To będzie na prawdę dobra walka!

250 22 2
                                    

Neji stał jak osłupiały. Zaczęliśmy rozglądać się wszędzie, by znaleźć tą osobę. Ja siedziałam na ziemi. Nie mogłam wstać. Czułam się okropnie. Bycie bezradną jest takie nudne. Starałam się znaleźć kogokolwiek, ale bez skutku. Czy Nara w tym momencie musiał akurat spać?! Czemu on się nie obudził w środku nocy razem z nimi?! Teraz on wszystko popsuł. W sumie też by mi się nie chciało.

Neji
"Wyłaź. I tak cię widzę."

Nagle zza gęstwiny wyszedł mężczyzna. Miał blond włosy i był trochę wyższy ode mnie. Neji i Naruto ustali przede mną z kunaiami w rękach. Yuuki stała obok nich. Zacisnęła spuszczone pięści i patrzyła się chyba na przeciwnika. Nie widziałam jej twarzy. Stała do, mnie tyłem.

Przybysz
"No proszę. Widać, że przed tobą nie da się ukryć. Umówmy się tak. Oddacie w moje ręce tą dziewczynę po dobroci, a ja nie zrobię wam nic złego."

Wskazał na Yuuki.

Ty
"Nie ma mowy! Ona nie jest twoją własnością! Widocznie nie mamy innego wyboru. Twoja śmierć jest pewna."

Mężczyzna zaczął się śmiać. Coraz głośniej i głośniej. Jego śmiech był szyderczy, trochę przerażający.

Przybysz
"I co mogą mi zrobić genini? Bardzo śmieszne. Nie chce mi się marnować na was czasu. Miejmy to już z głowy. Im szybciej, tym lepiej."

Yuuki
"Zapomniałeś, że ja też tu jestem. Leshi..."

Wszyscy spojrzeliśmy się na Yuuki. Czyli ona go znała. Czy ona z nim wcześniej walczyła?

Ty
"Lepiej nie bądź taki do przodu skoro nie znasz jeszcze przeciwnika."

Leshi
"A co mi może zrobić taka malutka dziewczynka, która nawet nie ustała do walki co?"

Ty
"Nie wiesz, do czego jestem zdolna. Pozory mylą, a nawet genini mogą cię przewyższyć."

Leshi
"To się przekonamy."

Mężczyzna nagle zniknął. Rozpłynął się tak o w powietrzu. Tak samo mógł zrobić ten mężczyzna z którym walczyłam razem z Naruto. Chyba wiedziałam, co zrobi. Szybko utworzyłam pieczęć. Wokół nas pojawiła się tarcza z wody. Dmuchnęłam na nią i od razu uformował się z tego lód. W ostatniej sekundzie, bo po chwili jakieś ostrze drasnęło moją tarczę. Został na niej fioletowy płyn. Taki sam miał tamten mężczyzna! Trzymałam nadal pieczęć, ale było to ciężkie dla mnie. Zaczęłam się pocić.

Ty
"Naruto! Czy ten gość ci kogoś nie przypomina?!"

Naruto
"Nie... A kogo?"

Ty
"Naruto! Ty naprawdę nie pamiętasz? Taki mężczyzna w brązowych włosach. Używał mocnej trucizny... Nie pamiętasz?"

Naruto
"A to nie ten?"

Ty
"A czy on ma brązowe włosy?!"

Naruto
"Ōōōj! [T.I.]! Czy on nie ma symbolu klanu Ōkami na koszulce?"

Tak się zagadałam, że nawet nie patrzyłam, co on robi. Moja tarcza, a bardziej kopuła, była cała porysowana. Mężczyzna zatrzymał się i ustał przed naszą obroną. Faktycznie! On ma na koszulce symbol klanu Ōkami! To nie jest przypadek!

Yuuki
"Czy wy mówiliście o Kuroshim?"

Naruto
"O kim?"

Yuuki
"To brat bliźniak Leshiego. Mają takie same techniki."

Naruto
"A czy bliźniaki nie powinni być identyczni?"

Neji
"Baaaka! Bliźniacy mogą być różni!"

Ty
"Może skończycie już tą pogawędkę?! Nie mam już dużo swojej czakry. Nie mogę użyć czakry Kariuki. To może się skończyć źle dla was i dla mnie."

Mój lód zaczął się powoli topić. Nie dawałam rady. To było za ciężkie. W pewnym momencie cały lód się stopił i nic więcej nie mogłam zrobić. Puściłam pieczęć i zmieniłam momentalnie położenie z pozycji siedzącej na pozycję leżącą. Nie dałam rady usiąść. Chciałam wstać, bo już wcześniej odzyskałam trochę czucia w nogach, ale bez skutku... Wszyscy ustali wokół mnie z kunaiami. Za mną były krzaki, więc nie mogli mnie bronić. Naruto spojrzał się na mnie. Zrobiłam gest ręką, by się do mnie zbliżył. Naruto przyłożył ucho do moich ust. Miałam plan. Przyjął go. Neji i Yuuki przyglądali się nam,a mężczyzna patrzył przed nami z podejrzaną miną. Pokazałam płaską dłoń całą widoczną w ich stronę. Chyba zrozumieli. Naruto odsunął się ode mnie i wrócił do pierwotnej pozycji. Mężczyzna nagle zniknął, a ja wykonałam pieczęć. Kiedy nagle... Tego się nie spodziewałam! Zaszedł mnie od tyłu. Wynurzył się z krzaków i przybliżył kunaia z trucizną do mojego gardła. Ja trzymałam nadal pieczęć. Wszyscy patrzyli się na mnie z przerażeniem.

Naruto
"Co ty robisz?! Przecież miałaś użyć niewidzialnej lodowej kopuły na nas wszystkich!"

Ty
"N-Naruto... Tak miało być... Chciałam was uchronić. Nie starczyłoby mi czakry na nas wszystkich... Jedna osoba musiała zostać odsłonięta. P-postanowiłam poświęcić siebie... Nie mogę pozwolić, by ktokolwiek z was umarł... G-gomenasai... N-Naruto-ku..."

Nie dokończyłam. Nie miałam siły. Leshi przyciskał coraz bardziej kunaia do mojej szyi. Nie przestawał. Myślałam, że to mój koniec. Oni nic nie mogli zrobić. Nadal trzymałam technikę ostatkiem sił, by ich chronić. Naruto stał. Łzy mu zaczęły lecieć z oczu. Neji patrzył z zimną krwią, a Yuuki była zmieszana. Nie mogłam się na patrzeć, że wszystkich choć trochę uchroniłam. Zaczęłam widzieć mgłę. W końcu zamknęłam oczy, ale wszystko słyszałam. Słyszałam płacz Naruto... Nagle poczułam, jakby kunai ustanął. Już się bardziej nie wbijał, a wręcz przeciwnie. On się oddalał od mojej szyi. Co się stało? Czyżby się nagle rozmyślił? Nie... To na pewno nie to...

Głos
"Mimika cienia zakończona sukcesem."

Ohayo liseczki! Gome za taki długi rozdział, ale zauważyłam, że robię coraz dłuższe i w sumie to mi odpowiada. Jeśli wam też, to bardzo się cieszę. Jutro na pewno wstawię rano rozdział, ponieważ jadę na wycieczkę i będę miała w autokarze ok. 2 godz. na pisanie. Arigato gosaimasu!!! Konbanwa!

"мοϲ ѕιєנąϲα zиιѕzϲzєиιє"ⁿᵃʳᵘᵗᵒˣʳᵉᵃᵈᵉʳOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz