SUMIENIE

1.1K 56 4
                                    


Harry
Nasz atak na Ministerstwo nie był zbyt udany. Zdobyliśmy medalion – Horcrux, ale nadal nie wiemy, jak go zniszczyć. Jakby mało było nieszczęść to nasza bezpieczna kryjówka na Grimmauld Place była już spalona, a my musieliśmy przenieść się do lasu. Na szczęście Hermiona spakowała wszystkie potrzebne rzeczy. Obecnie mieszkaliśmy w magicznie powiększonym namiocie. Ron był ranny. Podczas naszej ucieczki przed Yaxley'em oberwał zaklęciem, a potem jeszcze rozszczepił się podczas przenoszenia w nowe miejsce. Nasze nastawienie było zdecydowanie gorsze. Od samego początku naszej misji wszystko się po kolei wali. Nic nie idzie zgodnie z planem i choćbyśmy nie wiadomo jak się przygotowali to i tak nic nie będzie, tak jak byśmy chcieli. To było wkurzające i sprawiało, że cały czas chodziłem poddenerwowany. Nie tylko ja, bo Hermiona i Ron też obecnie nie byli zbyt dobrymi towarzyszami do rozmowy. Większość czasu czytaliśmy i obmyślaliśmy kolejne plany. Wiedzieliśmy, czym są kolejne Horcruxy. Szukaliśmy Czarki Helgi Huffelpuff i czegoś, co należało do Roweny Ravenclaw. No i Nagini - wąż Voldemorta. Zupełnie nie mieliśmy pomysłu, gdzie ich szukać. To dołowało, naprawdę nie miałem zbyt dużo siły na to wszystko, ale wiedziałem, że muszę się spiąć i działać. Iść do przodu, nie dać się złapać i pokonać Riddle'a. Oni wszyscy na mnie liczą, a ja nie mogę ich zawieść. To jest moje zadanie, mój cel. Zawsze o to chodziło, zawsze musiałem ratować wszystkich, ale mi to odpowiadało. I dalej odpowiada, ale jestem tylko człowiekiem. Czasem mam dość, zwyczajnie nie mam siły kolejny raz poświęcać się dla innych. Dużo sam tracę. Widzę, jak Ron spogląda na Hermionę, jak ona się nim opiekuje i opatruje jego rany. Jak ostatnio rozmawiałem z Nevillem to opowiadał mi o swojej miłości do Luny. Ja byłem sam. Wiem, że wszyscy oczekiwali, że będę z Ginny. Pani Weasley co chwilę rzucała jakieś uwagi i sugerowała, że bylibyśmy piękną parą. Kiedyś może faktycznie sam tak myślałem, ale teraz wiem, że nic by z tego nie wyszło. Ginny ostatnio strasznie się dziwnie zachowywała. Nie rozmawiała z nami zbyt dużo, na posiłkach siedziała tylko dla zachowania pozorów, bo nic nie jadła. Nie dbała o siebie i często widziałem, jak płacze. Hermiona mówiła, że to przez jakiegoś Ślizgona. Nawet Cornelia miała chłopaka, słyszałem plotki, że będą mieli dziecko. Szkoda bo lubiłem ją bardzo. Kilka razy rozmawialiśmy i wydawała mi się naprawdę fajną dziewczyną. Była piękna i według mnie zupełnie nie pasowała do tego całego Notta. Przez chwile nawet sądziłem, że może coś z tego będzie, ale jak to w moim życiu bywa, nic nie idzie zgodnie z planem. Powoli się przyzwyczajam.

Moje przemyślania przerwała Hermiona usiadła obok mnie przy drzewie i okryła nas przyniesionym przez siebie kocem. Oparła swoją głowę na moim ramieniu. 


- Co z Ronem? - zapytałem po chwili. Ostatnio zachowywał się dziwnie. Nie można było z nim normalnie porozmawiać. 


- Śpi.


- Ty też idź się prześpij. Musisz odpocząć, robisz tak dużo. Nie wiem jak ja ci się odwdzięczę.


- Daj spokój Harry. Jesteśmy przyjaciółmi, musimy sobie pomagać. 


- Naprawdę powinnaś iść się położyć. 


- I tak nie zasnę. Mam w głowie zbyt dużo myśli. Zbyt dużo pytań bez odpowiedzi - powiedziała, a ja objąłem ją ramieniem. Wiedziałem, że mogę na nią liczyć, a ona mogła liczyć na mnie w każdej sprawie. Byliśmy prawdziwymi przyjaciółmi.


...

Theodore

Szkoła, tak jak przewidywałem była istnym piekłem. Codziennie na zajęciach z Obrony, znaczy z Czarnej Magii ktoś dostawał szlaban albo inną adekwatną do czynu karę, czyli kilka nieprzyjemnych zaklęć, lewitacja pod sufitem przez całe lekcje, albo zwyczajny szlaban, który polegał na czyszczeniu łazienek. My, Ślizgoni oczywiście byliśmy traktowani lepiej. Czasem jednak, ci którzy nie byli po stronie Czarnego Pana również byli prześladowani. Słyszałem, że Gryfoni, przyjaciele Pottera, między innymi Longbottom co tydzień byli wzywani na przesłuchania. Nie szczędzono na nich Veritaserum, bo bliźniaki Carrow za wszelką cenę chcieli dowiedzieć się, gdzie jest i co robi nasz Wybraniec. Oczywiście nic nie wiedzieli. Potter i jego świta nie przekazywali prawie żadnych informacji na temat tego, gdzie się znajdują i co robią. Nawet sam Remus nie miał pojęcia, gdzie są, bo kontaktowali się z nim tylko raz – tuż przed włamaniem do Ministerstwa. Wiedzieliśmy jedynie, że mają do wykonania misję powierzoną im przez Dumbledore'a.

Cornelia Snape / Harry Potter - Czas na wybórOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz