Pov. Lucy
Dzień później.
Wstałam dość późno,ale to pewnie przez to że przez tydzień mało co spałam. Wybrałam ciuchy i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i umyłam włosy. Wysuszyłam je.
Na początku tego gówna miałam włosy do ramion teraz mam do bioder. Postanowiłam że je skróce. Wzięłam nożyczki z szuflady. Zaczęłam obcinać włosy. Gdy skończyłam bylam zadowolona z efektu. Obciełam je znowu do ramion i nawet mi prosto to wyszło.
Ubrałam: czarne jeansy z dziurami, białą koszulkę i skórzaną kurtkę. Zeszłam na dół.
-Wow, nieźle- powiedziała Beth.
-Dzięki.- odpowiedziałam.
-Masz kanapki w kuchni. Zjedz je wszystkie. I to nie jest prośba.- powiedziała a ja poszłam do kuchni.
Popatrzyłam na stół. Ona oszalała? Czy ja mam zjeść 1..2..3....4....5 kanapek? Ale wiem że jak nie zjem to mnie do tego zmusi albo powie Carlowi i on mnie do tego zmusi. Martwię się o nich ,pojechaliy tam najważniejsze osoby w moim życiu.
Nie mogę ich stracić. Dobra muszę się wziąść w garść.Wzięłam pierwszy gryz kanapki. Wsumie nie jest taka zła. Po pietnastu minutach zjadłam wszystkie. Wyszłam z kuchni i usiadłam na kanapie obok Beth.
-Też się martwisz?-zapytała.
-Tak.- odpowiedziałam.
-Dzisiaj wracają. Za jakąś godzine powinni być.- powiedziała.
-Dobra to idę na warte-powiedziałam.
Wstałam z kanapy i wyszłam. Poszłam w strone bramy.
Wymieniłam warte z Rositą. Bramy na dole pilnował Eugene.
Stoję tu od ponad godziny. Było tylko czterech sztywnych czyli nic ciekawego. Nagle usłyszałam odgłos silnika.
-To oni!!!- krzyknełam do Eugena żeby ten otworzył bramę.
Zbiegłam z wartowni. Z campera wyszedł Daryl. Podbiegłam i go przytuliłam. Koło nas przeszedł Carl.
-Hej?- zapytałam zdziwiona.
-O hej nie zauważyłem Cię. Ładnie ci w krótkich włosach.- próbował wysilić się na uśmiech, ale nie bardzo mu to wyszło.
Poszedł w stronę swojego domu. Odwrócilam się spowrotem do Daryla.
-Co mu jest?-zapytałam.
-Taa... Musimy pogadać-powiedział i przeszliśmy na bok.
-Mów.- powiedziałam.
-Noah zginął ratując Enid i Carla . Młody cały czas o tym myśli. Rick ma z nim pogadać. Ale przejdzie mu nie martw się, przechodził gorsze rzeczy.- powiedział.
-Co nic nie rozumiem, jakie gorsze rzeczy? - zapytałam.
- Carl musiał zabić własną matkę. -powiedział. Stałam w szoku.
-Co uzgodniliście z tamtą osadą?- zapytałam.
-Za godzinę jest spotkanie w kościele. Przyjdź.- powiedział i poszedł w stronę swojego domu.
Postanowiłam pójść do Beth i ją poinformować. Po 5 minutach byłam już pod domem. Weszłam.
-Beth?- krzyknęłam.
- Na górze -odpowiedziała. Poszłam do jej pokoju.
-Hej -powiedziała. Podeszłam do niej.
-Słuchaj, jest coś o czym musisz wiedzieć. Wrócili.-przerwałam na chwilę.- Noah nie żyje.-dodałam a moje oczy się zeszkliły. Usiadła powoli na łóżku.
-Wszystko dobrze?- zapytałam z troską.
-Ym... Nie wiem.-łza spłyneła po jej policzku ale szybko ją otarła.Wiedziałam że to bardzo boli, a to że trzymała to w sobie nie było dobre.
-Zostaw mnie samą proszę.- powiedziała. Wyszłam z pokoju, nie chciałam się upierać,bo to i tak nic nie da. Wyszłam z domu i poszłam w stronę domu Carla.
-Szmata.- powiedziała Enid przechodząc koło mnie .
-Słucham? -powiedziałam odwracając się w jej stronę.
-To co słyszysz.-powiedziała krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-Szmatą to ty se podłogę możesz powycierać ja co najwyżej mogę być suką. - powiedziałam.
-Nie zasługujesz na Carla.- powiedziała z zazdrością.
-Prosze cię,nie ośmieszaj się.- zaśmiałam się złośliwie.
-Tak dla twojej wiadomości całowaliśmy się dzisiaj.- teraz to przesadziła. Wzięłam zamach i przywaliłam jej z prawego sierpowego.Upadła na ziemię.
-Odpierdol się od niego rozumiesz?- powiedziałam na maksa wkurwiona. Obrócilam się na pięcie, i poszłam.
👇👇👇👇👇👇👇👇👇👇👇👇👇👇
💕Maraton 1/3.💕
Zaczynamy maraton. Następny rozdział o 16.00
Paaaa🍫🍪
CZYTASZ
,,Lonely Queen".||The walking dead.||(ZAWIESZONE)
FanfictionLucy to 17 latka, żyjąca w świecie który od dwóch lat jest opanowany przez epidemie.Pewnego dnia odnajduje grupe Ricka.Jak poradzi sobie w grupie, skoro przez dwa lata działała sama? ☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆ *Historia oparta na serialu ,,The walking dea...