Randka?

7.2K 1K 801
                                    

John przekręcił klucz w zamku i otworzył drzwi. Weszli do pogrążonego w półmroku przedpokoju.

– Rozgość się. Ja wstawię pizzę do mikrofalówki – odezwał się blondyn, przechodząc z przedpokoju do znajdującej się tuż obok kuchni. Holmes odwiesił płaszcz na drewnianym wieszaku i przeszedł do salonu. Kremowe ściany, komoda, stolik i brązowa kanapa. Skromne wyposażenie, ale mieszkanie dość przytulne, stwierdził w myślach. Naprzeciwko kanapy stał średniej wielkości telewizor. Pod nim na półce, ustawione były kasety z filmami. Holmes przykucnął, przyglądając się tytułom wypisanym na grzbietach okładek.

– Wybierz któryś – odezwał się John, wychylając się zza framugi drzwi, prowadzących do kuchni.

Brunet wyciągnął jedną z kaset video i obrócił w palcach. „007: Pozdrowienia z Rosji" widniało na okładce.

– O widzę, że wybrałeś moją ulubioną część – dodał blondyn, dołączając do Sherlocka, klęczącego na dywanie. – Którą ty najbardziej lubisz?

Holmes rzucił mu krótkie spojrzenie, po czym zawiesił wzrok na kasetach, ustawionych w równym rzędzie.

– Nie wiem. Nigdy nie widziałem żadnego – odparł.

– Nie oglądałeś żadnego filmu z Bondem? – zapytał z niedowierzaniem.

– No przecież mówię, że nie – mruknął, wlepiając wzrok w trzymane video.

– Ej, spoko – rzucił, widząc że jego gość nie czuje się komfortowo. – W takim razie trzeba to nadrobić – stwierdził ze spokojem i wziął od niego kasetę. Włączył video i usiadł na kanapie. Holmes usadowił się obok i skupił wzrok na rozpoczynającym się filmie. Gdy tylko dźwięk mikrofalówki oznajmił, że pizza jest gotowa, John przyniósł cztery smakowicie wyglądające kawałki na dużym talerzu i postawił na małym stoliku naprzeciwko kanapy.

– Chcesz coś do picia? – zapytał.

– Nie, dziękuję. – Sherlock poprawił się na kanapie, opierając się o poduszkę z union jackiem. John sięgnął po jeden z kawałków i usiadł skrzyżnie, obok bruneta.

– Znam już ten film na pamięć, ale i tak nigdy mi się nie znudzi – powiedział, jak tylko przełknął kęs. – A ty jakie filmy lubisz?

– Rzadko oglądam telewizję – oznajmił, sięgając po pizzę.

– To co robisz w wolnym czasie, nie licząc eksperymentowania z różnymi chemicznymi płynami? – dodał z rozbawieniem.

– Dużo czytam.

– Widziałem. Masz pokaźną biblioteczkę.

– To tylko część, sporo książek zostało w domu na wsi.

– Masz dom na wsi? No, panie Holmes, dobrze się panu powodzi. – Uśmiechnął się półgębkiem.

– Tam się wychowałem. – John przestał się uśmiechać, zauważając, że Sherlock nagle posmutniał.

– A uprawiasz jakiś sport? – Postanowił zmienić temat.

– Nie, nie przepadam za bezcelowym męczeniem się.

– Czyli ja dwa razy w tygodniu tracę czas na „bezcelowe męczenie się". Dobrze wiedzieć – zaśmiał się.

– Przyznasz chyba, że bieganie za piłką ku uciesze tłumu, to mało twórcze i mądre spędzanie czasu – odrzekł, spoglądając na Watsona, przeżuwającego kolejny kęs pizzy.

– Taaa, wygrałeś. A co jest twoim zdaniem „twórczym spędzaniem czasu"? – zapytał z przekąsem.

– Na przykład: granie na skrzypcach – odpowiedział, uśmiechając się zadziornie.

– Niech zgadnę, oczywiście ty umiesz grać na skrzypcach. To by pasowało do niani i rezydencji na wsi. – Wpakował do buzi ostatni gryz pizzy.

– Brawo, John. Idealna dedukcja – odparł wesołym tonem. Watson prychnął śmiechem, próbując nie zakrztusić się konsumowanym kawałkiem pizzy.

Usłyszeli kroki i moment później do salonu weszła siostra Johna.

– Johnny, zamówiłeś pizzę? – rzuciła na dzień dobry. – Świetnie, umieram z głodu – oznajmiła, podchodząc do stolika. Objechała wzrokiem siedzącego na kanapie nieznajomego.

– Ty musisz być tym korepetytorem z chemii, nie? John mi mówił, że jesteś geniuszem, ale nie wspomniał, że wyglądasz jak z reklamówki markowych ciuchów – wypaliła bez zbędnego powitania. John przewrócił oczami.

– Sherlock, to moja siostra Harriet.

– Dla przyjaciół Harry – dodała dziewczyna i uśmiechnęła się, łudząco podobnie do Johna.

– Miło mi – odparł kurtuazyjnie brunet.

– Dobra, nie przeszkadzam w randce – stwierdziła, posyłając Johnowi wymowne spojrzenie.

– To nie jest randka! – Oburzył się blondyn.

– Ok, nazywaj to jak chcesz – dodała, po czym sięgnęła po przedostatni kawałek pizzy i odwróciła się na pięcie. – Miłej zabawy.

– Matko, przepraszam za nią – westchnął, gdy Harry zniknęła za drzwiami.

– Nic nie szkodzi. Mam starszego brata.

Kilka minut później, Harry pojawiła się z powrotem z paczką chipsów.

– Nudziło mi się, a skoro to nie randka, to mogę pooglądać z wami – oświadczyła i bezceremonialnie wpakowała się na kanapę.

– Harry! Co robisz?!

– Posuń się, John.

Watson odsunął się w bok, unikając sadowiącej się siostry, a tym samym przybliżając do Sherlocka, który dosunął się do samego rogu kanapy, aby zrobić mu miejsce. Przepraszająco spojrzał na bruneta i poruszył ustami, wyrażając nieme „sorry". Holmes odpowiedział mu bezdźwięcznym „w porządku" i obaj uśmiechnęli się do siebie porozumiewawczo.

– Ooo, to moja ulubiona scena! – wydarła się Harry, rozsypując przy okazji trochę chipsów wokół siebie.

John westchnął tylko w odpowiedzi na reakcję siostry. Następnie zerknął na Holmesa, który szybko odwrócił wzrok w stronę telewizora. Czuł ciepło bijące od bruneta przez stykające się ze sobą uda i barki. Gdyby nie emocjonująca się filmem Harriet, można by było uznać, że to dość intymna sytuacja. Sherlock wyglądał na lekko spiętego. Wzdrygnął się, gdy poczuł ciężar dłoni na swoim kolanie. Automatycznie spojrzał w tamtym kierunku, a potem na właściciela ręki. Watson uśmiechał się do niego, jakby chciał mu przez to powiedzieć, żeby się odprężył. Ścisnął delikatnie kolano, jak na potwierdzenie tego stwierdzenia. Sherlock nie umiał powstrzymać głupkowatego uśmiechu jaki cisnął mu się na usta. Organizm najwyraźniej postanowił go zdradzić, gdyż oprócz mięśni twarzy, posłuszeństwa odmówiło też serce, które z niewyjaśnionego powodu zaczęło szybciej bić. Dopiero, gdy John zabrał dłoń, Holmesowi udało się przywrócić jego normalny rytm.

~~~~~~

Wybaczcie, że to tyle trwało, ale brak czasu swoje robi. Super długie też nie jest, ale miałam dwie opcje: dopisać jeszcze trochę i trzymać Was w dalszym oczekiwaniu, cholera wie ile albo wrzucić w tej wersji...

Mam nadzieję, że się podobało.

Komentujcie, Kochani! ;3

A tak przy okazji, jeśli to czytasz Klembku, to dziękuję za ten filmik. Uzależniłam się od tej piosenki. x3

Sherlock: Korepetycje z MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz