We're only getting older baby and I've been thinking about it lately
Zupełnie nie tego się spodziewała, kiedy dzwoniła do drzwi. Za to blondyn po drugiej stronie progu wręcz przeciwnie. Sprawiał wrażenie, jakby właśnie jej oczekiwał. Odsunął się na bok i gestem dłoni zaprosił ją do środka. Oczywiście, że Annie go poznała. To właśnie dlatego jej mózg pracował na zwiększonych obrotach. Niemal od razu skojarzyła jego postać z zespołem i zaczęła spoglądać w głąb domu.
- Ty musisz być Annie - odezwał się chłopak, uśmiechając się do niej serdecznie.
- Skąd wiesz? - spytała, chociaż bardzo starała się nie zabrzmieć idiotycznie.
- Nicole mówiła, że przyjdziesz. Wysłała mnie do drzwi, bo sama jeszcze się piękni - wyjaśnił. - Ja jestem Nail.
- Raczej, żebym jej nie zamordowała w progu - mruknęła dziewczyna pod nosem. - Wiem. Znaczy, miło poznać. Cały zespół tu jest?
Podejrzewała, że to Liam mógł się podzielić jakimiś rewelacjami na jej temat. Z jednej strony mile by ją połechtało, gdyby o niej opowiadał, bo oznaczałoby, że ciągle zajmowała jakieś miejsce w jego myślach i nie zapomniał tak po prostu. Z drugiej strony nie wiedziała w jakim świetle ją przedstawił i czy w ogóle powinno jej na tym zależeć. Na nim.
- Tak, cały. On też - powiedział ostrożnym tonem chłopak, posyłając jej badawcze spojrzenie. Zdziwiła się.
- Nie o to chodzi...
- Jasne, że o to. Nie chcesz go spotkać. Nic dziwnego - zaczął ją uspokajać. - Obiecaj, że nie uciekniesz, bo jego siostra mnie wypatroszy.
- A wy nie mieliście być w Londynie? - Niepewnie rozpięła kilka guzików płaszcza.
- Mogę? - Wskazał na jej okrycie, po czym stanął za nią i pomógł jej się rozebrać. - Teoretycznie tak, ale Nico chciała mu zrobić niespodziankę...
- Kłamca - syknęła, pozwalając Horanowi odwiesić swój płaszcz.
- Liam nie będzie tutaj jedynym facetem - zauważył, mierząc ją wzrokiem. - Bardzo ładna sukienka.
- Dziękuję. - Odwzajemniła jego lekki uśmiech. - Zostanę, ale nie oczekujcie, że padniemy sobie w ramiona.
- Co ty. Niech trochę odpokutuje. - Mrugnął do niej i wprowadził do salonu.
Nie przyszła ani jako pierwsza, ani zapewne jako ostatnia. Mały tłum gości rozlokował się na kanapach i przy stołach. Bała się, że przy zbyt długim błądzeniu wzrokiem po domu, natknie się na nieodpowiednią osobę. Udawało jej się przez pierwsze pół godziny. Potem dorwała ją Nicole, która przybrała na starcie skruszony uśmiech i przeszła do komplementowania jej wyglądu.
- Naprawdę prześlicznie wyglądasz. Uważaj na tych pajaców, bo pewnie będą bardzo zainteresowani.
- A najbardziej na twojego brata, co? - rzuciła złośliwym tonem blondynka. - Czekaj, a czy przypadkiem jego miało tutaj nie być?
- Błagam, zlituj się. Wiem, że powiedziałam ci coś innego, ale no... Chciałam, żeby się rozchmurzył i mógł dłużej pobyć w domu, a chłopacy tak chętnie na to przystali...
- I dlatego zaprosiłaś też mnie? - Uniosła sceptycznie brew do góry.
- W te ostatnie dni był lepszą wersją siebie. Przysięgam więcej sie nie wtrącać. - Gospodyni uniosła ręce do góry w obronnym geście. Annie tylko pokręciła głową.
Właśnie wtedy gdzieś ponad jej ramieniem dostrzegła twarz Payne'a. Nie odpowiedziała jego siostrze, bo była zbytnio zajęta myśleniem nad ewakuacją. Całkowite zniknięcie mogło wypaść niegrzecznie, więc zdecydowała się na zniknięcie w tłumie. Odwróciła się pospiesznie i ruszyła w przeciwną stronę pomieszczenia. Ostatecznie wylądowała w toalecie, a po wyjściu z niej skrzętnie unikała szatyna.
Z kolei Nicole nie musiała długo się zastanawiać nad sensem zachowania koleżanki, bo obok niej zjawił się jej brat z wyraźnie zdezorientowanym wyrazem twarzy. Czy ona też mogła się ulotnić, by uniknąć tłumaczeń?
- Czy to była... - zaczął, wykręcając szyję w stronę, gdzie ostatni raz widział blondynkę.
- Annie. Miło, że wpadła, prawda? - odpowiedziała szybko. - Ja pójdę sprawdzić piekarnik!
- Stój. - Ręka szatyna zaciśnięta na jej nadgarstku zatrzymała ją w miejscu. - Horan pilnuje pieca lepiej niż najwierniejszy pies. Obawiam się, że popełni harakiri, jeśli zepsuje twoje potrawy.
- Bez przesady. Poprosiłam go tylko, żeby na to zerknął. - Machnęła ręką.
- On tam waruje, więc ja mogę się dowiedzieć, skąd tu się wzięła Annie. - Zmierzył Nicole ostrym spojrzeniem.
- Myślę, że ktoś ją zaprosił...
- Nie udawaj głupiej. - Przewrócił oczami.
- Bo już nie muszę? - zaśmiała się nerwowo.
- Czegoś jeszcze powinienem się spodziewać? Najpierw chłopacy, teraz ona. Co ty kombinujesz? - Założył ręce na piersi.
- Nie cieszysz się?
- Tu nie o to chodzi. Po prostu... - Westchnął głęboko, znowu błądząc wzrokiem za siebie.
- Nie denerwuj się. Nic na siłę. Jeśli zechcesz, to z nią pogadasz. Chciałam ci dać tylko okazję. - Dziewczyna położyła dłoń na ramieniu brata, uśmiechając się do niego blado. Martwiła się, że przesadziła z konspiracjami pod koniec roku, ale zależało jej na jego szczęściu, a Annie i Liam zasługiwali na jeszcze jedną szczerą rozmowę.
________________________
A więc szalona impreza wystartowała :D Podpowiem, że nie skończy się tak szybko ^^
CZYTASZ
Night Changes
FanfictionWolverhampton, kilka dni przed Bożym Narodzeniem. Annie nigdy stąd nie wyjechała, a Liam właśnie tu powrócił. Historia o wspólnych wspomnieniach, wspólnych grzechach, wspólnych miejscach i wspólnych sercach. On szuka przebaczenia, a ona szuka w sobi...