NIEPOKÓJ

969 53 8
                                    



Harry

Siedzieliśmy na kłodzie, wyrzuconej na brzeg przez morze. Śnieg już stopniał, a prognozy zapowiadały spore ocieplenie. Był początek marca. Już kilka dni temu ustaliliśmy, że w przyszłym tygodniu wracamy do nocowania w namiocie, gdzieś w lesie. Im dłużej przebywamy w jednym miejscu, tym większa szansa, że ktoś nas złapie. Nie mogliśmy też wiecznie korzystać z gościny Billa i Fleur, a tym bardziej narażać ich na niebezpieczeństwo.

- Powinniśmy to zrobić. Neville i Ginny mogą nam pomóc - odezwała się Hermiona, a ja przeniosłem swój wzrok z horyzontu na jej twarz.

- Nie możemy ich o to prosić. To zbyt niebezpieczne - odpowiedziałem po chwili.

- A proszenie o pomoc Malfoy'a nie było niebezpieczne - powiedział Ron i zerwał się z miejsca. Stanął przed nami - Nadal nie masz pewności, że to nie jakaś pułapka...

- Gdyby to była pułapka, Ron to już dawno by nas złapali - zauważyła dziewczyna.

- Bronisz go? - zapytał zaciskając dłonie w pięści.

- Uratował nas i pomógł znaleźć Horcruxa. Powinniśmy być mu wdzięczni - także wstała i stanęła naprzeciwko niego. Wiem, że była mu wdzięczna. Nie tylko nas uwolnił, ale także zapobiegł... strasznemu czynowi, którego mógł się na niej dopuścić strażnik. Spojrzałem na nich i westchnąłem. Byłem zmęczony, niewyspany, zły i zdenerwowany. A na dodatek jeszcze oni prawie ciągle się kłócą. To moi przyjaciele i choćbym nie chciał to i tak muszę się wtrącać.

- Znów zaczynacie? Myślałem, że już to obgadaliśmy? Zostało nam tak niewiele - powiedziałem po chwili i również wstałem. Spojrzeli na mnie - Dwa Horcruxy, zostały tylko dwa. Wiemy czym są, gdzie i jak je zniszczyć. Okazuje się, że mimo wszystko są ludzie, którzy nam pomagają, a wcale nie muszą. A wy się ciągle kłócicie. Ja wiem, że jesteście zmęczeni i sfrustrowani, ale ja też jestem. Mam dosyć, że teraz muszę się martwić też o was. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo. Nikt nie obiecywał, że to będzie bułka z masłem. Ja też nie daje sobie czasem rady i chcę wiedzieć, że zawsze mogę na was liczyć. Zawsze. Bez względu na nasze, czy wasze różnice zdań. Musimy działać razem. Bo tylko tak to zakończymy.


...

Cora

Nie widziałem taty już od trzech tygodni. Raz nawet wydawało mi się, że jest w domu, ale nie jestem pewna, czy to nie był tylko sen.

Babcia cały czas chodziła zdenerwowana. Upuszczała naczynia, nie mogła się skupić i nie spała. W nocy przesiadywała w kuchni, przy kubku herbaty i była tak głęboko pogrążona w swoich myślach, że nawet mnie nie zauważała.

Ja też mało sypiałam, głównie przez Charlie, która ostatnio trochę chorowała i była dość niespokojna. Może ona też wyczuwała bardzo napiętą atmosferę panującą w magicznym świecie.

Była już całkiem spora. Siedziała prawie samodzielnie, lubiła mnie obserwować i przeglądać książeczki. Ogólnie była grzeczna, ale czasem płakała i wtedy trudno było ją uspokoić.

Teraz siedziałam na bujanym fotelu, trzymając Charlotte na kolanach i kołysałam się lekko. Wiem, że gdybym przerwała znów w całym domu zacząłby rozbrzmiewać jej płacz. To było męczące, ale kocham tę małą istotkę nad życie. Patrzenie jak z każdym dniem uczy się czegoś nowego było najcudowniejszym uczuciem na świecie. Teraz nie wyobrażam sobie życia bez niej. To o nią boję się najbardziej, że coś jej się stanie, albo co będzie, gdy to mnie zabraknie... w moich oczach pojawiły się łzy, a moja córka poruszyła się niespokojnie. Pocałowałam ją w czółko i zamknęłam oczy. Może uda mi się na chwile zasnąć.


...

Harry

Wahałem się, czy prosić go o pomoc. Nie chciałem narażać ich wszystkich na niebezpieczeństwo, jego też. I tak zrobił o wiele więcej niż ktokolwiek inny. Oczywiście Ron tego nie rozumie i mimo wielu rozmów, które przeprowadziliśmy jest nadal zdania, że to pułapka i wkrótce wszyscy zginiemy. Coraz trudniej było mi z nim rozmawiać. Nie słuchał i tylko swoje zdanie uważał, za prawdziwe. Oddalaliśmy się od siebie, a przecież byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Hermiona także to zauważyła. Rozmawialiśmy o tym, ale nie znaleźliśmy właściwej przyczyny tego stanu rzeczy. Winę zwalaliśmy na stres i zmęczenie, ale jak było naprawdę? Tego nie wiedzieliśmy.

Wymsknąłem się po cichu z łózka. Ron spał na dole i jak zwykle cicho chrapał. Wróciliśmy do spania w namiocie i mieszkania w lesie. Założyłem na siebie kurtkę i wyszedłem z namiotu. Dziś była warta Hermiony. Zaproponowałem jej wieczorem, że mogę pilnować naszego obozu, skoro i tak prawie nie sypiam, ale nie zgodziła się. Usiadłem obok niej na pieńku. Była grubo ubrana, a nogi okryła kocem. Noce były jednak dość zimne. Siedzieliśmy tak w milczeniu, obserwując księżyc, który zbliżał się do pełni.

- Zaufajmy mu - powiedziała po dłuższej chwili - To może być nasze jedyne wyjście, jeśli nie chcemy angażować w to Ginny i Neville'a.

- Ron się na to nie zgodzi...

- To nic mu nie mówmy. Chcesz kolejnej kłótni? - zapytała, a ja wstałem z miejsca. Odszedłem kilka kroków i stanąłem przed nią.

- Nie wiem... Nie powinniśmy tego przed nim ukrywać... to nasz przyjaciel. Może czasem się kłócimy, ale...

- Harry, to ty tu jesteś najważniejszy... Wiesz, jaki jest Ron. Przez chwilę będzie zły, ale potem nam wybaczy. Nie zaprzepaści tylu lat naszej przyjaźni - przekonywała mnie, ale ja dalej nie byłem pewny. W końcu podjąłem decyzję.

- Dobra. Nie możemy dłużej czekać. Trzeba działać.

...

Cora

Wróciłam właśnie z popołudniowego spaceru z Charlie i rozbierałam ją w salonie, gdy przez kominek wpadł Remus. Spojrzał na mnie z troską i zdyszany wyszeptał:

- Zaczęło się...




Dziś krótko, ale to rozdział - rozgrzewka przed bitwą.

Dobra wiadomość jest taka, że mam już napisane trzy następne rozdziały i będę je publikowała co tydzień, w poniedziałki! ;D

Zła jest taka, że są to ostatnie trzy rozdziały tego opowiadania (Będzie jeszcze Epilog, ale najpierw muszę go dokończyć ;))

Jeszcze raz serdecznie dziękuję, że ze mną jesteście :D

DCharmm


Cornelia Snape / Harry Potter - Czas na wybórOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz