5. Jeden krok bliżej

127 19 11
                                    


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.




  Znowu on. Los. To słowo często towarzyszyło mi, kiedy byłam dzieckiem. Szeptał do mnie z ciemnych kątów pokoju w czasie samotnych nocy. Był pieśnią ptaków na wiosnę i wołaniem wiatru w nagich gałęziach zimowego popołudnia. Los. Zarówno moja udręka, jak i pociecha. Mój towarzysz i moja klatka.  

[Leslye Walton]



Stała, podpierając się łokciami o stół i przyglądając Józefinie, która ostrożnym ruchem umieściła znacznik na mapie. Omiotła go jeszcze wzrokiem, po czym zaczęła skrobać coś na swoim brulionie.

- Skoro Matka Giselle uważa, że wizyta Herold w Val Royeux może pomóc Inkwizycji, to myślę, że możemy rozważyć jej propozycję - stwierdziła ambasador, podnosząc głowę znad notatek. Cullen obrócił się w jej stronę marszcząc brwi.

- Nie mówisz poważnie - rzekł kręcąc głową. Zafirka oparła podbródek na dłoniach przyglądając się tej dwójce z zainteresowaniem. Z każdym dniem uczyła się czegoś nowego o zachowaniu ludzi, a im więcej wiedziała, tym bardziej interesowały ją tego rodzaju sprzeczki.

- W tej chwili jedyną siłą Zakonu jest jedność poglądów - kontynuowała Ambasador. Komendant przeczesał włosy i zaczął nerwowo okrążać stół. Niektóre ich zachowania elfka umiała już rozpoznawać, innych dopiero się uczyła. Wyprostowała się spoglądając na mapę. Po pierwszej naradzie spędziła parę godzin na nauce nowych miejsc i ich lokalizacji, teraz potrafiła dokładnie określić co i gdzie się znajduje.

- Mamy zignorować zagrożenie dla Herold? - wtrąciła się Leliana.

- Więc zapytajmy ją o zdanie. - Józefina obróciła się w stronę elfki.

Zafirce wciąż ciężko było się przyzwyczaić do pytań, mających zresztą wpływ na losy całej Inkwizycji. Starała się wykorzystać wiedzę jaką wyniosła z klanu, choć w niektórych przypadkach nauka nie wystarczała i musiała zdać się na swój instynkt. Zastanowiła się przez chwilę nad całą sprawą, analizując różne scenariusze.

- A co oni mogą zrobić? To tylko słowa - odpowiedziała w końcu. Szpiegmistrzyni obróciła się w jej stronę mrużąc lekko oczy. Czasem naprawdę ją przerażała. Wielkie oczy spoglądały na nią spod kaptura.

- Nie lekceważ potęgi słowa. Rozgniewany tłum zniszczy cię równie szybko, jak miecz - odrzekła wciąż się w nią wpatrując. Elfka ponownie oparła się o stół, wpatrując w mapę i wzdychając cicho. Usłyszała za sobą ciężkie kroki Cassandry, która podeszła bliżej.

- Pójdę z nią - ogłosiła Poszukiwaczka. - Matka Giselle podała wam imiona, wykorzystajcie je - zwróciła się do Leliany.

Zafirka starała się wyłączyć, uciec myślami od dyskusji, którą prowadziły kobiety. Zerknęła ponownie na mapę. Jej wzrok zatrzymał się na Wycome, w Wolnych Marchiach. Stamtąd wyruszyła na konklawe, to tam ostatnio stacjonował jej klan. Zastanawiała się, czy dotarli już do Opiekuna. Jeśli tak, to dlaczego się nie odezwali. Odgarnęła niesforny kosmyk, który wypadł z jej idealnie spiętych włosów, lub jak lubiła mawiać „dzieła sztuki", autorstwa Daany. Poczuła na sobie czyjeś przeszywające spojrzenie. Nie myliła się. Powoli uniosła głowę do góry, przyłapując komendanta na wpatrywaniu się nią. Uśmiechnęła się zadziornie. Mężczyzna nie odwzajemnił uśmiechu, ale spuścił wzrok, wyraźnie zmieszany ową sytuacją. Następnie zaczął wykazywać nienaturalne zaciekawienie w stosunku do mapy, leżącej przed nim.

Wilk zmienia sierść, ale nie zmienia natury.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz