~ Miley ~
- Otwórzcie, do cholery! - warknęłam na cały głos, waląc pięściami w drzwi od mojego więzienia.
I co? Nagle przeszkadza im, że sobie chodzę po domu!?
Waliłam tak mocno, że poczułam ból, ale to zignorowałam.
- Otwierać!
Nagle usłyszałam, jak zamek się przekręca, więc odsunęłam się nieco.
- Kobieto, nie krzycz tak - mruknął Harley, wchodząc do pokoju.
Czarnowłosy jak zwykle miał ze sobą szklankę whisky.
- Zamknij się. To nie ty siedzisz w tej dziurze - fuknęłam.
Po tym, kiedy władca klanu napił się mojej krwi, zemdlałam i obudziłam się tutaj, zamknięta, a on mi mówi, że mam się uspokoić!?
- Może i nie - powiedział, zastanawiając się nad każdym wypowiedzianym słowem - ale pamiętam, jak pięćdziesiąt pięć lat temu, kiedy stałem się wampirem, zamknęli mnie w piwnicy na dwa tygodnie, dając do picia tylko krew, abym się przyzwyczaił - wzruszył ramionami.
Czyli, że został przemieniony, kiedy miał dwadzieścia trzy lata?
- A... Chciałeś zostać wampirem? - zapytałam zaciekawiona.
Mężczyzna wyminął mnie i usiadł na moim "łóżku".
Wyjrzałam za drzwi, ale niestety stał tam strażnik.
- Druga wojna światowa. W tamtych czasach każdy chciałby nim zostać - wzruszył ramionami.
Westchnęłam głęboko, siadając obok złotookiego.
- Co wiesz na temat władcy klanu?
- Niewiele - odparł. - A po co ci te informacje? - zeskanował mnie uważnie wzrokiem.
- Kiedy byłam u niego, powiedział mi, że mój mate zabił jego siostrę - oznajmiłam. Czułam, że mogę mu powiedzieć wszystko.
- Chodzi ci o Charlotte? - uniósł lewą brew do góry. - Tak właściwie... Wspominał nam kilka lat temu, że przejmie pieczę nad klanem, ale nie podał dokładnego powodu.
Wstałam i jednym ruchem złapałam za klamkę.
Kiedy wampir za drzwiami spojrzał na mnie, ja wystawiłam mu tylko język i szybko zamknęłam metalową powłokę.
Mam nadzieję, że jest dźwiękoszczelna.
- Okej, zapytam wprost - stanęłam przez krwiopijcą. - Pomożesz mi uciec?
Chłopak spojrzał na mnie dziwnie.
- Nie uda ci się to. Ludzie mają specyficzny zapach krwi. Twoja pachnie wanilią i malinami - oznajmił.
Nie wiedziałam, że ludzie tak mocno pachną. Chociaż... Ryan wyczuł na naszym spacerze fiołki, a potem okazało się, że tak pachnie Megan... Megan! Cholera, jak ona musi się martwić! O Breta nawet nie muszę sama siebie pytać, bo doskonale wiem, że też to przeżywa.
- Oj, no weź - zrobiłam słodkie oczka.
- Dobra - pokręcił głową z dezaprobatą. - Może być zabawnie.
Spojrzałam na niego z wdzięcznością. Nie obchodziło mnie, że właśnie powiedział, że mój pomysł jest zabawny.
- A masz chociaż plan? - po tych słowach na moją twarz wpłynął szeroki uśmiech.
- Obiecujesz, że jeśli ci go wyjawię, pomożesz mi go wypełnić? - założyłam ręce na piersi.
Harley zaśmiał się cicho i uśmiechnął się łobuzersko.
- Pomogę, ale czy to się uda...
- Jeśli się nie postarasz, rozszarpię ci szyję paznokciami - przerwałam mu.
Wampir zaśmiał się tym razem głośniej, ale widząc moją poważną minę, natychmiast osłupiał.
- Ty... tak na serio?
Pokiwałam głową na "tak".
- Mam się ciebie bać?
Znowu skinęłam głową.
- A myślałem, że to wampirzyce są nieznośne - przewrócił oczami, dodając szeptem: - jędzo.
- Hej! - krzyknęłam oburzona i się na niego rzuciłam.
Mężczyzna wylądował plecami na łóżku, a ja siedziałam okrakiem na jego klatce piersiowej.
- Odszczekaj to!
- Ale to prawda - uśmiechnął się.
- Osz ty! - warknęłam i zaczęłam go podduszać. Znaczy się... Chciałam to zrobić, bo czarnowłosy nic nie poczuł. - Nienawidzę cię - burknęłam. - Nawet nie mogę cię zabić!
- Oboje wiemy, że to dobrze - puścił mi oczko. - Znamy się dopiero dwa dni, a ty już mnie napastujesz.
- Wcale, że nie! - odparłam, jak rozwydrzona małolata.
- Złaź ze mnie, dzieciaku - powiedział.
- Nie, najpierw masz przeprosić.
- Nie to nie, sam wstanę - mruknął, podnosząc się na łokciach.
No tak. Zapomniałam, że wampiry mają taką samą siłę jak wilkołaki.
Zanim się obejrzałam, leżałam już na ziemi, a Harley śmiał się szczerze.
- Coś ci się nie udało - oznajmił.
- Skąd wiesz, że nie? - zapytałam.
- Bo jestem od ciebie starszy o kilkadziesiąt lat - poprawił swoje czarne włosy.
- To raczej nie powód do dumy - fuknęłam, podnosząc się z podłogi.
W tym samym czasie drzwi się otworzyły, a ja w mgnieniu oka obróciłam się w ich kierunku.
Stało tam dwóch strażników z grobowymi minami.
- Władca chce cię widzieć - oznajmił jeden z nich.
- Pora karmienia? - zapytałam szeptem.
- Nie - odpowiedział drugi.
Podniosłam na nich swoje zaskoczone spojrzenie.
- Powiedział, że ma dla ciebie niespodziankę, zanim umrzesz.
Odwróciłam się do złotookiego, który miał smutny wyraz twarzy.
- Idź - powiedział, siląc się na łagodny uśmiech. - I tak miałem niedługo pójść do sklepu po whisky.
CZYTASZ
Nie znam go ✔
WerewolfHej, jestem Miley i za kilka dni będę miała piętnaście lat. Mieszkam z wilkołakami. Wychowałam się na jednego z nich i nie jest dla mnie dziwnym fakt, że mam nawet swojego przeznaczonego, mimo że jestem człowiekiem. Tak się składa, że mój mate jest...