Wpis 14 Jak (jednak) uratowaliśmy Slendera

173 13 5
                                    

Drogi pamiętniku
Postanowiłem wreszcie przejrzeć to nagranie z mojej kamery i w końcu dowiedzieć się jak uratowaliśmy Slendermana.

Film zaczyna się momentem w którym wszyscy wchodzimy po jakimś lesie. Kamerą powoli zaczyna śnieżyć co oznacza, że Slendi jest coraz bliżej. Więc tak idziemy i idziemy i idziemy i idziemy... I nagle ziemia się pod nami zapada i wpadamy do jakiejś głębokiej dziury. Dziura okazuje się być wielką jaskinią oświetloną blaskiem tysięcy pochodni. Kamera śnieży coraz bardziej.

Zaczynamy zwiedzanie owej groty i już po kilku minutach docieramy do ogromnego skarbca pełnego złota, klejnotów, diamentów i innych kosztowności. Wszyscy bez opamiętania zaczynamy zabierać tyle ile się tylko da. Niestety zaślepieni żądzą zysku nie zaówarzyliśmy strażników celujących do nas z łuków.

Zabrali nas do sali tronowej gdzie na czterech tronach siedział nie kto inny jak nasz Operator i jego bracia. Dzikusy zaczęły coś tam pi***olić po swojemu. Wtedy cała rodzina Slenderów podniosła swoje szlachetne cztery litery z krzeseł i z wyciągniętymi przed siebie rękoma zaczęli mówić jakąś mantrę a dzikusy powtarzały:

-O balele...

-O balele...

-O betititetonga...

-O betititetonga...

-O masa, masa, masa...

-O masa, masa, masa...

-To swojska jest kiełbasa (??!?)...

-To swojska jest kiełbasa...

-Oooo... Bale balua balue...

-Oooo... Bale balua balue...

I wtedy zaczęła się prawdziwa nawałnica. Większa niż w Sierpniu tego roku. Wtedy jeden ze slenderów przemówił:

-Czego chcecie nędzni śmiertelnicy?

-Chcemy, żeby Slender wrócił bo jak nie wróci to te debile rozniosą naszą rezydencję- przemówił Masky.

-Slender wróci razem z wami jeszcze dzisiaj tylko musicie przyżec, że nic nie zabierzecie z tej wyspy.

-Obiecujemy- wrzasnęliśmy chórem.

Wtedy padła mi bateria w kamerze ale podejrzewam, że nie długo po tych wydarzeniach wróciliśmy do domu. Niestety wydaje mi się, że gdzieś na nagraniu widziałem jak Toby chowa sobie złotego gofera w spodnie. Oby to nie zwiastowało niczego złego. Chociaż w sumie to dzisiaj jest koniec świata więc nie zdziwie się jak okaże się, że Tobiasz miał z tym coś wspólnego.
Tymczasem ja już będę się żegnał. Cześć.

Pamiętnik HoodiegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz