* 8.4 Week IV *

2.8K 230 47
                                    

No i kurwa znowu mi się przypomniała TA piosenka!

Ale dołączam Wam inną, którą bardzo lubię, chociaż ma już trochę lat :D

Louis właśnie schodził po schodach na parter, kiedy natknął się na najbardziej niechcianą osobę, jaką mógł.

– Louis, co ty tam robiłeś? – zapytał Simon.

Momentalnie oblał go zimny pot, ale starał się nie dać tego po sobie poznać.

– Zaprowadziłem Harry'ego. Chyba trochę za dużo wypił, jak na dzieciaka w tym wieku. Mam nadzieję, że zaśnie i dzisiaj już nie będzie sprawiał problemów.

Liczył, że Simon uwierzy w takie wyjaśnienie, ale przecież zawsze starali się z Harrym zachować dystans wśród ludzi, więc nie mógł ich podejrzewać.

– Jeśli tak, to w porządku – odpowiedział, patrząc na niego lekko podejrzliwie, bo Louis pewnie wyglądał jak świeżo po seksie, ale on właśnie był świeżo po seksie i starał się to jak najbardziej ukryć.

– Nie sądzisz, że ten dzieciak się tutaj nie nadaje?

– Dlaczego? – zapytał.

– Wydawało mi się, że był trochę inny, kiedy go tutaj przyjmowaliśmy, a on boi się wyjść na scenę – odpowiedział Simon.

– Tylko raz mu się to zdarzyło, ale wydaje mi się, że dobrze sobie z tym wszystkim radzi, zresztą to nie my decydujemy, kto odpadnie, Simon – oznajmił. – Będę się zbierał. Myślę, że reszta jest na tyle dorosła, że sama sobie poradzi.

– Jasne. Do zobaczenia. – powiedział tamten i Louis posłał mu jeszcze wymuszony uśmiech, zanim wyszedł. Wsiadł do samochodu i już miał go odpalić, ale oparł głowę o kierownicę. Wypuścił głębszy oddech. Miał tego dość. Wszystko zaczynało się robić coraz bardziej niebezpieczne i to nie dla niego, bo o siebie się nie martwił, on sobie poradzi.

I naprawdę nie miał pojęcia, jak przetrwają kolejne sześć tygodni.





Jak się czujesz, kotku? – napisał z samego rana, zanim jeszcze wyszedł z Liamem do studia, ale na odpowiedź musiał trochę poczekać, więc pewnie Harry spał.

Umieram :( – przeczytał w końcu po dobrych kilkunastu minutach i zaśmiał się odruchowo.

Sok pomidorowy, witamina C, kawa i zjedz coś – odpisał młodszemu. Akurat on dobrze wiedział, co pomaga w takiej sytuacji, nie raz leżał ledwo przytomny w domu.

Dlaczego nie mówiłeś, że to takie straszne?

Louis zaczął chichotać pod nosem, kiedy Liam prowadził. I Tomlinson mógł śmiało twierdzić, że ma w przyjacielu osobistego kierowcę, bo gdy tylko tutaj przyjechał, praktycznie przywłaszczył sobie jego samochód.

– Z czego się tak cieszysz? – zapytał.

– Nie powinienem się śmiać, ale Harry chyba właśnie przeżywa pierwszego kaca w życiu – odpowiedział.

Ciesz się, że cię powstrzymałem, bo o ile dobrze pamiętam, wczoraj miałeś zamiar wypić jeszcze więcej – napisał do chłopaka.

– Współczuję młodemu – powiedział Liam. – Mam nadzieję, że przejdzie mu do próby.

– Liczę na to – zaśmiał się po raz kolejny szatyn. – Cały Harry, uparty i zawsze najmądrzejszy.

– Szczerze, stary? Będziesz miał z nim przejebane – oznajmił Payne, ale jeśli ta dwójka będzie razem, to może być ciekawie. Młodszy był uparty, a Louis w końcu przestanie ustępować mu we wszystkim. Tylko na początku związku jest tak kolorowo, potem pojawiają się pierwsze kłótnie, a trochę czasu minie, zanim się dotrą i przez ten okres może być naprawdę zabawne dla kogoś, kto będzie patrzył na to z boku. Harry umie pokazać rogi, a Tomlinson też na dłuższą metę nie ma cudownego charakteru.

I think I need you [Larry]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz