Podeszłam do niej i ją przytuliłam. Nie wierzyłam w to że jeszcze ją zobaczę.
-Tęskniłam.-powiedziała.
-Ja też.-odpowiedziałam., odsunełam się od niej.
-Macie grupę?-zapytałam.
-Nie, jesteśmy sami.-powiedział Jacob.
-Mogę wam zadać trzy pytania?-zapytałam.
-Okey.
-Ilu sztywnych zabiliście?
-Mnóstwo-powiedziała Kate.
-Ilu ludzi zabiliście?
-Trzech.-powiedziała Kate.
-Siedem.-powiedział Jacob. Okey mogę im powiedzieć o osadzie.
-Należę do osady. Jeżeli chcecie możecie dołączyć, potrzebujemy ludzi.
-Dlaczego?-zapytał chłopak.
-Mamy problem z inną grupą.
Popatrzyli po sobie.
-Zbawcami? -powiedziała Kate.
-Tak, skąd...
-Wpadliśmy na nich. Skrótem, nie pałamy do siebie miłością.-powiedział Jacob.
-Acha... To jak idziecie ze mną?
-Dobra, ale jeden warunek.-powiedziała dziewczyna.
-Jaki?
-Nie będziemy siedzieć bezczynnie.-powiedziała.
-To nie wchodzi w grę.
-Dlaczego?
-Bo mają jednego z naszych.
-To go odbijemy.-powiedział Jacob.
-Jak niby?
-Uzgodnimy to na miejscu. Jesteś przywódcą?
-Nie. Rick Grimes nim jest.
-Serio?- zaśmiał się.
-Co?
-Był zastępcą szeryfa w moim mieście.
-Iiii???...
-I był kiepski.
Chłopak zaczyna działać mi na nerwy.
-Dobra, nie ważne. Chodźcie.-powiedziałam i ruszyłam w stronę którą przyszłam.
-Lucy zaczekaj.-powiedziała Kate. Odwróciłam się.
-Mamy motory.-powiedziała. Westchnęłam.
-No to chodźmy.
Kate z Jacobem poszli przodem, ja trzymałam się z tyłu i ich obserwowałam. Może i powinnam im ufać bo to moja siostra, ale jak to mówią "Life is brutal", ludzie się zmieniają. Po 10 minutach zobaczyłam dwa motory.
-Okey, pojedziesz z Jacobem. - powiedziała Kate i wsiadła na swój motor i założyła kask. Chłopak wsiadł na swój motor i go odpalił. Świetnie. Usiadłam za nim.
-Załóż to.-podał mi kask.
-A ty?
-Ja sobie poradzę. - uśmiechnął się. Założyłam kask, objęła go w pasie i ruszyliśmy a dziewczyna za nami. Co jakiś czas mówiłam mu gdzie ma jechać. Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Tyresse zaczął do nas celować. Ściągnełam kask i zeszłam z motoru.
-Wyluzuj, otwórz bramę. - mężczyzna opuścił broń. Zszedł z warowni i otworzył bramę. Chłopak i dziewczyna wjechali do środka. Weszłam na teren Alexandri , zamknęłam bramę. Zobaczyłam idącego Ricka, musiałam szybko reagować. Podeszłam do chłopaka i dziewczyny.
-Idzie Rick, nie wspominajcie nic o zbawcach okey? Nie dawno Negan zabił mu syna. - powiedziałam, ponieśli głowami. Po chwili podszedł do nas mężczyzna.
-Rick, to jest Kate i Jacob. Spotkałam ich na wypadzie. Chcieli by do nas dołączyć.
-Zadałaś im pytania?
-Tak
-To najpierw Kate pójdzie że mną,a ty go zaprowadź do domu 24.-pokiwałam głową na znak że się zgadzam. Oni poszli w jedną stronę a my w drugą. Po drodze pokazałam mu gdzie co jest. Gdy doszliśmy na miejsce, weszliśmy do środka.
-Tu masz salon, kuchnia jest po lewej. Po prawej jest pokój z łazienką, na górze są jeszcze dwa pokoje i kolejna łazienka.-powiedziałam.
-Teraz muszę iść dać znać komuś że wróciłam. - powiedziałam a chłopak lekko się zaśmiał.
-Co? - zapytałam.
-Krótko cię trzymają chyba.
-Nie, ale mam tu osoby które się o mnie martwią. Jak Kate wróci to niech przyjdzie do mnie, dom 47.-powiedziałam i wyszłam nie czekając na odpowiedź. To będzie ciężka znajomość. Szłam w stronę mojego domu, gdy zobaczyłam jak Kate rozmawia z Enid. Niech szlak trafi tą laske, mam jej serdecznie dość. Podeszłam szybko do nich.
- Kate możemy pogadać? - zapytałam.
-Dobra to ja idę, pa. - powiedziała Enid do Kate. Poczekałam aż odejdzie trochę.
-Nie gadaj z nią, proszę.
-Dlaczego?
- Poprostu nie.
-Skoro chcesz mi czegoś zabronić to to uzasadnij.
-Laska chce mi zniszczyć życie. Nie mam pojęcia dlaczego uwzieła się na moich bliskich.
-Czego chce ci zniszczyć życie?
-Chodź do mnie, wytłumaczę Ci.
-Muszę powiedzieć Jacobowi że ma iść do Ricka.
- Wytłumaczę potem Rickowi dlaczego nie przyszedł. Zrozumie.
-No dobra. - poszłyśmy w stronę mojego domu. Gdy byłyśmy na miejscu, poszłyśmy do mojego pokoju. Usiadłyśmy.
-No to mów.
-Spotykałam się z takim chłopakiem. Było wszystko dobrze. Potem do Alexandri doszła Enid, zaczęła mieszać między nami. Na początku tylko się do niego przystawiała, potem próbowała go pocałować. Nie udało jej się, lecz potem dopisał swego. Zobaczyłam ich całujących się, on tłumaczył że to ona go pocałowała, ale on nie wyglądał na takiego co mu to przeszkadzało. I potem zerwaliśmy. - poczułam łzy w moich oczach. Każde wspomnienie z Carlem boli z podwójną siłą.
-Który to chłopak?
-Nie żyje. - po moim policzku spłynęła pojedyńcza łza. Szybko ją wytarłam.
-To syn Ricka prawda?- zapytała. Pokiwałam głową na tak.
-Lucy, jesteś?! - usłyszałam głos z dołu.
-Cholera David kompletnie o nim zapomniałam. - powiedziałam sama do siebie.
-Już idę!-krzyknełam.
-David?
-Tak mieszka tu. Chodź ze mną. - powiedziałam i wyszłam z pokoju. Zeszłyśmy na dół, w salonie go nie było, więc musi być w kuchni. Poszłam w tamtą stronę, dziewczyna szła za mną. Chłopak stał tyłem do wejścia i coś robił.
-Kompletnie zapomniałam Ci powiedzieć że wróciłam. Ale spotkałam kogoś.
-Kogo? - powiedział i odwrócił się. Na jego twarzy pojawił się uśmiech kiedy popatrzył na Kate.
-Cześć. - powiedziała dziewczyna. Podszedł do niej szybko i ją przytulił. Stali tak chwilę potem się od siebie odsuneli. Poszliśmy do salonu, siedzieliśmy i rozmawialiśmy przez pół nocy. Potem Kate poszła do domu. Ja poszłam się umyć przebrałam się w luźniejsze ciuchy i już po chwili spałam.
💫💫💫💫💫💫💫💫💫💫💫💫💫Cześć, przepraszam że nie było tego trzeciego rozdziału z maratonu. Ale były pewne komplikacje. Na początku nie miałam internetu, a kiedy go miałam okazało się że nie mam połowy rozdziału bo mi się usunęła.
Dziękuję też za 💕TYSIĄC WYŚWIETLEŃ 💕 jesteście wspaniali, kocham was. Pa💙
CZYTASZ
,,Lonely Queen".||The walking dead.||(ZAWIESZONE)
Fiksi PenggemarLucy to 17 latka, żyjąca w świecie który od dwóch lat jest opanowany przez epidemie.Pewnego dnia odnajduje grupe Ricka.Jak poradzi sobie w grupie, skoro przez dwa lata działała sama? ☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆ *Historia oparta na serialu ,,The walking dea...