko jeden szybki papieros. Jakoś nie zamierzał w swojej obecnej sytuacji mu podpadać i naprawdę się spieszył, zresztą jego nałóg też nie mógł czekać.

I think I need you [Larry]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz