*18*

43 4 3
                                    

Even when the night changes it will never change me and you


W wyśmienitych nastrojach wpakowali się do podstawionego samochodu, który zawiózł ich do domu szatyna. Ten w głowie już układał słowa na powitanie siostry. Teraz miał wręcz stuprocentową pewność, że maczała w tym palce. Nikt nie wydał jej słownie, ale wystarczały mu ich głupie uśmieszki. Pozostało mu się zastanawiać, czy jego rodzice wiedzieli. Sylwester w Wolverhampton wcale nie napawał go odrazą. Przecież fantastycznie czuł się w domu, zwłaszcza teraz. Liamowi powinien jeszcze pilnować, żeby żaden z kumpli nie podrywał jego siostry. No i może żeby jej znajomi zareagowali na nich przyzwoicie.

Potem powędrował myślami do Annie. Teoretycznie zyskał jeszcze kilka dni, ale w praktyce i tak jej nie zobaczy. Po tym, jak się pożegnali, stwierdzał, że wcale nie miała ochoty go już oglądać. Kiedyś gnała za nim na lotnisko, teraz on sam zawrócił, ale bez jakichkolwiek szans na poprawę. Dostał więcej, niż zasługiwał, skończyło się gorzej, niż myślał. Do końca życia będzie miał na sumieniu jej zranione uczucia i smutek w oczach. Mimo wszystko nie posunąłby się do stwierdzenia, że byłoby mu lżej, gdyby zobaczył Annie szczęśliwą z innym. Obecnie był na to zbyt wielkim egoistą. Nie odżałował jeszcze jej straty.

- Co jest? Wyglądasz jak kupka nieszczęścia. Aż tak cię dobił nasz przyjazd? - spytał go blondyn. Chłopak przyglądał mu się uważnie, kiedy budził się z zamyślenia.

- Co? No co ty. Dostałem późny gwiazdkowy prezent. Czwórkę pajaców.

- I tak mamy do pogadania, leszczu.

Dziwnym trafem Nicole wyszła im na powitanie, jednak bardzo słabo udawała zaskoczenie. Odebrała od brata ostrzegawcze spojrzenie, więc tylko wymieniała uprzejmości z chłopakami. Ci nie pozwolili jej nosić walizek, więc chociaż pokazała im drogę do pokoju gościnnego.

- Źle bym się czuł, gdyby piękna kobieta niosła moje bagaże - odparł z uśmiechem Harry.

- Styles. To jest moja siostra - rzucił chłopak przez zaciśnięte zęby.

- Przecież już się poznaliśmy. Wiem - udawał, że nie wie, o co chodzi kumplowi.

- Milczenie jest złotem, zapamiętaj.

- Od kiedy on taki marudny? - spytał Zayn, jakby Payne'a wcale z nimi nie było.

- Chyba nie jestem upoważniona do udzielania takich informacji. - Dziewczyna wzruszyła ramionami.

- Uuuuu, wyczuwam, że za tym stoi kobieta - stwierdził Louis, uchylając się przed poduszką z lecącą w jego stronę z salonu.

- Laska, na bank jakaś laska. Pewnie na koniec randki poprosiła o numer do mnie. - Wyszczerzył się długowłosy.

- Nienawidzę was. Nie wierzę, że wpuściłem was do mojego domu.

Późnym wieczorem, tuż po wesołej kolacji, siedzieli na kanapach w salonie, pogrążając się w rozmowie. Liam w końcu usłyszał, jak przebiegła konspiracja jego siostry i kolegów z zespołu. Kręcił tylko głową, uśmiechając się pod nosem. Nie sądził, że ktoś aż tyle o nim myśli i zauważa jego nastroje. Ludzie wokół niego wręcz uznali, że lepiej dla niego będzie, kiedy zostanie w rodzinnej miejscowości. Jeszcze nie odczuwał chęci dzikiego imprezowania, ale ostatecznie stwierdził, że domówka jest kompromisem pomiędzy szalonym clubbingiem, który wybraliby chłopacy, a samotnym wieczorem z książką w jego stylu.

Uśmiechał się szeroko, patrząc po twarzach przyjaciół. Właśnie takich czasów chciał doczekać, kiedy staną się dla siebie kimś więcej niż ludźmi z pracy. Ufał im i powierzyłby im każdą sprawę. Potem przed oczami stanęła mu pewna blondynka i uznał, że jednak nie każdą, bo już wyobrażał sobie ich przymilne teksty. Wolał zostawić ją dla siebie, chociaż kompletnie nie należała do niego. Westchnął pod nosem, zdając sobie sprawę, że to chyba już zamknięty rozdział.

Night ChangesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz