~ Miley ~
Po kolacji poszłam do mojego pokoju.
Ryan upierał się, aby Megan spała u niego, ale widząc, że dziewczyna nie jest na to gotowa, zwolniłam pokój obok mojego.
Nie ma bata, żeby Ryan przyszedł do niej w nocy i po prostu zabrał do siebie, kiedy ona będzie spała.
Weszłam do łazienki, uprzednio zabierając ze sobą piżamę.
Nie byłam typem, który zasypia punktualnie o 20.00, ale zawsze mogłam sobie poleżeć i pomarzyć, a wilkołaczyce w moim wieku przytulały się teraz zapewne do swoich partnerów.
I znowu... To uczucie pustki mnie dręczy.
A jeśli alfa po prostu ma mnie w dupie, bo jestem tylko człowiekiem? A jeśli znajdzie sobie inną lunę? A co, jeśli on już ją znalazł, tylko czeka, aby mnie stąd wywalić? A co, jeśli on się z nią w tej chwili pieprzy!?
Wykonałam wszystkie toaletowe czynności, łącznie z umyciem włosów i ich wysuszeniem.
Dokładnie w tej samej chwili, kiedy opuściłam łazienkę, do drzwi sypialni ktoś zapukał.
Otworzyłam je, a moim oczom ukazała się szesnastolatka.
- Megan, co ty tu robisz? - spytałam zdziwiona.
- Wiesz... Nikogo tu nie znam i pomyślałam, że mogłybyśmy się lepiej zapoznać - mruknęła, a na jej twarz wpłynął krwistoczerwony rumieniec.
Zamrugałam powiekami.
- Czyli... Taki babski wieczór?
Szatynka pokiwała głową.
Uśmiechnęłam się szeroko i zaprosiłam ją ruchem ręki do środka.
Brązowooka rozejrzała się po pomieszczeniu, a na jej twarzy widniał zachwyt.
No cóż, co się dziwić. Mój pokój jest wielki i starannie wykończony.
Wielkie, białe łóżko z baldachimem, duże okna, sięgające parapetem do podłogi, prywatna łazienka i garderoba z mnóstwem ozdub i akcesoriów (jest tam też pełno sukienek, ale nigdy żadnej nie ubrałam, bo nie było okazji). Do tego dochodzi jeszcze ogromna plazma naprzeciw łóżka i i starannie ozdobione białe meble. Ściany są w kolorze lodowatego błękitu, mojego drugiego ulubionego koloru, zaraz po białym.
Myślicie, że jestem rozpieszczona? Nic podobnego! Ten pokój otrzymałam w prezencie-niespodziance na swoje trzynaste urodziny od alfy.
Aha, już w to wierzę. Ten samolubny dupek nie kiwnął zapewne nawet palcem, aby pomyśleć, co chciałabym otrzymać na urodziny.
Kiedy dzieci w moim wieku marzyły, aby dostać na urodziny rower lub szczeniaka, ja marzyłam, aby alfa mi się pokazał.
Podobnie z Bożym Narodzeniem, Wielkanocą, imieninami, Dniu Dziecka, czy też Dniu Kobiet.
Przestałam o to prosić już jakiś rok temu, bo straciłam nadzieję.
- Tu jest prześlicznie! - pisnęła podekscytowana.
- Dzięki - burnęłam, siadając na łóżku.
Megan bez żadnego skrępowania usiadła obok mnie.
- Co robimy? - zapytałam po kilku sekundach.
- Oglądamy film! - odpowiedziała od razu.
- Poczekaj, pójdę po laptop - oznajmiłam i wyszłam z sypialni do pokoju luny.
Przedmiot znajdował się jak zwykle na lodówko-szafce.
Sięgnęłam po niego, a kiedy miałam wychodzić, do głowy wpadł mi pewien pomysł.
Zawróciłam i wyciągnęłam z lodówki dwa pudełka lodów.
Przezorny zawsze ubezpieczony.
Wzięłam także kilka paczek chusteczek na wszelki wypadek.
Do mojej sypialni wróciłam kilka minut później.
Dziewczyna leżała rozwalona na legowisku, więc położyłam wszystkie rzeczy na środku i usiadłam, podpierając się plecami o barierkę z tyłu łóżka.
Szatynka od razu zrobiła to samo co ja.
- Co chciałabyś oglądać? - zapytała, otwierając urządzenie.
- Obojętnie - wzruszyłam ramionami i spojrzałam na ekran.
- ,,Gwiazd naszych wina"? - pokiwałam głową. Nigdy tego nie oglądałam, ale mam dziwne przeczucie, że chusteczki jednak zostaną użyte.
~*~
Dwie godziny później chusteczki nam się skończyły, a nasze policzki były mokre od łez.
- Nigdy nie karz mi już tego oglądać! - zaszlochałam, przytulając się do swojej przyjaciółki.
- Jeśli ty też mi tego nie będziesz kazała! - po tych słowach rozpłakałyśmy się na dobre.
- To jest chamstwo! Tak nie powinien kończyć się żaden film! - krzyknęłam zdruzgotana.
- Właśnie, ale jest piękny!
- Okropny.
- Ale piękny - uśmiechnęłam się zdruzgotana. Ciekawe jak to jest, kiedy straci się ukochaną osobę?
Ja straciłam rodziców, ale jednak to zupełnie coś innego.
Jak to jest, kiedy umrze twoja bratnia dusza, twoja druga połówka? U wilkołaków można by nazwać to początkiem szaleństwa, ale u ludzi? Nie mam pojęcia.
- Kocham ten film! - zaszlochałyśmy w tym samym czasie.
Spojrzałam na godzinę. 23.41.
- Co teraz? Mam dość dramatów na dzisiaj - mruknęłam.
Szesnastolatka przetarła sobie oczy.
- Plotki?
Skinęłam głową.
- Okej, ty pierwsza. Powiedz coś o sobie - przełknęłam gulę w gardle.
- Kiedy miałam dziewięć lat, moi rodzice zostali zabici przez wampiry, ale uratowała mnie wataha, a ich alfa się we mnie wpoił. Od tego czasu mieszkam tutaj - wzruszyłam ramionami. Nie czułam smutku, po prostu tą zjebaną pustkę w sercu.
- Przykro mi - mruknęła, patrząc na mnie.
- To nic takiego, już się z tym pogodziłam - ponownie wzruszyłam ramionami.
- A... Może opowiesz mi o swoim mate? - zmieniła temat. - Jak wygląda, jak ma na imię i takie tam.
- Nie wiem.
- Co!? - pisnęła, ale chwilę później się ogarnęła. - Ale jak to?
- Po prostu. Tamtego dnia mnie oznaczył, bo najwyraźniej nie mógł wytrzymać, ale nie widziałam jak wygląda. Nie pokazał mi się przez sześć lat - odparłam, jakby nigdy nic.
- To straszne! Gdyby Ryan... - zawiesiła się na chwilę. - Nieważne. A... Może powiesz mi coś o nim? Ja nic nie wiem - wydęła usta, co wyglądało śmiesznie.
Mam jej powiedzieć, że jej mate był Casanovą, który na każdą noc miał inną dziewczynę?
- Przyjaźnimy się. Jest omegą, ale byłby dobry w roli bety - przyznałam. - Jest szurnięty, ale lojalny i... uczuciowy.
- Skąd wiesz, że jest uczuciowy? - zmrużyła oczy.
- Bo... widać jak na ciebie patrzy - szybko skłamałam, choć była to po części prawda. Ryan normalnie rozbierał ją wzrokiem.
- Ach - pokiwała głową. - Hej, mam super pomysł.
- Jaki? - uniosłam do góry brew.
- Idziemy jutro na imprezę!
CZYTASZ
Nie znam go ✔
WerewolfHej, jestem Miley i za kilka dni będę miała piętnaście lat. Mieszkam z wilkołakami. Wychowałam się na jednego z nich i nie jest dla mnie dziwnym fakt, że mam nawet swojego przeznaczonego, mimo że jestem człowiekiem. Tak się składa, że mój mate jest...