*22*

35 2 2
                                    

Does it ever drive you crazy? Just how fast the night changes


Blondyn miał ochotę się roześmiać, widząc niepewność przyjaciela. Nie zamierzał go dopingować do końca wieczoru, ani tym bardziej znosić uwag, jak bardzo może się spoufalać z Nicole. Zazdrosny Liam to nie było wydanie, za którym przepadał. Pomysł do głowy przyszedł mu szybko, a i liczył, że zainspiruje również swojego kumpla. Właśnie z tych powodów Nail przemierzył szybko pokój i poprosił do tańca dziewczynę w bordowej sukience. Ktoś mógłby powiedzieć, że zjednywał sobie ludzi samym uśmiechem. Jednak akurat za tym chłopakiem w parze szła pogodna osobowość. Wystarczyła chwila rozmowy, żeby wyczuć od niego pozytywne wibracje, życzliwość i jak najbardziej ludzkie podejście do każdej sprawy.

Nie ukrywał, że łatwo nawiązywał nowe kontakty. Annie poznał najpierw z opowiadań, a dzisiaj musiał zatrzymać ją na imprezie. Od początku zagrał w otwarte karty. Najpierw był gotów odciągać ich wzajemnie od siebie, by uniknąć nieprzyjemności, jednak teraz nawet jego ruszyły te smętne, powłóczyste spojrzenia kumpla.

- I jak się bawisz? Chyba nie tak źle, co? - spytał swoją partnerkę.

- Skąd, jest w porządku. Czy to wasza jakaś niema zmowa z tym proszeniem do tańca? Najpierw Zayn, potem Louis, Harry i teraz ty - wyliczała.

- A usatysfakcjonuje cię odpowiedź, że każdy z nas lubi wkurzać Liama? - Wyszczerzył się szeroko.

- Zdecydowanie - odwzajemniła jego grymas. - Chociaż nie sądzę, żebym go aż tak obchodziła.

- Na pewno nie chcesz z nim pogadać?

- Chyba ta rozmowa niezbyt by się kleiła - odpowiedziała wymijająco. W zamyśleniu nie dostrzegła kiwnięcia głową, które wymienił chłopak z gospodynią imprezy. Naprawdę mu ulżyło, że zrozumieli się bez słów.

- Jestem jego przyjacielem, ale nie będę mówić za niego. To wasza sprawa, ale wydaje się niezamknięta - pozwolił sobie zauważyć.

- Nie sądzę, żeby impreza sylwestrowała była do tego odpowiednia, ale dzięki za poradę - odparła spokojnie, na co mu znacznie ulżyło.

- Do usług.

Przetańczyli piosenkę do końca posyłając sobie już tylko uśmiechy. Annie sądziła, że szybko jej podziękuje, jednak nic tego nie zapowiadało. Ciągle trzymał jej dłoń w swojej i zdecydowanie czekał na kolejną piosenkę. Tak było dopóki ktoś obok nich nie zażądał odbijanego. Obróciła głowę i zbladła. Tyle było z nie wtrącania się w ich sprawy. Nicole i Nail ochoczo zamienili się partnerami i pomknęli w inną część parkietu, wyraźnie z siebie zadowoleni.

Stała naprzeciwko Payne'a, wpatrując się w jego twarz, szukając na niej oznak jakichkolwiek emocji. Czy się cieszył na jej widok, złościł, czy może chciał stąd uciec? Ona chyba byłaby do tego zdolna, bo zmierzenie się z nim delikatnie ją przerastało. Zwłaszcza kiedy milczał.

- Zatańczysz? - odezwał się w końcu.

Dwa dni temu był na lotnisku i planował wyjechać. Miała go już nie zobaczyć, pogodzić się z utraconą miłością, wmawiać sobie, że postąpiła rozsądnie. Mieli się nie spotkać, nie porozmawiać, nie spojrzeć w swoje oczy. Właśnie takie myśli stawały na przeciwko faktu, iż tego wieczora go dotknie. Na pewno jego ręki wyciągniętej w jej stronę, na którą spogladała niepewnie. Przecież nic złego nie mogło się stać.

