Going out tonight. Changes into something red. Her mother doesn't like that kind of dress.
Jej rodzice przemilczeli kwestię planów sylwestrowych swojej córki. Uważali, że powinna zerwać wszelkie kontakty z tą rodziną i nie zawracać sobie już głowy Payne'ami w żaden sposób. Nie widzieli, jak bardzo piosenkarz zranił ich córkę, tylko tyle, ile im pokazała, a i tak uznali, że nie zasługiwał ani na nią, ani na żadną dodatkową szansę. Teraz byli zaniepokojeni, bo ona znowu go spotkała i Bóg raczył wiedzieć, jak bardzo namieszał ponownie.
Annie uśmiechnęła się do swojego odbicia w lustrze. Domyślała się, co powiedziałaby jej matka na ten strój. Stroisz się dla niego. To była tylko połowiczna prawda. Liam poleciał do Londynu, więc miała zerowe szanse, żeby go zastać na imprezie. Jedyne myśli, jakie przemknęły jej przez głowę, to te, że być może on obejrzy zdjęcia z tego Sylwestra i zobaczy, jak świetnie wyglądała i co ponownie zostawił. Technicznie rzecz biorąc, tym razem to ona od niego uciekła, ale dalej nosiła w sobie chęć utarcia mu nosa. Ona została w Wolverhampton, a on gonił za wielkim światem. Albo już nie potrafił tu żyć, sama nie wiedziała.
Wczorajszego dnia w sklepie znalazła wieszak z kreacjami skromniejszymi i nie przypominającymi dyskotekowej kuli. Wybrała kilka sukienek na próbę, ale ostatecznie padło na tę bordową. Materiał był bardzo elastyczny i ściśle przylegał do jej ciała. Prosty krój przełamywała jedynie koronkowa góra przesłaniająca plecy i niewielki dekolt. Dziewczyna odetchnęła z ulgą na myśl o szybkim powrocie do domu. Teraz natomiast dorzuciła do tego lekkie fale na głowie i klasyczny wieczorowy makijaż. Pierwsze podejście do dobrej zabawy bez niego.
Dom przy Saint Jude's z zewnątrz wydawał się spokojny, ale w środku trwały przygotowania do przyjęcia. Nicole wczuła się bardzo w rolę gospodyni, więc udało jej się nawet zagonić zespół do pracy, włączając w to jej zaspanego brata. Prawda była taka, że wysłała Nailla i Zayna, by wyciągnęli go siłą z łóżka. Panowie świetnie się odnaleźli w tej roli, a efekt był taki, iż zyskała pięciu "mężczyzn" do pomocy. Odhaczała kolejne pozycje na liście i znajdowała im nowe zajęcia. Sama królowała w kuchni, bo nie chciała, żeby goście zatruli się czymś przez niedorozwinięte pomysły piosenkarzy. Wszystkim ulżyło, kiedy odesłała ich, by się w końcu ogarnęli i przyzwoicie ubrali.
Payne zastanawiał się, co w tej chwili mogła robić dziewczyna, która zaprzątała mu ostatnio myśli. Bardzo był ciekaw, czy wychodziła gdzieś na Sylwestra, a co najważniejsze, czy z kimś. To, że kilka dni temu nikogo nie miała, nie dawało mu pewności co do jej aktualnego wolnego stanu. Po ich rozstaniu mogła nabrać ochoty na normalny związek z normalnym facetem. On nie gwarantował jej ani bezpieczeństwa, ani stabilności. Dotarł do tego smutnego momentu, kiedy musiał pogodzić się z oddaniem jej w czyjeś lepsze ręce.
- O nie, to niemożliwe - usłyszał przestraszony głos za plecami. Odwrócił się od lustra z koszulą zapiętą do połowy.
- Co takiego? - spytał, widząc swoją siostrę w progu pokoju.
- Ty myślisz! - zawołała ze złośliwym uśmiechem na ustach.
- Żmijo!
Ruszył w jej stronę z zamiarem schwytania jej i wymierzenia drobnej kary. Brunetka była szybsza i okrążyła go bez problemu. Mierzyli się roziskrzonymi spojrzeniami, obmyślając dalszą taktykę. Dziewczyna śmiała się głośno wraz z każdym udanym unikiem przed długimi rękami brata. Przy obieganiu fotela dookoła, zachwiała się lekko, a wtedy on porwał ją w objęcia, natychmiast przebiegając palcami wzdłuż jej boków. Nicole piszczała i próbowała się wyrywać, ale piosenkarz nie odpuszczał ani trochę, rozbawiony całą sytuacją.

CZYTASZ
Night Changes
FanfictionWolverhampton, kilka dni przed Bożym Narodzeniem. Annie nigdy stąd nie wyjechała, a Liam właśnie tu powrócił. Historia o wspólnych wspomnieniach, wspólnych grzechach, wspólnych miejscach i wspólnych sercach. On szuka przebaczenia, a ona szuka w sobi...