O umiłowanym spośród łowców

41 2 1
                                    

Dla Isiliel, Ardny-skeli, YuuxCian i Wielogrodzianki.


Do Potęg Świata podążają elfie pieśni, a najwięcej z nich trafia do uszu Vardy i Manwego; wiele też słyszą Yavanna i Ulmo. Albowiem błogosławione są gwiazdy Tintallё poskramiające ciemność i błogosławionymi zwą Eldarowie Orły Súlima, których wzrok wszystko przenika; wielce jest umiłowane życie zamknięte w dziełach Kementári, dla wody zaś, tonącej w dźwiękach muzyki Ulma, we wszystkich znanych mowach Ardy brakuje właściwego określenia. Tych to Władców najpiękniej opiewają pieśni, lecz są między Pierworodnymi też i tacy, którzy serca oddali temu, który, jak powiadają, najbardziej ukochał Śródziemie.
Oromë. On to bowiem, jedyny spośród Valarów, więcej uroku dostrzegał w dzikich krainach Wschodu niźli w cudowności skąpanym Amanie. Dziwili się temu pozostali i Manwë w końcu zapytał, lecz sam Oromë nie znał dokładnie przyczyny. „Więcej widzę życia w tym, co dzikie, co żadną ręką nie jest okiełznane albo raczej: co się ręce niejako wymknęło i trwa po swojemu, lecz wciąż ku naszej radości i chwale Ilúvatara". - Tylko tyle rzekł, jednak Manwë wszystko w tamtej chwili zrozumiał. A gdy kolejne dni upłynęły, i kiedy Oromë więcej miał wypraw za sobą i w oczach jego jeszcze więcej widziano dziwnego blasku, który brano za żywy ogień, wtedy i inni zrozumieli.




*


Wiedzieli dobrze Eldarowie, że gdy po zniszczeniu przez Melkora cudnej Almaren Potęgi poczęły odchodzić na Zachód, to właśnie Oromë był ostatnim, który spojrzał na Endor. To zapamiętali i to pielęgnowali później w sercach elfowie, a dusze ich radowały się, że jest pośród wielkich Aratarów ktoś, kto w miłości do Śródziemia do nich wydaje się podobny. A nieopisana była miłość Oromego, dlatego wielka tęsknota zagościła w jego sercu wtedy, gdy odwrócił wzrok na Zachód, tak wielka, że nawet później wieści szeptane przez Ulma nie zdołały wypełnić pustki; na nic się zdały słodkie dźwięki Ulumúri, bo Oromë wciąż słyszał wołanie wschodnich ziem. Czuli ten niepokój wszyscy Valarowie i zasmucili się, gdy dostrzegli, że coraz mniej rzeczy cieszy ich brata i że Nahar coraz cięższym stąpa krokiem, pozbawionym złotych iskier. Lecz nawet Manwë nie mógł pomóc, gdyż wzrok jego nie przenikał już całego Śródziemia - Melkor zbyt wielką okrył się ciemnością. A gdy Oromë się o tym dowiedział, usiadł pod drzewami i zamilknął na długo. Tylko Vána widziała drganie żywego ognia, nawet wtedy, gdy jej mąż usnął, zmęczony udręką. Valiera czuwała przy nim. Śpiewając, gładziła czule jego złote włosy, a w myślach niezajętych śpiewem prosiła, by się zbudził. Nie pragnie Vána być bez Oromego, tak jak i on nigdy nie chce być bez niej. Gdy stąpał po wschodnich krainach, zawsze czuł ją przy sobie, ich myśli bowiem na zawsze zostały splecione, a serca tym myślom nie pozwalały się rozwiązać. „To zemsta Melkora". - Tak powiedziała do Irma, zwanego Lórienem, kiedy przybył, by zbudzić Oromego. Nikt nie wie, chyba że sam Námo Mandos, jak swoim darem włada Irmo, po prostu stało się i Oromë otworzył oczy. A wtedy znów się odezwał głos Wschodu i wkrótce zmienił w krzyk przeraźliwy. I rozległo się wołanie Nahara, że oto Endor szuka pomocy - tak to się zdało Oromemu; wówczas więc powrócił.



Zło obrało sobie siedzibę na dalekiej północy Śródziemia i ciemność spowiła tamte ziemie tak, że sam Manwë nie widział wszystkiego. Jednak Melkor nie zdołał wypędzić ze swej krainy Oromego. Nic bowiem nie mogło powstrzymać Łowcy. Żadna z ciemnych dróg nie była wyzwaniem dla niego i Nahara, nie był też wyzwaniem sam Melkor, który drżał na myśl o gniewie wojowniczego Valara. Bały się sługi Melkora i uciekały w popłochu, ilekroć, choćby z oddali, rozbrzmiewał głos Valarómy. Ale niewielu udawało się pierzchnąć przed gniewem Wielkiego Jeźdźca, gdy pojawiał się znikąd na rozpędzonym Naharze, spod którego kopyt iskry tryskały czystym złotem. I ginęły szkaradne bestie stratowane przez Nahara bądź przebite włócznią Oromego. Tak to za Dawnych Dni nie przestawał dzielny Valar tropić stworów Melkora. I nie pozostał wtedy na zawsze w lasach Valinoru; w dniach pełnych ciemności wraz z Yavanną i Ulmem, a także Tilionem, których zabierał ze sobą, stąpali po Endorze i strzegli go przed złem, o którym opowiadali pozostałym Ainurom. I był wówczas szczęśliwy Oromë, bo walczył o ziemie, które miłował; i wierzył, że stanie się tak, iż pokonają w końcu Melkora.



Opowieści znad BelegaeruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz