PROLOG: LIST

545 13 0
                                    

Stansted, Anglia, 24.08.97r.



Droga Matko,


Domyślam się, że już po wstępie wiesz kto do Ciebie pisze, w końcu masz jednego syna – przynajmniej tak sądzę. Przyznasz, że mogę mieć pewne obiekcje po tym, kiedy w ubiegłym roku poznałem córkę ojca, Nicolette.

Z racji tego, że żyję, możesz więc przestać nosić żałobę, nigdy przecież nie lubiłaś czerni. Na początek usprawiedliwiam się, to nie był mój pomysł by zniknąć na cały rok. Posługując się eufemizmem napiszę, że to Pansy (moja przyszła małżonka, jak zwykł mawiać ojciec) próbowała pomóc mi zejść ze sceny życia. Widocznie nie pałała do mnie tak wielkim uczuciem, jak Ty matko i Twój szanowny małżonek, sądziliście. Może próbowałaby dalej, gdyby nie drobny fakt, że według moich spostrzeżeń, sama została zaduszona. Pomimo ewidentnego braku sympatii z jej strony nie cieszę się, że umarła. Nie sądź, że kieruje mną rozpacz, po prostu żywa byłaby w stanie odpowiedzieć na kilka nurtujących mnie pytań i przekazać coś, co było bezpośrednią przyczyną jej klęski.

Muszę przyznać, że jeszcze jedna śmierć mną dogłębnie wstrząsnęła. Zawsze wiedziałem, że człowiek, który sam nakazuje do siebie wołać Sam-Wiesz-Kto, jest nieobliczalny i myśli wyłącznie o swojej błyskawicznej karierze czarnoksiężnika wszechczasów, jednakże żeby zabijać popleczników? Toż to nawet niedorzeczne... Osobiście nie wierzę, by ojciec sam popełnił samobójstwo, tak jak to podają w gazetach i przyznaję, że odczułem lekki wstręt oraz smutek widząc dzisiaj w Proroku Codziennym jego zmasakrowane ciało.

Mogę śmiało napisać, że zarówno Pansy jak i Twój szanowny małżonek zasłużyli sobie na los, który ich spotkał. Z ich przyczyny także nie noś więc żałoby.

Czy ojciec wspominał Ci, że chciał wysłać mnie do Durmstrangu w tym roku szkolnym? Jeśli tak, to muszę i Ciebie rozczarować. Otóż kiedy jak co roku byłaś (co prawda wyjątkowo sama) w odwiedzinach u państwa Parkinsonów, włamałem się do Malfoy Menor. Z przerażeniem wręcz odnotowałem, że ojciec był na tyle naiwny, że nie zmienił zaklęć chroniących rezydencję. Bez przeszkód wtargnąłem do jego byłego gabinetu i odzyskałem swoje dokumenty, będące jedynym świadectwem pozwalającym na ukończenie przeze mnie szkoły. Co więcej, dokumenty te są już na swoim miejscu w kartotece Hogwartu, a pieczę nad nimi przejął sam Albus Dumbledore.

Na koniec niech mi wolno będzie wyrazić cichą nadzieję, że cieszysz się dobrym zdrowiem. Wbrew temu co o mnie sądzisz, martwię się tym, że odcięłaś się od magicznego świata, zapewne pogrążając w bólu z powodu straty bliskich.


Twój syn Draco



P.S. Byłbym zapomniał. Zabrałem wszystkie swoje rzeczy z domu, gdyż w zasadzie nie było ich dużo. Z tego co zauważyłem zdążyliście z ojcem pochować mnie za życia – opróżnić moje meble, pozbyć się wszystkich pamiątek i zdjęć ze mną, a nawet zamknąć pokój odpowiednimi zaklęciami.

P.P.S. Nie wiem czy to był zamierzony cel, ale sprawdzając wczoraj swoją skrytkę numer 629 w banku Gringott, odkryłem, że znajduje się w niej niemała fortuna. Nie chcę się skarżyć, ale czy mogłabyś mi wytłumaczyć, dlaczego ojciec dnia 23.07.97 r., czyli dokładnie miesiąc przed swoją śmiercią, postanowił z rodzinnej skrytki trzy czwarte galeonów przelać na mnie?

Z niecierpliwością czekam na odpowiedź.

COR CORDIUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz