It will never change me and you

56 3 9
                                    


Szatyn siedział przy pianinie i poruszał palcami po klawiszach. Początkowo chciał zagrać konkretną piosenkę, ale kiedy pozwolił, by jego myśli uleciały gdzieś daleko, jego dłonie wydobywały niczym nie skrępowane dźwięki. Jego własna muzyka, która siedziała w nim od początku. Lubił takie chwile, nawet jeśli przeżywał je w samotności. Gdzieś nieopodal leżał pokreślony papier nutowy z jego próbami skomponowania własnego utworu. Odłożył to na inny dzień.

Takiego zastała go Annie. Uśmiechnęła się, opierając o framugę drzwi. Obserwowała jego wyprostowane plecy, długie palce śmigające po klawiszach i skupioną twarz. Polubiła lekki zarost swojego chłopaka, więc pozwalała mu na małe zapuszczanie się. Wkrótce zapragnęła się do niego przytulić, więc podeszła do Payne'a. Położyła dłonie na jego barkach, rozmasowując mu je przez chwilę łącznie z karkiem. Potem zsunęła je po jego klatce piersiowej, pochylając się nad nim i opierając głowę na jego ramieniu. Miał na wpół przymknięte oczy i wargi rozciągnięte w lekkim uśmiechu.

- Wiesz, co właśnie sobie wyobraziłem?

- Co takiego, kochanie?

- Że kiedyś w takiej chwili ktoś mały wdrapie mi się na kolana i zażąda ulubionej piosenki. - Przerwał wpatrywanie się w ogród za szybą i zerknął na profil młodej kobiety.

- Myślisz, że słuchałoby waszych piosenek? - spytała blondynka, unosząc kącik ust do góry.

- Co ty, dla niego to będą starocie. - Sięgnął dłonią do jej włosów, muskając skórę za jej uchem. Momentalnie się skuliła, parskając śmiechem i odsuwając lekko od niego. Brunet doskonale wiedział, że miała tam łaskotki.

- Liam! - próbowała rzucić oburzona, ale nie powstrzymała śmiechu.

- Tak, kochanie?

- Jak dalej będziesz się tak zachowywać, to o dzieciach będziesz mógł tylko pomarzyć. Nie wpuszczę cię do sypialni - zagroziła mu, czekając na reakcję partnera.

- Przecież oboje wiemy, że nienawidzisz spać sama. - Obdarzył ją pobłażliwym spojrzeniem.

- No i? - Wyprostowała się, stając z boku i zakładając ręce na piersi.

- Nie odmówisz sobie takiej przyjemności - odparł niskim tonem, spoglądając jej prosto w oczy.

Podniósł się z krzesła i stanął naprzeciwko niej. Dłoń młodego mężczyzny wylądowała na jej policzku. Pogładził go ostrożnie, po czym przysunął się jeszcze o dwa kroki bliżej. Praktycznie stykali się wargami, kiedy pochylił lekko głowę. Spodziewała się pocałunku, jednak ten nie nastąpił.

- Zbyt mocno lubisz się do mnie przytulać przed zaśnięciem i po przebudzeniu - szeptał prosto w jej usta.

- Czegoś jeszcze o sobie nie wiem?

- Że wyglądasz teraz jak ryba bez tlenu? - zażartował, widząc jej rozchylone wargi. Zaraz potem zobaczył, jak na jej twarzy pojawiła się urocza wściekłość. Fuknęła ze złości i uderzyła go pięściami w klatkę piersiową.

- Jesteś okropny! Jak ja mogę być z kimś takim? - mruczała blondynka pod nosem. Odwróciła się od partnera z zamiarem pójścia do kuchni po herbatę.

- Skoro nie chcesz ze mną być, to może za mnie wyjdziesz? - zawołał szatyn.

Przystanęła w miejscu, zastygając na chwilę. Zastanawiała się, czy to kolejny żart, czy powiedział to na poważnie. Pokusa, by się odwrócić i zobaczyć wyraz jego twarzy, okazała się zbyt silna. Kiedy spojrzała w jego ciemne oczy, tym bardziej ją sparaliżowało. Praktycznie słyszała w uszach szum własnej krwi i przyspieszone bicie serca. On klęczał. Ten idiota klęczał właśnie przed nią na podłodze, trzymając w rękach pudełko ze srebrnym pierścionkiem.

Night ChangesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz