WSPOMNIENIA

1.1K 61 12
                                    



Cora

- Gdzie jest mój tata? – zapytałam Notta. Właśnie pomogłam mu rozbroić starego Goyle'a.

- Szedł z ojcem Draco do Wrzeszczącej Chaty – krzyknął i rzucił w kierunku śmierciożerców kilka zaklęć. Kiwnęłam głową w geście podziękowania i ruszyłam w stronę przejścia do nawiedzonego dworu. Bijąca Wierzba była uśpiona. Weszłam do tunelu. Naj jego końcu, przy wejściu klęczeli Hermiona i Harry. Jak najciszej przeszłam do drugiego wejścia. Nie zauważyli mnie. Obserwowałam wszystko, co działo się w pomieszczeniu. Tata stał do mnie bokiem, a Voldemort chodził powoli po pokoju, bawiąc się swoja różdżką. Po dywanie obok jego nóg leniwie pełzła Nagini.

- Wiesz, Severusie – westchnął Czarny Pan i odwrócił się przodem do ojca. – Akurat po Tobie bym się tego nie spodziewał. Ale jak mam się dziwić. Chciałeś ratować swoją szlamowatą córkę – zerknęłam na twarz Snape'a. Był nad wyraz spokojny. Nie wyrażał żadnych emocji. Stał i patrzył się na swojego Pana. Ja przełknęłam ślinę, a w moich oczach pojawiły się łzy. – Ale to nie dlatego musze cię zabić... Ta różdżka – powiedział i uniósł ją do góry – Nie słucha nie. To ty zabiłeś Dumbledorea... To ty jesteś jej właścicielem...

- Panie... - szepnął tata, a Voldemort machnął wyciągniętą różdżką. Na szyi ojca pojawiła się krwista linia. Czarnoksiężnik uśmiechnął się upiornie, a następnie zniknął razem ze swoim wężem. Zerwałam się z miejsca. Podbiegłam do taty, żeby zatamować jego krwawienie. Spojrzał na mnie. Uśmiechnął się lekko, a w jego oczach pojawiły się łzy. Ja także płakałam. Przeniósł swój wzrok ze mnie na Harrego. Hermiona kucnęła po drugiej stronie. Szeptała różne zaklęcia, ale one nie pomagały.

- Zabierz je – szepnął. Nie wiedziałam, o co chodzi. Przytuliłam się do jego torsu, dalej próbując zatrzymać krwotok. Moje dłonie napotkały cienki łańcuszek. Eliksir! Rozpięłam surdut i zobaczyłam niewielką fiolkę z eliksirem księżycowym. Bez wahania ją odkręciłam i dodałam łzę, jedną z tych, które leciały mi ciurkiem. Z krwią było trochę gorzej. Rozejrzałam się dookoła i znalazłam wystający z podłogi gwóźdź. Przebiłam nim opuszek palca, a kroplę krwi dodałam do eliksiru. Szybko wlałam zawartość fiolki do buzi ojca. Połknął wszystko resztką sił, lekko się krztusząc. Spojrzał na mnie ostatni raz i pogładził po policzku. Przymknęłam oczy.

- Kocham was – szepnął na bezdechu i zamknął oczy.

- Nie! – krzyknęłam i zaniosłam się jeszcze większym płaczem. Uczepiłam się jego torsu. Nic nie rozumiałam. Eliksir powinien zadziałać. Powinien uratować mu życie. Przecież zdążyłam. Dalej to do mnie nie docierało. Straciłam go. Moją rodzinę. Najbliższą mi osobę. Kogoś, kto kochał mnie całym sercem. Ja i Charlie zostałyśmy same i to mnie najbardziej przerażało.

Harry i Hermiona próbowali mnie oderwać od ciała taty, ale nie dali rady. W końcu nie wiem po jak długim czasie lekko się uspokoiłam. Chłopak i dziewczyna siedzieli obok mnie i głaskali po plecach. Spojrzałam na Harrego i uwiesiłam się na jego szyi. Znów zaczęłam płakać, ale jemu to nie przeszkadzało. Usłyszeliśmy przeraźliwy hałas. Oderwaliśmy się od siebie. Po chwili powietrze wypełnił spokojny i przerażający głos Voldemorta.

- Ilu jeszcze zginie, Harry Potterze? Zakończmy to. Czekam w Zakazanym Lesie. Masz godzinę.


...

Cora

Weszliśmy do Wielkiej Sali. Stoły stały ustawione pod ścianą. W jednym rogu leżeli ranni, opatrywani przez Panią Pomfrey i innych nauczycieli. W drugim martwi.

Cornelia Snape / Harry Potter - Czas na wybórOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz