54.

2.2K 128 7
                                    

Obudziłam się odrazu z uśmiechem na ustach. Obróciłam się w stronę Jokera i spojrzałam na niego. Jest taki spokojny jak śpi. Przyglądałam mu się przez chwilę jeszcze, aż wreszcie obudził się jak na zawołanie. Leniwie podniósł powieki i popatrzył na mnie zemdlonym wzrokiem. Przeciągnął się jak kot i podniósł do pozycji siedzącej. Popatrzyłam na niego rozmarzonym wzrokiem, ale szybko mnie z niego wybił.
-Dagmaro?- Spojrzałam na niego i próbowałam wyczytać cokolwiek z jego mimiki twarzy.
-Tak?
-Powiedz... jak bardzo mnie kochasz?- Spojrzał na mnie wyczekująco.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Nie ma określenia tego jak bardzo go kocham.
-Niewyobrażalne. Kocham cię całą sobą. Każdą cząsteczka mojego ciała. Każdym atomem- Wpatrywałam się w niego jak zahipnotyzowana-Wszystkim. Jesteś dla mnie wszystkim-Ściszyłam głos.
-Czy chcesz być ze mną już całą wieczność?- Wyszeptał.
-Tylko o tym marzę-Zbliżyłam twarz ku jego. Musnęłam lekko jego wargi.
-Musisz przejść przemianę
-Wiem o tym- Odparłam.
Po tym jak zjadłam śniadanie, zauważyłam, że Joker gdzieś zniknął. Byłam już do tego przyzwyczajona, że znika bez słowa, więc szczególnie się tym nie przejęłam. Leniwie poczłapałam na górę i skierowałam się w stronę łazienki. Nalałam wody do wanny i włożyłam do niej kulkę o zapachu kokosu, którą wręcz uwielbiałam. Po jakiś dwudziestu minutach wyszłam i zabrałam się za malowanie. Kiedy byłam gotowa, zajrzałam do garderoby i zaczęłam zastanawiać się nad strojem. Założyłam białe spodnie z dziurami, białą bluzkę z falbankami na dole i wiązaniem u góry, do tego różowy kardigan, a na dół czarne, wiązane buty na szpilce. Po kilku minutach byłam już w samochodzie. Jechałam przez miasto i wspominałam chwile z przeszłości. Tak mi ich brakuje.. Ale nie zmieniłabym niczego. Niestety każdy kiedyś musi podjąć wybór który zaważy nad całym jego życiem. Mój akurat był taki. I nie żałuje. Nie żałuje niczego i nie będę nigdy żałować. Wiem o tym. Najgorsze jest tylko to, że musiałam postąpić tak z rodzicami. No ale coś za coś. Po chwili dojechałam już do mojego celu wycieczki. Wysiadłam z samochodu i weszłam do galerii. Pojechałam na trzecie piętro i skręciłam w lewo. Z daleka już widziałam uśmiechniętą Izę. Wiedziałam, że tu będzie. Pamietam. To było nasze miejsce. W każdą niedziele przychodziłyśmy tu na nasze ukochane gorące pączki z dziurą, nadziewane masą orzechowo-czekoladową, polane czekoladą z dodatkiem pysznej karmelowej kawy. To leczyło nas za każdym razem. Każdą złą ocenę, każdą rozterkę miłosną, każdą kłótnie z rodzicami, czy sprzeczkę z przyjaciółką. No wszystko. Siadałyśmy przy stoliku i zalewałyśmy się żalami, zajadając się i popijając słodyczą. To była nasza tradycja. Teraz jak widać, znalazła sobie nową. Teraz przy naszym stoliku siedziała ona i jakaś platynowa blond niunia. Śmiały się w najlepsze tak jakby nic poza nimi nie istniało. Niekontrolowanie łzy napłynęły mi do oczu. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam. Moje serce tak biło, że miałam wrażenie, że każdy je słyszy. To zabolało. Bardzo. To miało być już na zawsze nasze miejsce. Wsiadłam do samochodu i skierowałam się w stronę domu. Pierdolę ją. Pierdolę ich wszystkim. Ja mam Jokera. One nic. Oni nic. Jeszcze o mnie usłyszą. Obiecuje im to.

Joker❣️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz