Na wstępie chciałam wam bardzooooooooo Podziękować za 1000 odsłon. Nigdy się nie spodziewałam, że tyle dobije <3 Jesteście niesamowici *^*
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
[Perspektywa Chroma]
Dzień jak co dzień. Właśnie wracałem z sali alchemii...
Ach! Ten wredny elf, mnie kiedyś wykończy! To, że jestem świetnym alchemikiem, nie oznacza, że będę wykonywał zadania w jego straży! Chociaż przyznam, że w szeregach Nevry, wcale nie jest lepiej. Szkoda, że nie trafiłem do Valkyona, na pewno by mnie tak nie męczył, jak reszta... - z moich rozmyśleń, wyrwał mnie głos z podziemi. Jako iż mam dobry słuch i węch, usłyszałem skrawki rozmowy:
- Ach... Cudownie znowu mieć rogi!... - Te słowa wystarczyły, że zaciekawiony znalazłem się przy schodach do więzienia. Jak najciszej stąpałem po schodkach, żeby nikt mnie nie nakrył. Lekcje z Karenn się przydały, po parunastu minutach znalazłem się przy celach. Niezauważalnie wszedłem do środka. To, co zobaczyłem zamurowało mnie. Stałem za filarem jak słup soli, nie mogłem się ruszyć. Po prostu zamroziło mnie, sparaliżowało.
Leiftan okazał się być wygnańcem...
[Perspektywa Leiftana]
W końcu czuję tę moc! Po tylu latach udało mi się przechytrzyć Miiko! Zostałem jej pomocnikiem, ale uda mi się zawładnąć całą Eldaryą! Nareszcie mój ród dostanie to, na co zasłużył już wieki temu! Nikt nas nie pokona! Pochłonięty myślami nie usłyszałem cichych kroków. Nagle ktoś z impetem uderzył o posadzkę. Wystraszony odwróciłem się. Nikt nie mógł mnie nakryć, skończyło by to się fiaskiem, więc nie mogłem do tego dopuścić. Pełny obaw zauważyłem... Chroma? Phi, ten dzieciak mi nic nie zrobi, a może...
[Perspektywa Chroma]
Zbladłem. Powolnymi krokami Leiftan, a raczej Deamon, się do mnie zbliżał.
- No co, już nie jesteśmy tacy odważni? - zakpił sobie ze mnie.
- ... - odpowiedziałem ciszą.
- Co?? Boisz się mnie? Boisz? - był coraz bliżej. Ze strachu, nogi zaczęły mi się uginać. Nie wiedziałem co robić. Od wieków nie widziałem żadnego Deamona. Myślałem, że moi przodkowie ich wypędzili. A jednak, jeden z nich tu był...
- Jasne, że się mnie boisz! - zaśmiał się szyderczo - Nic ci nie zrobię, ale pod jednym warunkiem. - głośno przełknąłem ślinę - Nikt! Nikt! Nie ma się dowiedzieć o mnie! Ach, prawie bym zapomniał - podniósł kąciki ust do góry - Będziesz moim sprzymierzeńcem i pomożesz mi, w pewnym niecnym planie.
- C-co?! - spojrzałem na niego zszokowany. Nie mogłem zdradzić Eldaryi, co inni sobie pomyślą!? Już widzę te plotki "Chrome, największy zdrajca!" Nie mogę na to pozwolić. Po chwili ciszy, odpowiedziałem:
-Nie. - Powiedziałem ostro. Miałem nadzieję, że nie wyczuł, mojego strachu, który wzrastał z minuty na minutę.
- Na pewno?! - wkurzył się. Nie spodziewał się, mojej odmowy. - Inaczej... - wyostrzył swoje pazury - Pożałujesz tego!
Odruchowo skuliłem się... Chyba nie miałem wyboru... Z ciężkim sercem, powiedziałem to jedno, jedyne, a tak ważne słowo:
- Zgoda. - Leif, uśmiechnął się.
- Miło mi to słyszeć. Jutro o pierwszej, przy Stuletniej Wiśni. - rzucił i momentalnie się ulotnił. Czułem strach. Strach przed nim. Przed Deomanem.
Z mieszanymi uczuciami, udałem się do mojego pokoju. Chciałem odpocząć, od przytłaczających mnie myśli...
Przez całą noc, nie mogłem zasnąć. Wierciłem się niespokojnie na łóżku. Co chwilę zmieniałem położenie poduszek i kołdry, bo było mi za gorąco. Kiedy zaczęło świtać, wygramoliłem się z łóżka. Podszedłem do lustra. Zobaczyłem postać, która miała podkrążona oczy, potargane włosy, oraz bladą twarz. To byłem ja.
Szybko doprowadziłem się do normalnego stanu i wyszedłem coś przekąsić.
Na stołówce nikogo nie spotkałem. Tym lepiej dla mnie, nie miałem teraz ochoty na rozmowy. Grzebałem cały czas w talerzu. Nie miałam na nic chęci, myślami byłem przy wczorajszym zdarzeniu. Nadal nie mogę uwierzyć, że Leiftan jest Deamonem. Przecież on... No właśnie, on. Teraz nie jest potulnym barankiem Miiko. Ukazał swoje prawdziwe oblicze. Na razie wiem to tylko ja, ale niedługo może więcej osób będzie to wiedzieć. Byłem pochłonięty myślami, więc nie zauważyłem jak Karenn się do mnie przysiadła.
- Cześć Chrome! coś cię trapi? - zapytała zatroskana
- Nie, nic. - burknąłem pod nosem
- Na pewno? - odpowiedziała czule
- Tak na pewno! - Nie chciałem tak odpowiedzieć. Nie chciałem tak zareagować. Po prostu... No właśnie Chrome, po prostu wyładowujesz się na Renn... Momentalnie zrobiło mi się jej żal. Jak ja bym się czuł na jej miejscu, kiedy jej przyjaciel chamsko się zachowuje.
W ciszy dokończyłem posiłek. Byłem na siebie zły. Po prostu zły. Dlaczego ja musiałem spotkać tam Leiftana? Dlaczego? Gdyby nie to, żyłbym tak jak przedtem. Wszystko przeze mnie! Dlaczego byłem taki ciekawski?! No, dlaczego?! Wściekły skierowałem się do biblioteki - to tam zapominałem o otaczającym mnie świecie i wgłębiałem się w lekturę.
Zbliżała się północ, niechętnie wyszedłem z pomieszczenia i udałem się do łaźni. Ciepłe krople spadły na moje rozgrzane ciało. To była chwila dla mnie... Po 45 minutach znajdowałem się w swoim pokoju. Jako iż za chwilę wybije pierwsza, postanowiłem się zbierać. Narzuciłem na siebie czarną bluzę i wyszedłem.
Chwilę po tym, znajdowałem się przy umówionym miejscu. Nie musiałem długo czekać, zaraz po tym przyszedł. Nie był sam, za nim pewnie kroczył jakiś mężczyzna w zbroi.
- Och, kogoż my tu mamy? - uśmiechnął się Leiftan - Cieszę się, że przyszedłeś. So? Czy mógłbyś wyjaśnić, naszemu pomocnikowi plan działania?
- Z wielką chęcią - odpowiedział mężczyzna w masce. Po godzinie wszystko wiedziałem. Wiedziałem, że planują zamach na Kwaterę Główną. Wiedziałem, że Leiftan stracił rodzinę. Wiedziałem, że wszystko legnie w gruzach, jak "nasz" plan się ziści.
Nie mogłem na to pozwolić. Wiedziałem, że nie chcę im pomóc. Ale musiałem. Gdybym tego nie zrobił, moje życie nie byłoby już takie kolorowe...
***********************************************************************************************
I to już koniec :D Bardzooo wam - moim czytelnikom - dziękuję za: Każde miłe słowa, gwiazdki, komentarze i... I za wszystko. Jesteście jak gwiazda na czarnym niebie. Wspieracie mnie i jesteście. Czytacie moje opowiadania, komentujecie je, piszecie swoje opinie.
Za to wszystko, chciałabym powiedzieć wam jedno, DZIĘKUJĘ <33
Pamiętam, jak cieszyłam się ze 100 wyświetleń :,) Spełniło się moje marzenie, a teraz... Jeszcze większe. Nie wiedziałam, że to się ziści. Bardzo wam za tą ogromną liczbę dziękuję :*
PS Nie wiedziałam co zrobić na 1k, więc będą 2 części. 1 już jest za nami, czyli opowiadanie z perspektywy Chroma. 2 część to będzie Q&A (zadawajcie pytania! :P) oraz niespodzianka!
Do następnego :3
CZYTASZ
Eldarya - Marzenia się spełniają
Fanfic- Leiftan... Chcę wrócić do domu. Gardienne jest już w Eldaryi bardzo długo i postanawia wrócić na Ziemię. Czy ktoś/coś jej w tym przeszkodzi? Czy wróci? A może coś ją zatrzyma? Przekonajcie się sami :P