* 10.1 Week VI *

2.5K 243 52
                                    

Jak bardzo nie lubię dodawać rozdziału z telefonu, ale wiem, że potem mogę nie mieć czasu...

Tęskniliście? Trochę mnie tutaj nie było, ale to przez Ziama. Kto chętny może zerknąć - Liar :)

Buziole i enjoy :*





– Zayn, nie dam rady! – oznajmił szatyn zaraz po tym jak zatrzasnął za sobą drzwi wracając po kolejnym odcinku. – Nie wytrzymam jeszcze pięciu tygodni. Powiedz, że zostało ci coś jeszcze? Muszę zapalić.

Zayn przez chwilę patrzył na niego, a jego spojrzenie wyrażało totalny sceptycyzm, jednak minął Louisa i poszedł na górę.

– Zrób coś do picia – powiedział, kiedy był już na schodach.

Louis poszedł do kuchni i pogrzebał w szafkach, żeby wyciągnąć stamtąd butelkę coli i kilka szklanek. Ruszył z tym do salonu, gdzie rozsiadł się wygodnie, a chwilę później do niego dosiadł się Zayn podając mu już gotowego skręta.

– Wielbię cię, Zayn – powiedział Tomlinson, zaciągając się mocno. – Boże, kocham cię, ratujesz mi tyłek.

– Tylko nie mów Harry'emu – dodał przyjaciel.

– Tak, dokładnie, nie mów Harry'emu. A gdzie Liam? – zapytał.

– Lee bierze prysznic, także musimy narzucić większe tempo, bo zaraz obu nam się dostanie.

Liam i Harry chyba powinni podać sobie ręce, jeśli chodzi o kwestię palenia i to wszystkiego. Pewnie będą musieli się sporo nasłuchać, kiedy tylko Payne się tutaj zjawi, jednak on naprawdę musiał, a Liam nie był w stanie tego zrozumieć.

– Dobra, stary, mów, o co chodzi – powiedział Zayn, wydmuchując dym z płuc.

– Nie dam rady tego ciągnąć – odpowiedział Louis. – To mnie przerasta. Prasa zaczyna węszyć, dziwię się, że to jeszcze nie dotarło do Simona. Muszę pojawić się z kimś na mieście, myślałem o kuzynce Liama, wiesz której, tej blondynce.

Spojrzał na Malika, zastanawiając się, czy ten będzie wiedział o kim myśli, jednak znali się od dziecka i Zayn jeszcze nigdy go nie zawiódł.

– Lizzie?

– Nie mam pojęcia. Jest ładna, jest kobietą, to wystarczy – stwierdził szatyn.

– Lepiej nie mów tego przy Liamie – zaśmiał się Malik – ale to chyba dobry pomysł, żeby odciągnąć uwagę prasy i Simona od twojego romansu z młodym.

Louis pokiwał twierdząco głową. Sam uważał, że to dobry plan, a teraz Zayn przyznawał mu rację, więc to na pewno był dobry plan.

Przez chwilę milczał, po prostu paląc. Właśnie takiego odprężenia potrzebował. Chociaż tak naprawdę do końca nie czuł się odprężony, wiedząc, co czeka go jutro. Mógłby nawet zacząć modlić się, żeby następny dzień w ogóle nie nadszedł. Najchętniej zasnąłby i nigdy się nie obudził, ewentualnie przespał kilka tygodni, żeby zbudzić się w idealnym świecie, w którym będzie już po wszystkim i będzie mógł w pełni zająć się rozpieszczaniem chłopaka. Zaczynały męczyć go wyrzuty sumienia z powodu tego, co czuł do uroczego nastolatka o kręconych włosach.

– Wyobrażasz to sobie? – zapytał po dłuższej chwili ciszy. – Wiesz, co jutro muszę zrobić? Spotkać się z jego rodzicami.

Ogarniała go już lekka panika na myśl o tym, że będzie musiał poznać rodziców chłopaka. Miał nadzieję, że stanie się to o wiele później, ale Simon postawił go przed faktem dokonanym, kiedy on zupełnie nie był przygotowany, na to, żeby stanąć w progu domu państwa Styles. Bo co miał im powiedzieć?

I think I need you [Larry]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz