Hejka! Zapraszam was do przeczytania kolejnej części :)
Miłego czytania <3
[ Historię postanowiłam opisać z perspektwy Nevry, kiedy Gardienne zaczęła się dusić ]
- Gardienne! Co się dzieje!? - krzyknąłem wystraszony. Gardzia nagle upadła na ziemię i zaczęła strasznie kaszleć. Zauważyłem, że zza drzew wyłania się straż Ashkora. Poczułem coraz to rosnący strach. Bez namysłu wziąłem moją towarzyszkę na plecy i pobiegłem przed siebie.
Już jest tak nie daleko... - pomyślałem - Właśnie miałem wejść do jaskini z zawiłymi korytarzami, nigdy by nas tam nie znaleźli. Nagle poczułem piekący ból w prawym ramieniu. Odwróciłem głowę i zauważyłem strzałę wbitą we mnie. Wiedziałem, że słabnę, ale było już tak blisko. Co chwilę słyszałem pokrzykiwania strażników, którzy wołali, żebym się zatrzymał, ale ja biegłem przed siebie. W końcu dotarłem, resztkami sił wszedłem do jakiejś małej groty i padłem wyczerpany na ziemię. Czułem, że coraz bardziej piecze mnie ramię, więc znalazłem jakiś eliksir przeciwbólowy, w mojej sakwie - zawsze ją przy sobie noszę. Znalazłem też kolejny - jeden będzie dla mnie a drugi dla Gardienne, myślę, że go potrzebowała. Upiłem cały flakonik, który następnie włożyłem do swojej torby.
Nie wiedziałem jak mam podać Gardzi ten napój. Po chwili rozmyślania postanowiłem dać go jej ,,pocałunkiem''. Rozważałem jeszcze wszystkie opcje za i przeciw. Jeśli się obudzi będę mieć przechlapane. Ale to był jedyny sposób żeby mogła jeszcze się ocknąć. W końcu podjąłem decyzję, życie Gardienne było ważniejsze. Upiłem łyk eliksiru, podszedłem do niej i zacząłem się zbliżać do jej warg. [ Tu miałam zakończyć, ale nie będę taka :D ]
Dotknąłem ich swoimi. Były takie miękkie i słodkie jak... miód. Dziewczyna uchyliła je delikatnie. Napój przepłynął z moich ust do jej. Chciałem, żeby ta chwila trwała wiecznie. Pragnąłem jej, chciałem jeszcze raz czuć jej malinowe, słodkie wargi. Jednak opamiętałem się. Była już noc więc postanowiłem się zdrzemnąć, ponieważ jutro muszę być pełen energii, żeby dotrzeć do wioski Jearth.
Obudziłem się kiedy świtało. Popatrzyłem na Gardienne, tak słodko wyglądała kiedy spała. Wziąłem ją na plecy i ruszyłem. Podczas drogi nic ciekawego się nie działo. Straż Asha chyba zrezygnowała z pościgu, więc bezpiecznie dotarliśmy do wioski.
Od razu udałem się do przychodni. Przywitał mnie tam mój dobry kolega - Vean.
- Cześć przyjacielu, co cię tu sprowadza? - zapytał jak zawsze radośnie
- Vean czy mógłbyś opatrzyć mi to ramię - wskazałem ręką na bolące mnie miejsce - I zbadać Gardienne?
Elf bez zbędnych komentarzy zabrał się do pracy. Kiedy moja ręka została zabandażowana, a Gardienne odpoczywała w łóżku Vean postanowił zaprosić mnie na posiłek. Zgodziłem się, miałem nadzieję, że tak czas szybciej mi upłynie i kiedy wrócę do przychodni Gardienne znowu będzie się do mnie tak słodko uśmiechać...
Nie byłam takim wrednym Polsatem i zakończyłam tą część w mniej ciekawym momencie :D Gratki dla mnie XDD
Zapraszam do komentowania, dawanie gwiazdek i swoich opinii komentarzu ^^
Do następnego <3
CZYTASZ
Eldarya - Marzenia się spełniają
Fanfiction- Leiftan... Chcę wrócić do domu. Gardienne jest już w Eldaryi bardzo długo i postanawia wrócić na Ziemię. Czy ktoś/coś jej w tym przeszkodzi? Czy wróci? A może coś ją zatrzyma? Przekonajcie się sami :P