ROZDZIAŁ 20: BITWA POZOSTAŁYCH UCZNIÓW

189 8 0
                                    

Hermiona podniosła z wolna powieki, jakby sam ich ciężar stanowił dla niej ogromny wysiłek. Oblizała spieczone usta językiem, po czym rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym obecnie się znajdowała.

Była to bowiem komnata, którą z pewnością widziała pierwszy raz w życiu, ale jakoś wydawała jej się znajoma. Miała dziwne wrażenie, nie tyle déjà visité, miejsca, które już odwiedzała, co poczucie, że to miejsce powinno być dla niej ważne. Gdyby wierzyła w reinkarnację, pomyślałaby zapewne, że w poprzednim życiu ten pokój należał do niej, bo przecież była pewna, że pomieszczenie wizualnie było jej obce.

Łoże na którym leżała było wykonane w starodawnym stylu, z wielkim, białym baldachimem, który mógłby zasłonić całą pościel.

Pomimo ciepłej kolorystyki wnętrza w komnacie było bardzo mroźnie, w końcu był dopiero poranek, a osoba, która ją tu przyniosła nie kwapiła się by zamknąć wielkie okna umieszczone od zachodniej strony.

Osoba, która ją tu przyniosła...

Dziewczyna spróbowała się podnieść, jednak zauważyła, że na jej rękach znajdowały się liny krępujące jej nadgarstki, przymocowane długim sznurem do poręczy łoża. Faktem było, że nie była mocno związana, mogła nawet na upartego dosięgnąć swoich stóp, ale perspektywa bycia związaną bynajmniej jej nie odpowiadała.

– Alex! – wrzasnęła ile sił w płucach, jednak chłopak nawet się nie pojawił. Szatynka przeszukała siebie, ale tak jak się spodziewała została pozbawiona różdżki.

Spróbowała przypomnieć sobie co wydarzyło się podczas jej rozmowy z Dołohowem. Ostatnie czego była świadoma to było to, jak Alex przeprosił ją za swoje zachowanie, a ona zapytała co zamierza uczynić. Potem chłopak ugodził ją najprawdopodobniej zaklęciem Imperiusa i przyprowadził tutaj, czego niestety już choćby chciała nie potrafiła odtworzyć.

Wychyliła się jak tylko mogła z łoża, zauważając, że po lewej stronie znajduje się szafka nocna o wysokości jakichś pięćdziesięciu centymetrów. Jej kolor przypominał odrobinę wiśnię primaverę, poza tym do mebla było doczepione jeszcze okrągłe lustro.

Może będzie otwarta – pomyślała gorączkowo i jako że rękami miałaby problem dostać do szafki, spróbowała zawadzić ją nogą, co udało jej się z wyśmienitym rezultatem.

Nie myliła się, łudząc się, że szafka może nie być zamknięta, widocznie ktoś nie przechowywał w niej ważnych rzeczy bądź też została ona splądrowana o wiele miesięcy, bądź lat, wcześniej. W środku znajdowało się niewiele rzeczy, a niestety nawet te, które już mieściły się w szafce, nie były potrzebne Hermionie – pióro do pisania, ołówek, atrament... były tam chyba wszystkie dostępne na ulicy Pokątnej materiały piśmiennicze, więc aż rzucał się w oczy brak jakiegokolwiek papieru czy zapisane rolki pergaminu.

Dziewczyna wydała odgłos zawodu cisnącego się do gardła, jednak wciąż nie odrywała wzroku od otwartej szafki nocnej. Przeturlała się na skraj wielkiego łoża, po czym spróbowała przeszukać jeszcze raz mebel z nadzieją znalezienia nożyczek. Zanim jednak nawet dotknęła ołówek czy pióro, coś w głębi szafki przykuło jej uwagę na tyle, że zapomniała o całym bożym świecie. Zacisnęła mocno zęby, czując napierające na jej ręce liny, kiedy usilnie postanowiła schwytać w dłonie wypatrzony przedmiot, a właściwie dwa przedmioty.

No dalej, jeszcze tylko kawałek – pospieszała siebie w myślach i wyprężając się tak bardzo jak tylko mogła, zsunęła się niechcący z łoża, z hukiem uderzając zarówno głową o szafkę, jak i żebrem o ziemię.

Aua! – poskarżyła się, kiedy w jej oczach zalśniły łzy bólu, spowodowanego bolesnymi obrażeniami. Na szczęście czy też nie, nie miała wystarczająco dużo czasu by rozpamiętywać upadek z przeklętego, wysokiego łoża, gdyż usłyszała, że ktoś zmierza właśnie w kierunku pokoju, w którym przebywała. Ucieszona chociaż, że teraz mogła przynajmniej sięgnąć głębiej, włożyła twarz do środka szafki i wyjęła z niej ustami dwa malutkie przedmioty.

COR CORDIUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz