~ Miley ~
Nie widziałam domu watahy tylko trzy dni, ale wydawało mi się, że trwało to wieczność.
Wciąż jeszcze siedziałam na grzbiecie srebrnego wilka, którym był Bret.
Nie mogę uwierzyć, że chwilę przed tym, jak miałam zostać zabita, uratował mnie.
Ześlizgnęłam się z mojego mate, kiedy ten tylko się zatrzymał.
Stanęłam przed nim i spojrzałam w jego oczy.
Stalowoszare, jak zwykle.
Pocałowałam go w nos, a ten mruknął usatysfakcjonowany.
Wiedziałam, że białowłosy chętnie by się teraz przemienił, ale nie miałby na sobie ubrań, więc musiał wejść do środka, gdzie zawsze znajdowały się jakieś spodnie i koszulki dla wilkokrwistych.
Alfa zaczął się rozglądać po zmiennych, którzy stali przed nami.
Nagle warknął, patrząc na Harleya. Pewnie był zdezorientowany faktem, że jakiś wampir stoi sobie najzwyczajniej w szeregu, nikogo nie atakując.
Inne wilki także zaczęły na niego groźnie powarkiwać.
- Bret, to jest Harley - powiedziałam szybko. - Zaprzyjaźniłam się z nim w czasie pobytu u wampirów.
Okej, mogłam nie mówić słów ,,zaprzyjaźniłam się", bo to podziałało na stalowookiego jak zimny kubeł wody.
Rzucił się na niego, jakby zapomniał, że kilka minut temu uratował mnie i jego przed szalonym krwiopijcą.
Złotooki zwinnie uniknął ciosu, używając super szybkości i stając obok mnie.
- Wilkołaki jednak są dziwne - skwitował. - I mają mieszane humorki.
- Dlaczego tu przyszedłeś? - wyrwało mi się.
Myślałam, że Harley zostanie wśród swoich i pomoże im w walce, a tym czasem on pomógł nam i na dodatek przybył tu, ignorując fakt, że wilkołaki nie cierpią wampirów.
- Po twojej obronie i tak nie miałbym czego tam szukać - mruknął. - Wolałaś, abym nic nie zrobił?
Zanim zdołałam odpowiedzieć, ktoś objął mnie od tyłu.
Nie powiem, miłe uczucie.
Przekręciłam lekko głowę, patrząc w górę.
Zauważyłam Breta i modliłam się w myślach, aby miał na sobie chociaż spodnie, bo koszulki raczej nie założył.
- Co tu robisz? - przewiercał czarnowłosego wzrokiem na wylot.
- Po tym jak was obroniłem, alfo - przy ostatnim słowie nakreślił cudzysłów w powietrzu - raczej nikłe szanse, że będę mógł wrócić do klanu.
Białowłosy chwilę patrzył na niego nieufnie, mocniej mnie ściskając.
Bret, cioto. Zaraz mnie udusisz.
- To twoja sprawa, co się teraz z tobą stanie.
- Bret, on nas uratował - zaprzeczyłam, próbując się wyswobodzić z uścisku, co niestety miało marny skutek. - Nie możesz być taki oschły.
- Miley, to wampir, a nie wiem czy pamiętasz, ale właśnie one cię porwały - odpowiedział.
Prychnęłam pod nosem.
- Dzięki za przypomnienie.
Rozejrzałam się, myśląc, że napotkam rozbawione lub poważne i groźne spojrzenia stada, ale wszyscy jakby rozpłynęli się w powietrzu, chyba wiedząc, że to lekko prywatna sprawa.
CZYTASZ
Nie znam go ✔
WerewolfHej, jestem Miley i za kilka dni będę miała piętnaście lat. Mieszkam z wilkołakami. Wychowałam się na jednego z nich i nie jest dla mnie dziwnym fakt, że mam nawet swojego przeznaczonego, mimo że jestem człowiekiem. Tak się składa, że mój mate jest...