Nie rozległ się żaden grzmot, kiedy zetknęły się ich palce, ani nie nastąpił kataklizm. Po prostu oboje poczuli delikatny prąd przechodzący przez ich ciała. Nie odsunęli się jednak od siebie. Blondynka spolądała w jego oczy, kiedy układał prawą dłoń pod jej łopatką. Skoro podchodził do tego w bardziej oficjalny sposób, to musiała chwycić go za ramię. Pomiędzy nimi pozostało niewiele miejsca, ale na szczęście muzyka nie była jeszcze z rodzaju przytulanek. Zastanawiała się, u kogo z rodziny brał lekcje tańca towarzyskiego. Ostatecznie wychodziło mu to całkiem dobrze.

- Ślicznie wyglądasz - powiedział, uśmiechając się do niej.

- Dziękuję.

Początkowo pozostawali lekko sztywni, jednak nie wiedzieli, czy to skrępowanie, czy powstrzymywanie się przed czymś więcej. Mieli wspólną przeszłość, bywali ze sobą znacznie bliżej. Teraz myśli wirowały w ich głowach i nie potrafili sprecyzować wszystkich uczuć jakie zaczynali odczuwać. Annie nie odważyła się mu powiedzieć, że wyglądał przystojnie jak zawsze. Podobała jej się nowa wersja Liama, a mówiąc szczerze, pociągała.

Jak daleko można było zabrnąć w pragnienach na temat kogoś, kogo się nie posiadało? Kto, nawet jeśli trzymany w ramionach, zdawał się ciągle niepewny, ulotny. Zostali popchnięci przez kogoś, w rezultacie czego, dziewczyna przylgnęła bliżej do jego klatki piersiowej. On wzmocnił uścisk, by odruchowo ją uchronić od utraty równowagi. Nie pozwolił jej się odsunąć, bo nie chciał stracić okazji na taką bliskość. Piosenkarza ogarnęło podekscytowanie z powodu szansy, jaka mu się trafiła. Nawet przestał się już gniewać na przyjaciela i siostrę. Teraz nawet go nie obchodziło, co robiła ze sobą ta dwójka.

Chciała być odważniejsza, bardziej śmielsza. Gesty mogły wyrażać bardzo wiele. Ich nowa pozycja była średnio wygodna, więc należało coś w niej zmienić. Początkowo nie rozumiała, dlaczego puścił już jej rękę, ale potem poczuła jego dłonie na swojej talii. Uśmiechnęła się do niego, zaplatając palce za jego karkiem. Ciągle poruszali się dość żwawo, więc ocieranie się co jakiś czas o siebie wydawało im się naturalne, a na pewo bardzo przyjemne. Najwidoczniej znacznie się rozluźnili i pozwolili ponieść muzyce.

Doszło do tego, że naprawdę zapragnęła spokojniejszej melodii i wizja spędzenia jej w objęciach gospodarza nie napawała Annie żadnym strachem. Patrzyła w ulubione ciemne oczy i nie chciała się ruszać stamtąd nawet o centymetr. Jeśli nie miała dostać od losu nic więcej, to dlaczego nie wycisnąć napotkanej okazji do końca? Już po pierwszych dźwiękach pościelówy przyłożyła głowę do klatki piersiowej szatyna. Dostała w gratisie intensywniejszą dawkę jego perfum. Potrafia nawet dosłyszeć bicie jego serca.

- Braciszku. Spróbujesz mnie nie zamordować, kiedy poproszę cię na chwilę? - usłyszał obok siebie. Jęknął w duchu na tą niedogodność. Poczuł się naprawdę wyjątkowo, kołyszcząc się razem z ukochaną dziewczyną na parkiecie. Ciężko im przyszło odsunięcie się od siebie.

- Słyszałaś coś o tym, kto daje i odbiera...?

- Wiem, wiem. Na szczęście mam jeszcze trochę pomysłów, które by się wam spodobały - zażartowała.

- A właśnie. Twój pomocnik od wszystkiego nie może się pofatygować? - Uniósł brew do góry.

- Chodzi o rodziców. Wiesz, kontrola. Potrzebuję cię przy telefonie, zapewniającego, że dom nie spłonął, ani nic z tych rzeczy.

Westchnął głęboko, a siostra wpatrywała się w niego proszącym wzrokiem. Przytaknął, odganiając się od jej objęć. Potem skierował swoją uwagę na Farris.

- Idź do mojego pokoju, zaraz przyjdę. Pamiętasz gdzie? - spytał pospiesznie, a ona skinęła głową. Oczywiście, że pamiętała.


________________________

Dylu dylu na badylu. Co oni by zrobili bez Nialla? No nic!

Wszystkim studentom życzę wytrwałości od jutra! Łącze się w bólu!

Night ChangesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz