Miejsce do spania

2.7K 392 246
                                    

John wkroczył do pokoju, czując na sobie analizujący wzrok przyjaciela.

– Twoja mama jest bardzo miła. Zaprosiła mnie na kolację – zaczął ze sztucznym uśmiechem, aby odwieść Sherlocka od zbliżającej się konkluzji.

Młodszy chłopak obserwował go uważnie, niepokojąco długo milcząc. Spięte mięśnie, nerwowe zaciskanie dłoni na oparciu krzesła i ewidentne unikanie kontaktu wzrokowego świadczyły o tym, że Watson bardzo nie chce poruszać prywatnych tematów, przez które wylądował z gościną u Holmesów.

– Nie przepuściłaby okazji do pochwalenia się swoją kuchnią – odparł beznamiętnie brunet, wyraźnie nad czymś się zastanawiając.

– Mamy jeszcze sześć minut – oznajmił John zakłopotanym tonem, przyglądając się intensywnie zegarowi na ścianie, jakby w oczekiwaniu, że czas magicznie przyśpieszy i nie będzie już musiał znosić badawczego spojrzenia korepetytora. Holmes przysiadł na łóżku, z poważną miną przypatrując się krążącemu po pokoju blondynowi.

– Jak tam głowa i brzuch po wczorajszym? – rzucił Watson, widząc że chłopak przymierza się do oznajmienia mu swoich obserwacji.

– Lepiej – odparł krótko.

– To dobrze. – Uśmiechnął się słabo. „Po co ja tutaj przyszedłem?" – zadał sobie w myślach pytanie, nie będąc w stanie znieść przeszywającego wzroku przyjaciela. Zdawało mu się, że został przejrzany na wskroś, a Holmes właśnie czyta mu w myślach. Nie miał siły na moralizatorskie ględzenie i wytykanie mu jego błędów. Dobrze wiedział, że postąpił źle. Zostawił Harriet w momencie, gdy najbardziej go potrzebowała. „Miała rację. Zaczynam zachowywać się jak on" – pomyślał, nie zauważając nawet, że Holmes zdążył podnieść się z łóżka i zbliżył się do niego dość znacznie. Wzdrygnął się zaskoczony bliskością młodszego chłopaka, po czym zacisnął pieści w oczekiwaniu na jego przemowę.

– Masz zamiar tu nocować? – zapytał Sherlock, wywołując tym samym zdziwienie na twarzy przyjaciela.

– Słucham? – wydusił, wpatrując się w niego niepewnie.

– Nie będziesz raczej chciał wrócić dziś do domu, prawda? – Holmes zatrzymał wzrok na naderwanym guziku przy kołnierzyku błękitnej koszulki polo, którą Watson miał na sobie poprzedniego dnia w nienaruszonym stanie. Starszy chłopak przełknął nerwowo ślinę, wiedząc że korepetytor czyta z niego jak z otwartej księgi.

– Nie chcę robić kłopotu... – zaczął, nie spodziewając się takiego zapytania.

– To żaden kłopot – przerwał mu, odwracając się od niego plecami, celem uprzątnięcia zalegających na łóżku książek. – Mama na pewno się zgodzi – dorzucił, wyprzedzając pytanie Watsona.

Kapitan zbity z tropu stał nieruchomo, obserwując sprzątającego swoje łóżko przyjaciela. „Masz zamiar tu nocować?" – Dźwięczało mu w uszach pytanie bruneta. „Nocować tutaj, z Sherlockiem..." – Nie był pewien, czemu gapi się tak bezwiednie na swojego korepetytora, gdy jego przemęczony umysł zaczyna serwować mu serię wspomnień z minionego dnia. – „W jednym łóżku. To znaczy nie w jednym łóżku! Tylko w jednym pokoju... Albo nie, lepiej w salonie na kanapie." – Potrząsnął głową, starając się odgonić głupie myśli, jednocześnie nie mając pojęcia, czemu ta wizja aż tak go przeraziła. Zdarzało mu się przecież nocować u kumpli i nigdy nie miał z tym problemu.

– Kolacja – mruknął Holmes, wyrywając Johna z zamyślenia.

Kapitan przetarł dłonią zmęczone oczy, biorąc swoje niezrozumiałe myśli na karb zmęczenia i podążył za przyjacielem.

Sherlock: Korepetycje z MiłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz