* 11.3 Week VII *

2.3K 234 404
                                    

Wiedziałam, że nie wytrzymam do weekendu, zresztą na Waszym miejscu też bym nie chciała, żeby ktoś mnie trzymał w niepewności...





– Pan Cowell pana oczekuje – powiedziała blondynka, która była tutaj odkąd Louis pamiętał. – Proszę wejść.

Tomlinson przemierzył niewielki hol i złapał za klamkę. Nie fatygował się z pukaniem, kiedy Simon po prostu na niego czekał. Otworzył drzwi i wszedł do ogromnego jasnego gabinetu, którego tak właściwie nie wiadomo dlaczego nigdy nie lubił. Simon siedział za biurkiem, a do tego rozmawiał z jakąś kobietą i w tym momencie Louis zwątpił w słowa sekretarki, bo dlaczego ta kazała mu wejść, kiedy tamten miał inne spotkanie?

– Witaj, Louis – powiedział. – Siadaj.

Usiadł posłusznie, nadal nie rozumiejąc, o co chodzi.

– Myślę, że pamiętasz Anne Styles, mamę Harry'ego, który jest w twojej grupie.

Dopiero teraz Anne odwróciła się w jego stronę, wcześniej nie widział jej twarzy, więc nie miał pojęcia, kto tutaj siedział. Ciepło oblało ciało Tomlinsona. Teraz już rozumiał zbyt dobrze. Nieprzypadkowo Simon zorganizował spotkanie zarówno z nim, jak i matką Harry'ego, a chłopiec słusznie zauważył, że zaczyna się dziać coś niedobrego. To on powinien to zauważyć, nie Harry, on powinien być czujny, on powinien pilnować, żeby nie zostali nakryci. Nie miał pojęcia, w którym momencie stracił czujność i popełnił błąd, jednak ewidentnie go popełnił, biorąc pod uwagę miejsce, w którym się właśnie znajdował.

– Przejdę od razu do rzeczy, Louis – powiedział Simon. – Chcę wiedzieć, co łączy cię z Harrym.

– Nic – zaprzeczył odruchowo, ale musiał chronić chłopca, chociaż tyle był mu winien.

Miał nadzieję, że nie było słychać, jak mocno bije mu serce. Był przerażony tą sytuacją.

– Wolałbym, żebyś mówił prawdę, mamy kilka nagrań z kamer.

– Nagrań? – zapytał. – To znaczy?

Wiedział, że nie może się złamać, a to może być tylko zagrywka Simona. Ze wszystkich sił starał się zachować powagę i udawać. Modlił się w duchu, żeby to wszystko było nieprawdą, jakimś głupim snem, z którego jeszcze się nie obudził. Nie mogli zostać nakryci. Nie było takiej możliwości. Przecież wszystko było już dokładnie zaplanowane. On, Liam, Zayn, wszyscy byli wtajemniczeni i wszyscy mieli mu pomóc. Jego serce waliło jak oszalałe, ale jeszcze nigdy nie bał się tak bardzo, przecież to nie mogło się zdarzyć. On musiał się obudzić, to był tylko sen.

Simon uśmiechnął się do niego, a on znał ten uśmiech, nie raz widział tę satysfakcję wymalowaną na twarzy tego człowieka. Wyciągnął w jego stronę jakieś zdjęcie i Louis od razu rozpoznał na nim siebie i Harry'ego. To zdjęcie było sprzed kilku tygodni, kiedy wychodzili razem ze studia nagrań i on faktycznie szedł wtedy z Harrym za rękę, chociaż zupełnie nie zwrócił na to uwagi.

 To zdjęcie było sprzed kilku tygodni, kiedy wychodzili razem ze studia nagrań i on faktycznie szedł wtedy z Harrym za rękę, chociaż zupełnie nie zwrócił na to uwagi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
I think I need you [Larry]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz