* 9.1 Week V *

2.8K 246 63
                                    

Ależ się rozpędziłam ostatnio z tym ff. Szok! 

Ale co tam...

Niebetowany :D

Enjoy! :D




Louis usłyszał dzwonek do drzwi. Była już prawie dwudziesta druga, ale wstał z kanapy i poszedł otworzyć, a kiedy tylko przekręcił zamek i nacisnął klamkę, chłopak z burzą loków rzucił mu się na szyję.

– Dobry wieczór, tatusiu.

– Dobry wieczór, skarbie – przywitał się z młodszym.

Harry uniósł się na palcach i wtulił w zagłębienie szyi starszego. Nawet jeśli dzieliło ich dziewięć lat, to prawie doganiał wzrostem Louisa.

Zayn siedział w fotelu i obserwował całą scenę. Nie mógł powstrzymać odruchowego uśmiechu, który cisnął mu się na usta. Dokładnie tego potrzebował jego przyjaciel – miłości. Chociaż ona może nie zaczęła się w poprawny sposób, ale nie obchodziło go to, bo po pierwsze to było ich życie, a po drugie cieszył się, że mógł widzieć wreszcie szczęśliwego Louisa, jakiego niedane mu było widzieć już od kilku lat.

– Wiesz, skarbie, mamy niespodziewanego gościa – powiedział Tomlinson i poczuł, jak chłopak spiął się ze strachu w jego ramionach.

Nadmiernej ostrożności nigdy za wiele, dlatego oboje musieli być czujni przynajmniej do końca programu.

– Pamiętasz Zayna?

Ciało Harry'ego natychmiast się rozluźniło. Odsunął się, jednak Louis nie do końca mu na to pozwolił, wydął wargi, a chłopak zachichotał i pocałował krótko starszego. Ściągnął kurtkę i buty, po czym usiadł na kanapie obok Louisa. Wyszczerzył zęby do obserwującego go uważnie mulata, a Malik odwzajemnił uśmiech, szybko skupił się jednak na swoim chłopaku, który wrócił z kuchni z jakimś piciem i przytulił się do niego. Kiedy Harry obserwował ich takich przytulonych, mógł śmiało twierdzić, że Zayn i Liam byli naprawdę piękną parą.

– Mogę herbatę? – zapytał.

– Pewnie, skarbie – odpowiedział Louis. – Zrobię ci.

Wstał z kanapy i poszedł do kuchni, żeby po kilku minutach, w których Harry skupił się na podglądaniu kątem oka i zachwycaniu się Zaynem i Liamem, wrócić i postawić przed nim kubek jego ulubionego napoju.

– Wydaje mi się, że istnieje jakaś zależność, między piciem herbaty wieczorem a twoim gadaniem przez sen – powiedział Tomlinson.

– Naprawdę? – zapytał Harry, wtulając się w bok starszego.

– Mhm – mruknął na potwierdzenie i pocałował chłopaka w czoło.

– Podasz mi kubek? – usłyszał chwilę później.

Harry oswajał się nadzwyczaj szybko, dlatego praktycznie cały czas paplał, opychając się popcornem, a Zayn jeszcze nie widział, żeby Louis patrzył na kogoś tak czułym wzrokiem. W końcu jednak chłopak przytulił się do starszego zmęczony. Mulat nadal się uśmiechał pod nosem, kiedy widział przyjaciela ściskającego w objęciach Stylesa. Kto, jak kto, ale Louis naprawdę zasługiwał na bycie kochanym.

Nie minęło kilka minut, kiedy najmłodszy zasnął. Wyglądał jak aniołek, gdy spał, a loki tylko dodawały mu dziecięcego uroku. Może jedynie wystająca spod lekko zsuniętych dresów niewielka kokardka zdradzała, że Harry nie jest tak niewinny, za jakiego może uchodzić.

Tomlinson wstał jak najdelikatniej, wziął chłopca na ręce i zaniósł do sypialni. Położył go na łóżku, po czym ściągnął z niego spodnie i bluzę, zostawiając jedynie koszulkę i bieliznę. Przykrył go szczelnie kołdrą, nie chcąc, żeby zmarzł. Zanim wyszedł, pocałował go jeszcze w czoło, szepcząc ciche „dobranoc, skarbie". Wrócił do Zayna i Liama zamykając cicho drzwi sypialni i usiadł na kanapie.

I think I need you [Larry]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz