Cornelia:
Nie mogę uwierzyć, że od minęło już tyle czasu. Wydaje mi się, że zaledwie kilka dni temu urodziłam moją córkę, a tymczasem ona skończyła już trzy miesiące.
Zbliżają się Święta, a ja jeszcze dokładnie pamiętam, jak wyglądały poprzednie. Minął rok, a ja czuję się jakbym dalej stała w tym samym miejscu. Nie wiem, czy to ten dom tak na mnie działa, ale mam wrażenie, że wszyscy wokół mnie coś robią, a ja siedzę w Prince Manor i czuję się jak księżniczka... Zabawne... Moi bliscy mnie chronią, mnie i Charlotte, a ja nawet nie mogę się im odwdzięczyć.
- Cornelia, skarbie słuchasz mnie? – poczułam dotyk babci na moim ramieniu, a następnie jej pytanie. Odwróciłam wzrok od kominka i spojrzałam w jej czarne oczy.
- Przepraszam, babciu – uśmiechnęłam się lekko – Zamyśliłam się. Mówiłaś coś ważnego?
- Twój ojciec wysłał list. Pisze w nim, że w tym roku Pan nie wystawia świątecznej kolacji, ale dostaliście zaproszenie do Malfoyów i od Pana Notta. Powiedział, że możesz zdecydować, gdzie chcesz iść – wyjaśniła, dalej szydełkując.
- Dlaczego ja nie mogę po prostu spędzić świąt w domu? Wiecznie musimy gdzieś chodzić.
- Moja Droga, nie zawsze dostajemy to, co chcemy. Według mnie powinniście iść do ojca Theo. Nie macie z nim najlepszego kontaktu, a przecież on tak dba o Charlie. Przysyła jej takie piękne prezenty – powiedziała babcia. Miała racje Nott Senior niemal co tydzień przysyłał lub osobiście przynosił dla małej prezent. Dostała już między innymi porcelanową lalkę, konia na biegunach, czy magicznie zaczarowaną karuzelę, którą nakłada się na kołyskę. Z tego ostatniego była zachwycona. Mogła godzinami leżeć w swoim łóżeczku i jej się przyglądać, a ja wtedy miałam chwilę dla siebie.
Znów spojrzałam na kominek. Najbezpieczniej i najlepiej dla Charlotte byłoby urządzić święta tu. Był tylko jeden problem – babcia Eileen. Nikt nie wiedział, że ona żyje i raczej nikt ma się o tym nie dowiedzieć. Gdyby tylko istniał jakiś sposób, żeby jednak mogła nam towarzyszyć. Coś, dzięki czemu nikt by jej nie rozpoznał... Cora jesteś głupia... Od czego jest Eliksir Wielosokowy. Muszę tylko obgadać to z ojcem.
- Babciu, zerkniesz na Charlie? Pojdę napisać do taty list – zwróciłam się do niej. Podniosła głowę z nad koca albo szalika, albo sama nie wiem czego, które robiła i uśmiechnęła się kiwając na potwierdzenie głową. Ja wstałam z kanapy i poszłam do swojego pokoju.
...
Draco właśnie szedł do gabinetu dyrektora, który wezwał go dzisiejszego popołudnia. Nie miał pojęcia, dlaczego, ma się u niego stawić, bo ostatnimi razy nawet nie rozmawiali zbyt często, ale widocznie miał do niego jakąś sprawę. Zapukał do gabinetu, a drzwi otworzył mu Snape. Polecił iść za sobą i poprowadził chłopaka do swojej prywatnej kwatery. W saloniku był już Theo, który stał oparty o ścianę z rękami złożonym na piersi.
- Siadaj – rozkazał Severus i wskazał na fotel. Draco był dość zdzwiony jego słowami, ale usiadł, choć z lekkim zawahaniem. Spojrzał na zgromadzonych w pokoju.
- Co... - chciał zapytać, ale nauczyciel mu przerwał, podając mu do wypicia herbatę. Malfoy lekko zachłysnął się i chwycił filiżankę w dłonie.
- Pij – znów rozkazał Snape. Draco wypił jeszcze kilka łyków płynu, a następnie odstawił naczynie na stojący obok stolik. Theo sprawdził, czy jest ono puste. Odczekali chwilę, a w momencie, w którym siedzący chłopak chciał coś powiedzieć odezwał się dyrektor.
CZYTASZ
Cornelia Snape / Harry Potter - Czas na wybór
FanfictionNowe życie... Nowe wybory... Nowa miłość... Nowa misja... Nowa zdrada... Nowa Ona... Będzie to historia Cory Snape - córki Severusa Snape'a. Opowieść o życiu jakie przyszło jej wieść po śmierci matki. Zaczyna się ona w wakacje przed 6 rokiem Harreg...