6. Sukienka

22.5K 1.1K 168
                                    

~ Miley ~

- Megan, mówiłam ci już, że nie ubiorę sukienki - jęknęłam, opadając na łóżko.

Obecnie szykujemy się na wyjście do klubu.

Ryan myśli, że zrobimy sobie maraton filmowy, podobnie jak cała wataha, a my w między czasie będziemy tańczyć w klubie.

- Ubiorę spodnie. Czy to takie trudne? - zapytałam, siadając na legowisku.

- O, nie! Masz tyle sukienek i w żadnej nie chodzisz! - oburzyła się, a jej policzki przybrały czerwony odcień.

- Bo nie lubię.

Szatynka spojrzała na mnie spod przymróżonych powiek.

- To polubisz.

Łatwo było jej mówić. Pozwoliłam jej wybrać jakiś strój, który jej się podobał i padło na turkusową sukienkę na ramiączkach, do kolan. Do tego złote szpilki i tego samego koloru dodatki. Włosy wyprostowała i rozpuściła. Powieki lekko pocieniowała, a rzęsy zaznaczyła tuszem. Czerwona szminka idealnie kontrastowała ze strojem.

Wyglądała ślicznie.

- Okej, twoja kolej - przerwała mi ocenę Megan. - Mam dla ciebie piękną sukienkę.

Wyciągnęła zza pleców jasnobłękitny materiał.

Sukienka była bez ramiączek, do połowy uda. Liczne falbanki od pasa w dół dodawały ubraniu uroku i stylu.

Ja naprawdę miałam ją w szafie i nic o tym nie wiedziałam?

Kiedy czekoladowooka zobaczyła moją kwaśną minę, oznajmiła:

- Ubieraj i nie marudź.

Wcisnęła mi ubranie do rąk.

- Jeszcze buty... - odwróciła wzrok, który powędrował na półkę z obuwiem.

Bez zawahania podeszła do niej i wyciągnęła białe baleriny z kokardą na czubku.

Weszłam do łazienki i patrząc na ten komplet, uśmiechnęłam się sama do siebie.

Znam Megan od wczoraj, ale wydawałoby się, że minęły lata. Mogę śmiało powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółkami.

Zaczęłam ubierać się w wybrane ciuchy, a kiedy skończyłam, wyszłam z łazienki.

- I jak? - zapytałam, a nastolatka na mnie spojrzała.

Jej oczy przypominały w tej chwili pięciozłotówki, a usta lekko się rozchyliły.

- Aż tak źle? - zaczęłam mierzyć się spojrzeniem, wypatrując jakiejś skazy.

- Nie! Wyglądałasz wspaniale! - podbiegła do mnie szybko, na ile pozwalały jej szpilki wysokie na pięć centymetrów.

Uściskała mnie, a potem dodała:

- Powinnaś częściej chodzić w sukienkach.

Zaczerwieniłam się na twarzy i spuściłam głowę.

- Chodź, pomalujemy cię i uczeszemy - rzuciła, a potem przyszła z krzesłem.

Wskazała na nie, abym usiadła, co niechętnie zrobiłam.

- Nie oszpecisz mnie, prawda?

- Jeśli tego chcesz... - mruknęła, chwytając do rąk tusz.

- Nie!

- Nie ruszaj się, bo oślepniesz - skarciła mnie, na co przystałam.

Następnie zabrała się za powieki. Bardzo precyzyjnie robiła mi makijaż, co trochę mnie zestresowało.

Chwyciła eyeliner i zaczęła mi robić nim kreski.

Na sam koniec przejechała po moich ustach malinową szminką.

Nie wiedziałam, jak wygląda całość, ale zaryzykuję i spojrzę w lusterko.

- Okej. Raz... dwa... trzy - powiedziała Megan, a ja w tym samym czasie otworzyłam oczy.

W odbiciu zobaczyłam zupełnie inną dziewczynę. A może kobietę? Sama już nie wiem. Ten makijaż jest tak oficjalny, że wyglądam w nim starzej, co jakoś mi nie przeszkadza.

- I jak się podoba? - mruknęła szatynka.

- Pięknie! - pisnęłam.

- Okej, poczekaj z entuzjazmem do uczesania włosów.

Skinęłam głową.

Poprosiłam Megan, aby nie szalała z fryzurami, więc poszłyśmy na kompromis i dziewczyna tylko rozczesała mi włosy oraz nieco je podkręciła.

- Poczekaj - powiedziała, kiedy przeglądałam się w lustrze w łazience i podała mi srebrny (a raczej replikę srebra) naszyjnik i kolczyki do kompletu.

Założyłam je na siebie, a czekoladowooka zaklaskała radośnie w dłonie jak pięciolatka, której udała się babka z piasku.

- Zdecydowanie będziesz najpiękniejszą dziewczyną tam - zaćwiergotała.

- Nie przesadzaj - odparłam, spoglądając na swoje odbicie.

Naprawdę wyglądałam ładnie, ale bez przesady.

Brązowe włosy opadły na ramiona i plecy, jasnoniebieskie oczy świeciły się iskierkami szczęścia. Sukienka idealnie opinała moją wąską talię.

Po prostu cudo.

- Która jest? - zagadnęłam.

- Dwudziesta czterdzieści - odpowiedziała Megan.

- Umiesz prowadzić?

- Nie pamiętam.

- Więc ja to zrobię.

~*~

Co do tego prowadzenia, to nie kłamałam.

Nauczyłam się prowadzić, mimo że mam tylko niecałe piętnaście lat.

Oczywiście do tego dochodzą lewe dokumenty w których mam już ukończone osiemnaście lat.

O dziwo policjanci zawsze wierzyli, że prawko jest prawdziwe, a łapali mnie rzadko.

Weszłyśmy do garażu i pokierowałyśmy się do mojego autka, białego kabrioleta.

- Będziesz prowadzić? - Megan uniosła do góry brwi.

- Jak coś, to mam dziewiętnaście - mrugnęłam do niej i odpaliłam silnik.

Nie znam go ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz