~ Miley ~
Zaparkowałam kabrioleta na pobliskim parkingu z którego słychać było odgłosy imprezy.
Lekko się spięłam, bo w mieście byłam tylko z towarzyszami z watahy, którzy jechali ze mną, bo musieli.
To znaczy... Kilka razy byłam z Ryanem, ale w większości zabraniała mi tego Stacy, bo bała się, że jej syn oberwie od alfy, jak się o tym dowie.
Ale do dziś nie wiem, czy alfa o tym wiedział. Jeśli tak, to miał jakieś zastrzeżenia? Gdyby tak było, mój przyjaciel już dawno gniłby w lochach domu watahy.
Wysiadłam z auta, a Megan poszła w moje ślady.
Przed sobą ujrzałam szyld klubu do którego miałyśmy się udać.
- To co robimy teraz?
Szatynka spojrzała na mnie, szeroko się uśmiechając.
- No jak to co! Bawimy się! - po tych słowach pociągnęła mnie za nadgarstek i zaczęła prowadzić w kierunku wejścia do budynku.
Przed bramką stał ochroniarz w garniturze, ze słuchawką w uchu, a przed nim stała kolejka, wielka na jakieś dwadzieścia kilka osób.
Dziewczyna nie przejmując się nią, po prostu poprowadziła nas na sam początek, gdzie zatrzymał nas ochroniarz.
- Jest kolejka - warknął, patrząc na nią.
Megan spojrzała przez ramię na niezadowolonych nagłym pojawieniem się nas ludzi.
Odwróciła się z powrotem do mężczyzny.
- Nie wpuścisz luny? - zapytała.
Przełknęłam nerwowo ślinę. Co ona wyprawia!?
Pracownik klubu spojrzał na nią, marszcząc brwi, a potem po raz pierwszy zwrócił uwagę na mnie.
- Och... Oczywiście. Wpuszczę i ciebie, i lunę - przytaknął, robiąc tym samym dla nas przejście.
Zdziwiona uniosłam brwi, ale potulnie ruszyłam za czekoladowooką, która wyminęła ochroniarza.
- Co to było? - krzyknęłam szeptem, patrząc na nią.
- To wilkołak. Należy do twojej watahy, nie zauważyłaś tego? - jej twarz pozostawała spokojna. Jakim cudem ona to wie? Jest człowiekiem, tak samo jak ja! Ona nie może tego wiedzieć.
- Ehh... Nie? - bardziej spytałam niż oznajmiłam. Westchnęłam głęboko. - Idziemy potańczyć?
Szatynka energicznie pokiwała głową, uśmiechając się szeroko.
Dopiero teraz do moich nozdrzy dotarły trzy bardzo wyraziste zapachy.
Papierosy, alkohol i pot.
Usłyszałam jeszcze bardzo głośną muzykę, aż normalnie bębenki pękają.
Weszłyśmy na parkiet i od razu pochłonął nas tłum tańczących.
Ludzie ocierali się o siebie, a co niektórzy miziali pod ścianami.
Serio? Okropny widok.
CZYTASZ
Nie znam go ✔
WerewolfHej, jestem Miley i za kilka dni będę miała piętnaście lat. Mieszkam z wilkołakami. Wychowałam się na jednego z nich i nie jest dla mnie dziwnym fakt, że mam nawet swojego przeznaczonego, mimo że jestem człowiekiem. Tak się składa, że mój mate jest...