Kiedy tak chwilę rozmyślałam, wpadłam na pomysł.
Może odkryję coś na balu maskowym? W końcu osoba, którą spotkałam po drodze, miała na sobie maskę, więc to się ze sobą na pewno wiąże...
Ale żeby udać się na to przyjęcie, muszę się uszykować!
Z prędkością światła założyłam swoją kreację, po czym przejrzałam się w lustrze. Pięknie się ona komponowała z moimi popielatymi włosami...
A właśnie! Fryzura, jaką by tu zrobić...
Po chwili rozpatrywania wszystkich uczesań postawiłam na jedną - koka z warkoczem. To uczesanie włosów bardzo często nosiłam w moim świecie, uwielbiałam je.
Kiedy skończyłam go robić, zabrałam się za makijaż. Zdecydowałam się na mocny, w końcu takie okazje nie dzieją się codziennie!
Srebrno-czarne powieki, podkreślały urok maski, a mocne rzęsy i czerwona szminka wkomponowały się cudnie.
Wpuściłam jeszcze kroplę moich ukochanych perfum w zagłębienie szyi i odetchnęłam z ulgą. Wyrobiłam się.
W tym samym czasie usłyszałam skrzypnięcie drzwi.
- Skarbie? Jesteś już gotowa? - Do pokoju wszedł Nevra ubrany w czarny garnitur. Jego twarz zdobiła ciemna maska, idealnie do niego pasowała.
- Wow... Wyglądasz przepięknie. - Uśmiechnął się. - Ale teraz. - Chrząknął. - Pozwól mi uczynić ten zaszczyt i wybierz się ze mną do miejsca, gdzie zaraz zaczyna się przyjęcie.
- Och, oczywiście. - Chwyciłam jego dłoń i opuściliśmy sypialnię.
Po paru minutach dotarliśmy do wielkiej sali. Wyglądem przypominała ogromny płatek śniegu, wszędzie porozwieszane były błękitno-białe girlandy, a na bufetach górowały przepyszne desery.
W tle pogrywała muzyka, a na parkiecie wirowały kolorowe pary.
Wszystko wyglądało pięknie, wręcz magicznie...
- Gard, pozwolisz się zaprosić do tańca? - Wyszeptał mi Nevra do ucha.
- Z wielką chęcią! - odparłam i pozwoliłam wampirowi wprowadzić się wpośród tłum roztańczonych feary.
Chłopak położył jedną rękę na mojej talii, a drugą splótł nasze palce.
Powoli i spokojnie kołysaliśmy się w rytmie muzyki...
Ta chwila mogłaby trwać wiecznie...
Jednak, jak zawsze, ktoś musiał nam przeszkodzić.
Karenn i Chrome niespodziewanie na nas wpadli, wszyscy wywaliliśmy się na podłogę.
- Oh, przepraszam! - krzyknęła wampirzyca w naszą stronę.
- Nie chcieliśmy tego zrobić! - Wilkołak palił się ze wstydu.
- Dobra, dobra. - Odezwał się Nev. - Nie przejmujcie się tym. - Pomógł mi wstać, spojrzałam na niego z wdzięcznością. - W końcu przyszliśmy się tu dobrze bawić, a nie zamartwiać!
- Tak! - krzyknęła radośnie Renn. - Chodźcie. - Pociągnęła nas w stronę bufetu. - Chyba nie chcecie bawić się z pustymi żołądkami? - Zaśmiałam się.
- No dobrze, ale po posiłku idziemy od razu tańczyć! - odparłam i wzięłam sobie kawałek ciasta, reszta poszła za moim przykładem.
Po skończonym posilaniu się udaliśmy się na parkiet. Bal jest chyba od tańczenia, nieprawdaż?
Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam w szare oko wampira.
Było takie hipnotyzujące...Z zamyśleń wyrwał mnie krzyk. Rozejrzałam się po sali, wszystkie spojrzenia zwrócone były na mnie.
Unosiłam się nad powierzchnią ziemi, a wokół mnie promieniowała błękitna aura.
Kompletnie nie wiedziałam, co się dzieje. Coś, lub raczej ktoś zawładnął moim ciałem. Wypowiadałam niezrozumiałe przez siebie zdania, od których czułam się słabo.
Jakaś nadludzka siła kazała robić mi coś, czego nie chciałam. Wtem mocne światło błysnęło mi przed oczami, a w sali zapadła kamienna cisza.
Moje spojrzenie utknęło na jednym z kryształowych żyrandoli, gdzie zobaczyłam swoje odbicie.
Granatowe, ciemne włosy lekko opadały na moje ramiona. Blada, wręcz biała skóra emanowała dla mnie niezidentyfikowaną energią. Oczy przypominały węgielki, były czarne jak smoła. Moje usta były koloru krwistoczerwonego, a na sobie miałam piękną, starodawną suknię.
Nic z tego nie rozumiałam... Próbowałam to wszystko zaprzestać, ale się nie udało...
Powoli traciłam już swoje siły, bezsilnie spojrzałam na otaczający mnie tłum. W ich oczach widziałam strach. Strach, który opatulił ich duszę. Byli bezradni, musieli przeczekać tak samo jak ja. Nikt nie mógł tego powstrzymać...
Wtem czas zatrzymał się w miejscu.
- Katerie! - Usłyszałam to ostatnio słowo, a następnie wyczerpana padłam na twardą, zimną podłogę.
Czerń...
Czasami jest każdemu potrzebna. To uczucie, kiedy zanurzysz się w bezkresnym oceanie nicości...
Każdy na pewno to zna, a jak nie to powinien to poznać...
Ta ulga, kiedy wszystko przestaje istnieć...
To szczęście, kiedy zanurzasz się w wiecznym potoku swoich snów...
To uczucie, kiedy żyjesz chwilą i wszystko idzie w niepamięć...
*************************************************************
I witam was w kolejnej części! :D
Mam nadzieję, że nie wyszła mi ona źle. Opinie piszcie w komentarzach, będzie mi bardzo miło! :3
W końcu nastał dla mnie upragniony czas, czyli moje ferie! <3
Bardzo z tego powodu się cieszę, a zwłaszcza że odpocznę od matmy xD.
Lecz wracając do tematu. W te dni postaram się, żeby rozdziały były częściej publikowane, bo będę chciała tak wykorzystać te wolne dni ^^.
Życzę wam miłego dnia! :*
I do następnego rozdziału!
CZYTASZ
Eldarya - Marzenia się spełniają
Fanfiction- Leiftan... Chcę wrócić do domu. Gardienne jest już w Eldaryi bardzo długo i postanawia wrócić na Ziemię. Czy ktoś/coś jej w tym przeszkodzi? Czy wróci? A może coś ją zatrzyma? Przekonajcie się sami :P