Nic dziwnego, że serce biło mi tak szybko. On był ogniem, a ja podpałką. Mój los został przypieczętowany.
[Meg Cabot]
Cienie drzew padały na jej twarz, mokra rosa pieściła jej delikatne, bose stopy, ciało zadrżało z zimna. Słońce wychodziło z nad horyzontu.
Bezszelestnie kroczyła między drzewami i aravelami. Halle dopiero stawały na nogi, delektując się świeżą, poranną trawą. Przemknęła w ich pobliżu, starając się ich nie spłoszyć. Zatrzymała się przy wyjściu z klanu. Z czterech stron patrolowali zwiadowcy. Musiała znaleźć sposób, by wymsknąć się niepostrzeżenie, póki jeszcze Opiekun spał.
Zmierzyła okolicę bacznym spojrzeniem, aż jej wzrok nie dotarł znów do halli. Na jej twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek.
Spłoszenie halli i pomoc kilku z nich przy ucieczce sprawiły, że poczuła się choć przez chwilę niezależna i całkowicie wolna.
Kiedy zwiadowcy z zachodniej strony zajęci byli wyłapywaniem zwierząt, ona popędziła między drzewami najszybciej przed siebie. Ciężej będzie jej wrócić niepostrzeżenie, ale nie przejmowała się tym. Dotarła do wąskiego strumienia, z którego od ostatnich kilkunastu dni pobierali wodę. Ruszyła wzdłuż niego, ostrożnie manewrując pomiędzy śliskimi głazami. Wiedziała, gdzie iść. Znała jego ulubione miejsce. Skały przy strumieniach, o które mógł się oprzeć. W każdej nowej pozycji klanu, miał takie miejsce.
Widziała z oddali jego długie, brązowe włosy, z jednego boku wycięte niemal do gołej skóry, tak by nie przeszkadzały przy polowaniach z użyciem łuku. Siedział odwrócony do niej plecami. Nie poruszył się, choć wiedziała, że od dłuższego czasu ją słyszał. Zamachnął się ręką i puścił kamienie wzdłuż wody. Obserwowała jak podskakują na tafli, by po chwili wpaść w głębiny.
Kucnęła obok niego.
– Nanael? – zapytała. Pociągnął nosem. – Wszystko w porządku? – Przekrzywiła delikatnie głowę.
– Dlaczego tu przyszłaś? – Obrócił na nią czekoladowe oczy. Wzruszyła ramionami. Czuła po jego głosie, że nie był w najlepszym humorze.
– Chciałam z tobą porozmawiać. Nie mogę spać, po wczorajszym... – Słowa utknęły jej w gardle.
– Mój brat wie, że tu jesteś? – spytał i obrócił się do niej twarzą.
– Po co mam mu mówić? – Zmarszczyła brwi i podkuliła nogi pod brodę.
– Należysz teraz do niego – odparł i pociągnął znowu nosem. Chwycił za kolejny kamień i zamachnął się.
CZYTASZ
Wilk zmienia sierść, ale nie zmienia natury.
FanficZafirka Lavellan, rudowłosa Dalijka o szmaragdowych oczach i radosnym usposobieniu. Była zwiadowczyni klanu, teraz po wybuchu na konklawe musi zostać kimś więcej niż tylko zwykłą Dalijką. Staje się jedyną nadzieją na ocalenie Thedas. Jest zagubiona...