Rozdział 19

1.1K 108 20
                                    

Drugie 24 godziny, minęły przerażająco spokojnie i cicho. Ani przestępca, zmieniający bandaż niemalże co chwilę, ani skrzywdzony policjant, którego nadal bolały dolne partie ciała, nie zamierzali się odzywać. Przystojny czarno-włosy, o ostrych rysach twarzy raczył wzrok swojego towarzysza z lekka niepokojącymi gestami. Przestał mówić, mimo iż Jeongguk próbował zwracać na siebie jego uwagę, stukaniem o ścianę, czy częstym zrzucaniem kołdry na ziemię. Mężczyzna kompletnie nie zwracał na niego uwagi. Był jakby zamknięty w swoim chorym, wyimaginowanym świecie. Mamrotał do siebie pod nosem niezrozumiale rzeczy, rozglądał się naokoło, jakby analizując, czy znajdują się w jego otoczeniu możliwe niebezpieczeństwa. Jego zepsuty umysł z niewiadomych przyczyn wyłączył się, wymieniając wszystkie zdobyte wcześniej informacje. Jasno-brązowy wzrok wcześniej przekazujący obojętność, bądź agresję teraz stał się pusty, i niepokojąco nienaturalny.

Głucha cisza rozbrzmiewała w pomieszczeniu przez następne godziny. Policjant, którego żołądek już od bardzo dawna domagał się jedzenia, siedział skulony na łóżku, z przyciągniętymi do klatki piersiowej kolanami. Zdarzało mu się jeździć palcami po zabliźnionym tatuażu, znajdującym się pod jego obojczykiem. Wciąż nie rozumiał znaczenia inicjałów i mimo głowienia się nad tym przez większość czasu, nie doszedł do żadnych wniosków. Dodatkowo chłód, doskwierający mu przez półnagość wcale nie pomagał w skupianiu się.
Smród spoconego ciała, oraz brudne spodnie, które nosił na sobie już od zbyt długiego czasu, nie wydawały się teraz czymś nadzwyczajnym. Bał się samodzielnie skorzystać z możliwości kąpieli, chociaż Jimin najwyraźniej nie zwracał na niego uwagi, więc przez cały ten niewykorzystany czas, agent miał zielone światło.

Brunet drżał niekontrolowanie, próbując ogrzać się trochę pod cienką kołdrą, jednak ta, jakby na złość szczyciła się chłodem swojej struktury. Tak bardzo chciałby odzyskać swoją koszulkę, która przecież została w niewielkiej sali, w której to jego oprawca pochwalił się swoimi, wybitnymi umiejętnościami brutalnego tatuażysty.
Jeon wzdychał cicho, w obawie, że jeden jego głośniejszy ruch, mógłby zezłościć dotychczas milczącego przestępcę.
Tylko co jakiś czas zerkał z niepokojem na mężczyznę, który wykrzywiał swoje palce dla zabawy i urwanym odłamkiem drewna z ramy łóżka, rozcinał sobie skórę na kostkach. Malutkie stróżki krwi spływały po jego nogach, a on tylko uśmiechał się do siebie psychodelicznie, nie zwracając kompletnie uwagi na przerażonego Guka.
Agent czuł się strasznie nieswojo, w towarzystwie kogoś, zachowującego się jak osoba chora, bądź psychicznie niezrównoważona. Nie rozumiał zachowania czarno-włosego mężczyzny, który w tak krótkim odstępie czasu zmienił się nie do poznania. Przecież z samego patrzenia, można było stwierdzić, że młody morderca zmienił się w kogoś zupełnie innego. Jego ślepy, upośledzony wzrok w ogóle nie przypominał tego rozważnego z początku ich znajomości, ani kilku pozostałych, które dane było Jeonowi odkryć. W tym momencie głęboko zastanawiał się nad znaczeniem osobowości, i możliwością bycia aż tak skrajnie dwulicowym.

Nagle drzwi zaskrzypiały, a metalowa klamka przechyliła się. Do pokoju wszedł fioletowo-włosy mężczyzna, zaszczycając pobladłego policjanta, swym kocim spojrzeniem. Za to Park, dotychczas skrobiący niewielkim, ostrym drewienkiem swoją skórę, zmarszczył czoło, chowając odłamek do kieszeni. Na jego twarzy zawitał krzywy uśmiech, a puste tęczówki, jakby na nowo zmieniły swoją barwę. Znów jego spojrzenie było wyraźne, i wyrażało jakieś emocje. Jeonggukowi wydało się to dziwne, ale nie skomentował tego. W końcu i tak nie miał możliwości.

— No dobrze — Kim odchrząknął i przepuścił w przejściu trójkę masywnych facetów, którzy synchronicznie spojrzeli na skulonego w kącie bruneta. — Zabieramy go. — szef skinął głową, wskazując na lekko przestraszonego policjanta. Jeden z jego podwładnych podszedł do łóżka, na którym siedział wspomniany chłopak i zakuł go w kajdany, pociągając od razu w swoją stronę. Wygłodzony, i obolały Jeon nie miał nawet siły, by się opierać. Obietnice, jakie złożył mu jego chwilowy współlokator pierwszego dnia, nie zostały spełnione. Poszkodowany nie dostał już możliwości użycia maści, tak samo zresztą jak nie mógł skorzystać z przeciwbólowych leków, których tak bardzo wtedy potrzebował. I nadal potrzebuje.
Od poprzedniej, pamiętnej nocy Park stał się kimś zupełnie innym. W jego wzroku nie dało się już zauważyć krzty troski, czy wyrzutów sumienia, spowodowanych gwałtem. On jakby wyłączył się i od tamtego czasu nie przejawiał w ogóle, żadnych chęci do rozmowy, agresji, kolejnego gwałtu, czy czegokolwiek. Stał się aż nazbyt obojętny, nieczuły na wszystkie bodźce zewnętrzne. Z perspektywy osoby trzeciej, którą reprezentował Jeong, młody przestępca zdawał się przejawiać skutki upośledzenia umysłowego, ewentualnie zaniku pamięci, czy wcześniej nabytych umiejętności. W końcu jedyne co robił przez dzień drugi, było rycie różnych znaków na ścianach i cięcie swoich nóg. Często wyrzucał przy tym język i marszczył nos, wyglądając dokładnie jak autystyczne dziecko. A może faktycznie nim był? Może Jeongguk po prostu wcześniej tego nie zauważył?

to tylko morderca · jikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz