Rozdział piętnasty

147 1 0
                                    

Dakota bierze moje dłonie i wyciąga mnie z kuchni. Idę za nią, jak przystało
na zagubionego szczeniaczka.
– Nie zapomnij o swojej wodzie – przypominam jej, a ona odyma usta, ale wskazuję na wodę na blacie. Naprawdę będzie jej potrzebowała.
Wzdychając, wyciąga swoją dłoń z mojej i wraca po szklankę. W tym czasie
biorę pilota i włączam telewizor dla Tessy, a później go wyciszam. Zawsze
upewniam się, że w domu jest źródło światła, kiedy wraca później niż ja, a lampa
na stoliku przy kanapie ma przepaloną żarówkę, którą wciąż zapominam wymienić.
Ale kiedy odkładam pilota z powrotem na kanapę, słyszę złowróżbny dźwięk
głosów i brzęczenie breloczka od kluczy.
Zamek wreszcie szczęka i otwierają się drzwi, przez które przechodzi
Tessa…
…z Norą.
Kiedy tam stoję, dość zdezorientowany, Tessa zdejmuje fioletową czapkę
i zamyka za sobą drzwi. Nora ściąga kurtkę, a kiedy potrząsa włosami, jej piersi
prawie wypadają z dekoltu koszulki.
Wtedy obie spoglądają na Dakotę i mnie, nagle uświadamiając sobie, że nie
są same.
Proszę, dobry Boże, niech Nora przynajmniej pomyśli, że patrzyłem na jej
twarz…
I co ważniejsze, gdzie jest ten cholerny portal?
– Landon? – zaczyna Tessa.
– Hej, nie wiedziałam… – zaczyna Nora, ale przerywa, kiedy tylko z kuchni
wychodzi Dakota, pozornie nie zauważając jej obecności.
Dakota podchodzi do mnie pomiędzy Tessą a Norą i bierze moją dłoń
w swoją. Nora patrzy tylko na mnie. Nie spogląda na nasze złączone dłonie,
chociaż mam wrażenie, że chciałaby.
– Idziemy do łóżka? – mówi Dakota, ciągnąc mnie w kierunku sypialni i nie
patrząc na żadną z przybyłych.
Kiedy znów spoglądam w ich kierunku, wzrok Nory skupia się na naszych
dłoniach, a Tessa obserwuje sytuację wytrzeszczonymi oczami, przygryzając
zaciśnięte usta.
Odwracam się do Dakoty. Patrzy na mnie wymownie, jakby chciała
przekazać: „Obyś się nie zatrzymywał i nie gadał z tą dziewczyną, zamiast pójść ze
mną do swojego pokoju”.
Spoglądam znów na Norę, a później na Tessę. Jestem zdezorientowany
i prawie bez mojej zgody moje usta mówią: – Yyy, tak. Dobranoc, dziewczyny.
Idę za Dakotą do sypialni, a ona zamyka za nami drzwi.
Dakota jest wściekła, kiedy się do mnie odwraca.
– Ależ ma pierdolony tupet! – ryczy.
Wyrzuca dłonie w górę, a później przyciska palce do skroni.
Podchodzę do niej i przykrywam jej usta dłonią.
– Hej, bądź miła – radzę jej łagodnie.
Dakota próbuje coś powiedzieć pod moją dłonią, a ja unoszę wolną rękę
i kładę jej na ramieniu. Masuję jej zesztywniałe mięśnie, póki nie przestanie
mówić.
– Przez cały czas wiedziała, kim jesteś – na wpół szepcze. – Wiem, że
wiedziała. Musiała pamiętać, jak masz na imię.
Próbuję być głosem rozsądku. Może i wiedziała, ale szczerze mówiąc,
wydawała się równie nieświadoma mojego związku z Dakotą jak pozostałe
dziewczyny.
Wzruszam ramionami.
– Jesteś pewna, że powiedziałaś moje imię? Masz gdzieś na wierzchu nasze
zdjęcia?
Krzywię się po tym ostatnim pytaniu. Jakoś nie chcę znać odpowiedzi.
Nie znam Nory za dobrze, ale nie wydaje mi się typem dziewczyny, która
celowo zaczęłaby podrywać byłego swojej współlokatorki, wiedząc, że raczej
prędzej niż później zrobi się z tego awantura. Poza tym w tym mieście są trzy
miliony innych facetów, którzy z radością odwzajemniliby zainteresowanie, które
by im okazała.
Dakota prycha. Szara sukienka, którą ma na sobie, spada z jej ramienia
i wygląda przy mnie na malutką.
– Nie wiem… może nigdy do końca nie powiedziałam, jak masz na imię.
Rozgląda się po moim pokoju. Jej wzrok zatrzymuje się na naszym zdjęciu
na mojej komodzie.
– I nie trzymałam nigdzie żadnych naszych zdjęć.
Kiedy to mówi, wygląda, jakby zżerało ją poczucie winy. Może nie
spodziewałem się, że zbuduje mi kapliczkę, ale czy to możliwe, że nigdy nie
wspomniała mojego imienia swoim współlokatorom? Ani razu?
– W ogóle? – pytam.
Potrząsa głową i ciągnie mnie za koszulę. Jej palce z trudem usiłują
poluzować materiał, więc przenosi się do guzików moich dżinsów. Poprawiam je,
obejmuję jej dłonie swoimi i kładę na jej klatce piersiowej.
– Nie dziś – mówię przy jej policzku.
Mamrocze coś nadąsana, oswobadza jedną z dłoni i wkłada mi do spodni.
Jęczę, kiedy mnie chwyta i zaczyna powoli poruszać ręką w górę i w dół.
Myśl logicznie – przypominam sobie.
Muszę myśleć logicznie, a nie mogę tego zrobić, dopóki Dakota mnie tak
drażni. Sięgam po jej dłoń i delikatnie rozplątuję jej palce. Patrzy na mnie
zdezorientowana.
– Za dużo wypiłaś – mówię i prowadzę ją za łokieć do łóżka. Stoi w ciszy,
podczas gdy ja sięgam do zamka w jej sukience.
Unosi włosy i podtrzymuje je tak, by dać mi dostęp do materiału. Kiedy
sukienka zaczyna opadać, przytrzymuje ją przy piersi, a ja ściągam rajstopy z jej
gładkich nóg. Wychodzi z nich i pozwala sukience opaść na podłogę. Nie ma na
sobie stanika.
Ja pierdolę, nie ma na sobie stanika.
Najwyraźniej mam dziś być wodzony na pokuszenie. Jej majtki to czerwone
koronkowe stringi. Jej tyłek wygląda w nich tak dobrze, jest drobny i umięśniony.
Odwraca się do mnie z diabelsko przebiegłym uśmieszkiem.
– Nie pamiętam ich – droczę się z nią.
Zahaczam palcem o pasek jej majtek na biodrach, a ona jęczy, kiedy materiał
uderza jej płową skórę.
Cofam się, a ona patrzy na mnie z udawanym gniewem.
– Jesteś niemiły – mówi, pokazując język i delikatnie potrząsając tyłkiem.
Jest teraz rozbawiona, a ja doskonale wiem, że na to zasłużyłem. Nie ma nic,
co mogłaby zrobić, żebym się z nią dziś przespał, niezależnie od tego, jak
seksownie wygląda, stojąc tu w samych majtkach. Od kilku miesięcy nawet się nie
dotknęliśmy i nie spotykamy się ze sobą. Ta noc nie nadaje się do tego, by to
wszystko zmienić. Nie kiedy ona jest pijana i żadne z nas nie wie, czego chce.
Zrozumie rano.
Biorę ją za ramiona.
– Chodź, położysz się do łóżka.
Słyszę, że Tessa i Nora rozmawiają w salonie, ale nie rozpoznaję słów.
Dakota bierze ramkę ze zdjęciem z mojej komody i unosi ją do oczu.
– Ależ idiotycznie wyglądaliśmy!
Śmieje się, wodząc palcem po ohydnej koszuli w kratę, w którą jestem
ubrany na zdjęciu.
Jej nagie piersi mnie rozpraszają, ale skupiam się na tym, żeby dać jej jakąś
koszulkę z mojej szuflady. Sięgam za nią i wyciągam coś na ślepo – okazuje się, że
to moja koszulka lekkoatletyczna z logo szkoły średniej Adrian.
Oczywiście, że tak, ponieważ znaleźliśmy się w mistycznej krainie, gdzie
niezależnie od tego, co robimy, nie potrafimy uciec od przeszłości. Dakota chwyta
koszulkę i podnosi do klatki piersiowej, a później wącha wytarty materiał.
– Ta koszulka, o mój Boże!
Wydaje się naprawdę szczęśliwa – nie sądzę, że zauważyła, jak rozmowy w salonie znów ucichły. Ja tak.
– Tyyyyyle razy dobrze się bawiliśmy w tej koszulce – mówi w zamyśleniu,
oblizując wargi.
Odwracam wzrok od jej podskakującego ciała.
– Proszę, ukróć moje cierpienia i załóż ją – błagam ją.
Chichocze, naprawdę ciesząc się moimi komplementami i podziwem dla jej
ciała tancerki – i słusznie. Powinna zawsze się tak czuć, piękna i silna. Wciąż jest
trochę pijana, ale rozkwita, słysząc moje słowa.
Co sprawia, że chcę zrobić coś odrobinę bardziej szalonego.
– Jesteś taka piękna, wiesz o tym? – mówię, chcąc, by skąpała się w moich
słowach, owinęła się słowami, na które zasługuje.
Z kamiennym wyrazem twarzy eksperymentuję dalej:
– Jesteś zajebiście gorąca i gdybyś się dziś tak nie upiła, rozszarpałbym
twoją dupkę na strzępy.
Brzmię jak cholerny idiota, ale zgodnie z większością erotycznych powieści
to właśnie kręci dziewczyny.
Dakota wybucha śmiechem. Podnosi dłoń i spogląda na mnie.
– Rozszarpałbyś moją dupkę na strzępy?
Nie może wytrzymać. Ma zamknięte oczy, a ja nie mogę się powstrzymać
i dołączam do niej.
– Hej! – próbuję oddychać, ale brzuch boli mnie od śmiechu. – Przeczytałem
to w jakiejś książce i chciałem zobaczyć, jak to jest powiedzieć coś takiego.
Dakota przerywa i z trudem przestaje się na chwilę śmiać.
– Może trzymajmy się zwykłych rzeczy, w których jesteś dobry, a seksowne
teksty zostawmy książkom.
Przykrywa usta i pochyla głowę, prychając ze śmiechu.
Zwykłych rzeczy, w których jestem dobry? Hej, wiem, że nie
eksperymentowaliśmy za dużo – albo wcale – ale to nie dlatego, że nie miałem na
to ochoty. Nigdy o tym nie wspomniała, a kiedy raz próbowałem porozmawiać
o pornografii, zerwała ze mną na trzy dni. Więc jeśli którekolwiek z rzeczy,
w których jestem dobry, są „zwykłe”, to nie przez brak moich starań.
– Nie jestem taki zwykły – odpowiadam, broniąc swoich umiejętności, ale
nie podnosząc głosu.
Nie chcę, żeby Tessa albo Nora to usłyszały.
Siadam na łóżku. Dakota podchodzi, wciąż uśmiechnięta. Bierze kącik ust
między zęby.
– Hmm, może teraz nie jesteś, ale ze mną byłeś.
Może jestem przewrażliwiony, ale mam wrażenie, że umniejsza znaczenie
każdej intymnej chwili, którą przeżyliśmy. Nasz seks to był nastoletni seks,
pospieszny i cichy, mimo że byłem w niej bez pamięci zakochany. Nie mogłem przecież wziąć jej na wszystkie sposoby, na jakie chciałem, z Carterem w pokoju
obok albo jej tatą śpiącym na dole. Nigdy nie czułem się niezaspokojony i nie
pamiętam, żebym miał wrażenie, że czegokolwiek brakowało w naszym życiu
seksualnym. Myślałem, że byliśmy aktywni, szczęśliwi i usatysfakcjonowani.
Najwyraźniej nie.
Dakota siada na łóżku obok mnie i krzyżuje nogi. Gdzieś między droczeniem
się a śmianiem się ze mnie założyła moje skarpetki.
Chrząka.
– Z iloma dziewczynami byłeś od czasu naszego zerwania?
Kiedy na nią patrzę, kręci kosmykiem włosów między kciukiem a palcem
wskazującym.
– Z iloma? Z żadną – mówię drwiąco, próbując wydusić z siebie
niezażenowany śmiech.
Podnosi brew i przechyla głowę.
– Serio? No dalej, wiem…
– A ty? – przerywam.
Jeśli wydaje się tak zaskoczona, że z nikim nie spałem, z iloma facetami
sama spała?
Dakota potrząsa głową.
– Nie, z nikim. Po prostu przyjęłam, że ty z kimś spałeś.
– Dlaczego miałabyś tak zakładać?
I siedząc tu w nocy, rozmawiając o tym wszystkim, zaczynam myśleć, że ta
kobieta w ogóle mnie nie zna. Dakota nic nie mówi, tylko wzrusza ramionami
i kładzie się, opierając się o wezgłowie. Spogląda na sufit, a później wreszcie
ogłasza:
– Dzisiejszy dzień nie był zabawny.
Powinienem zmienić temat. Wreszcie udało mi się położyć ją do łóżka,
spokojną i prawie trzeźwą.
– Nie było tak źle, poza tym już się skończył. Pewnie już koło drugiej –
mówię jej.
Uśmiecha się, a ja się kładę i wyłączam światło.
– Dziękuję za wszystko, Landon. Jesteś moim bezpiecznym schronieniem –
szepcze w ciemności. Potrafię wyczuć, kiedy na mnie patrzy, nawet jeśli nie widzę
jej oczu.
– Zawsze – potwierdzam, delikatnie ściskając jej dłoń.
Dziś nie był zabawny dzień. Był stresujący.
Zacząłem go z myślą, że pójdę na pierwszą niby-randkę z Norą,
a skończyłem z pijaną Dakotą w moim łóżku i Norą w salonie, prawdopodobnie
przysłuchującą się każdemu żenującemu słowu, które tu z Dakotą
wypowiedzieliśmy. Przedpokój jest krótki, a ściany są cienkie. Co gorsza, czuję się winny, że zostawiłem ją w barze. Nie wiedziałem, co
innego zrobić. Dakotę znałem pół życia. Już przeszedłem z nią przez te okropne
wczesne fazy miłości. Razem przetrwaliśmy etap niezręcznego nastoletniego seksu,
kiedy nie potrafisz znaleźć miejsca, w które masz go włożyć, a kiedy już je
znajdujesz, od razu dochodzisz. Poznaliśmy większość swoich fantazji i każde
z nas zna historię tego drugiego. Nie mamy przed sobą tajemnic, nie okłamujemy
się. Przeżyliśmy wspólnie tragedię. Wyznałem już Dakocie miłość, a zaczynanie od
nowa z kimś innym byłoby przytłaczające. Zwłaszcza jeśli ona naprawdę tęskniła
za mną tak bardzo, jak mówi.
Kiedy już myślę, że Dakota zasnęła, ona wyrywa dłoń z mojej i unosi ją do
twarzy. Wtedy dopiero zauważam, że płacze.
Siadam. Delikatnie potrząsam ją za ramiona i pytam raz po raz, co jest nie
tak. Potrząsa głową i łapie oddech. Nie zapalam światła od razu, wiedząc, że
prawdę najłatwiej powiedzieć w ciemności.
– Ja… – łka. – Przespałam się z dwoma facetami.
Jej słowa przecinają mnie, jak jej płacz przecina ciemność, i nagle tracę
ochotę, by przy niej być, jakby mnie poparzyła.
Instynktownie chcę uciekać. Odejść bardzo, bardzo daleko.
Boli mnie żołądek, a ona znów płacze, usiłując zakryć usta. Sięga po
poduszkę i przyciska ją do twarzy, żeby się uciszyć. Niezależnie od mojego bólu
nie mogę znieść oglądania jej w tym stanie. Więc robię to, co zawsze robię.
Zawieszam swoje uczucia na kołku. Spycham gniew w głąb siebie. Mówię
pragnieniu, by uciekło beze mnie. Sięgam po poduszkę i zdejmuję ją z jej twarzy.
Rzucam na podłogę, a później biorę Dakotę w ramiona i kładę się z nią, splatając
jej ciało ze swoim.
– Tak mi przykro – wykrztusza.
Jej policzki są zalane łzami, a ja ocieram je kciukiem, chwytając, zanim
spłyną po jej twarzy. Jej ramiona się trzęsą, a ja czuję jej ból, może poczucie winy,
a może naszą utraconą historię – również tu czuję pulsujący ból. Delikatnie
popycham jej ramiona, żeby uspokoić jej drżące ciało, i unoszę dłoń do jej czoła.
Odgarniam jej włosy, delikatnie muskając kosmyki, i masuję skórę jej głowy.
– Ćśśśś – mówię. – Dzisiejszy dzień już się skończył. Jutro się tym
zajmiemy. Odpocznij. – Głaszczę ją po głowie, dopóki nie zaśnie.
Jeśli chce rozwiązać tę sytuację, wysłucham jej. Musi być jakieś
wyjaśnienie, które ma sens, a teraz, kiedy powiedziała mi prawdę, będzie mogła mi
wytłumaczyć, co się stało. Kiedy tylko się obudzi, wyjaśni wszystko.
Tyle że nie wyjaśniła.
Kiedy się obudziła, wymknęła się z mojego mieszkania bez słowa.

Nothing more Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz