– Mortides! – zabrzmiał echem głos na korytarzu na szóstym piętrze, podczas gdy okrągła klamka w postaci czarnej kuli bilardowej skrzypnęła.
Draco złożył sobie gratulacje w duchu – jeszcze trzy lata temu przed pokojem gdzie trzymano uwięzioną Hermionę Granger w Dołohow Sedis, nie zdobył się na wypróbowanie tego zaklęcia. Z tą samą satysfakcją wymalowaną na twarzy wszedł więc do pomieszczenia, w którym, co dziwne, panowała nieprzenikniona ciemność.
– Lumos – wypowiedział i na końcu jego różdżki zagościło promieniujące blaskiem światło. W pokoju natychmiast rozświetliło się, na paru świecach lewitujących pod sufitem zapaliły się knoty, choć wcale je o to nie proszono.
Blondyn zatoczył okiem po dormitorium swojej siostry i choć spodziewał się przecież, że będzie on pusty, ostatecznie lekko się rozczarował. Jeśli chodziło bowiem o kilka dni, nieobecność dziewcząt była jeszcze znośna, ale ponad sto dwadzieścia godzin bez jakiegokolwiek sygnału czy żyją, było przeholowaniem nawet jak na gust Malfoya. Nie mówiąc już o tym, że dziś wieczorem kończyło się usprawiedliwienie Granger i Weasley napisane przez bibliotekarkę na wyraźną prośbę Dracona.
Nigdzie nie było nawet jednej wskazówki, gdzie mogły zniknąć dziewczęta.
– Będę musiał przeprowadzić z Ginny poważną rozmowę kiedy wróci – rzekł do siebie blondyn, spacerując nerwowo po pokoju, od czasu do czasu zerkając tylko przez okno na to, co dzieje się na błoniach.
Jeśli wróci – dodał do tego skrzeczący głosik w jego głowie, który łatwo zignorował.
Malfoy podszedł do okrągłego, hebanowego stolika, mieszczącego się na wprost drzwi przez które wszedł, a potem ocenił przez chwilę trzy meble, służące do siedzenia o konstrukcji szkieletowej: taboret, krzesło i pufę. Wybrał jego zdaniem najwygodniejsze – miękkie krzesło, po czym na nim usiadł, zastanawiając się równocześnie dlaczego Nicolette nigdy nie powiadamia go o swoich planach i podróżach.
Może dlatego, że ty postępujesz tak samo – zrugał go głos rozsądku, na co wykrzywił wargi. Wciąż nie mógł pojąć jak to możliwe, że w dormitorium nie znajdowała się żadna podpowiedź, wytyczna, która choć odrobinę pomogłaby mu wytropić dziewczęta; dwumetrowe łóżko było posłane, okna zamknięte, stolik pusty, a ubrania zawieszone w szafie. Wszystko miało swoje miejsce, wszystko wyglądało tak, jak być powinno. Z małym wyjątkiem...
Draco zmarszczył czoło z wolna podnosząc leżącą przed nim jedną ćwiartkę kartki, na której Mercier parę miesięcy temu, tuż po pierwszym powrocie z XVII wieku, wypisała niedbale pewne słowa.
***
Hermiona biegła tak szybko, że nawet nie zwróciła uwagi kiedy zgubiła czepek, a zorientowała się, że to zrobiła tylko dlatego, bo poczuła smagające ją w twarz kosmyki swoich włosów. Tylko dwa razy w życiu rozpędziła się do podobnego tempa – pierwszy raz dwa lata temu, kiedy uciekała przed pragnącymi ją porwać Śmierciożercami, drugi raz kiedy uciekała przed Draconem, myśląc, że chce on ją zabić. Ale jakże innymi pobudkami kierowała się tym razem – nie była przecież ofiarą, ale ścigającym i choć nie miała zamiaru interweniować w to, co chciała uczynić Elseph, pragnęła być tego świadkiem, sama nie wiedząc dlaczego...
Wbiegając do lasu po jej ciele przebiegły ciarki, kierowała się na północ gdzie drzewa rzucały cienie, które przybierały różne dziwne, zdeformowane kształty. Zrozumiała od razu spełniającą się z przypisów drugą zwrotkę, mówiącą:
Obyś każdy kolejny dzień i noc,
Z różdżką podróżował,
CZYTASZ
COR CORDIUM
Fiksi PenggemarDruga część opowiadania SUPRA VIRES. Po fiasku planu Pansy, zakładającego śmierć Dracona Malfoya, nadchodzi siódmy i zarazem ostatni rok nauki w Hogwarcie. Zaskakująca wiadomość obiega nagle cały magiczny świat - w Proroku Codziennym pojawia się zdj...