rozdział《XIX》

298 17 1
                                    

Pov. Daryl
Podjechaliśmy pod bramę Alexandri, którą otworzyła Maggie. Szybko wysiadłem z samochodu żeby pomóc im wyciągnąć Eugena. Glenn i Abraham zauważyli co się dzieje i przyszli nam pomóc. Razem z Rositą zamieścił bo do lecznicy. Ja zostałem z Davidem przy bramie.
-Gdzie jest Denise?- zapytała Maggie.
-Nie żyje.-powiedziałem oschle.
-Jak to?
-Zbawcy.
-Gdzie jest Lucy?-dodałem.
-Cholera. Tylko się nie denerwuj...
-Zapóźno mów.
-Poszła z Sashą poćwiczyć szczelanie i nie ma ich od godziny, na początku było słychać jak szczelają a potem to ucichło.Na początku myślałam że poszły gdzieś dalej ale teraz sama nie wiem.-powiedziała.
-To jest David,zaprowadź co do Ricka. Ja idę ich szukać. Zbawcy mogą gdzieś tu być.-powiedziałem wziąłem kusze z samochodu i poszłem do lasu.

Pov. David
Dziewczyna zapukała do drzwi tego całego Ricka. Otworzył nam jakiś chłopak w kapeluszu. Odrazu nas wpuścił do środka.
-Jest Rick?- zapytała go oshle. Chyba jej się naraził.
-U siebie.-powiedział siadając na kanapie.
Poszliśmy na górę po schodach, weszliśmy do jakiegoś pokoju gdzie na kanapie siedział pewnie ten cały Rick.
-Cześć, to jest David. Daryl go przywiózł, więc przyprowadziłam go do ciebie. Ja idę na dół i tam na niego poczekam.-powiedziała i już miała wychodzić ale...
-Jeszcze jedno...-przerwała - Denise nie żyje, więc nie mamy lekarza.-dodała i wyszła.
-Usiądź. -powiedział robiąc mi miejsce na kanapie. Usiadłem
-Więc... Skąd jesteś?- zapytał.
-Atlanty -odpowiedziałem krótko.
-Kim byłeś przed tym wszystkim?
-Studiowałem medycynę.
-Ile masz lat?- Rozumiem tę wszystkie pytania, chcą mnie poznać.
-23
-Jak cię znaleźli?
-Wzasadzie to Eugene uratował mi życie.-był bardzo zdziwiony.
-Zadawali ci trzy pytania?-zapytał.
-Nie wydaje mi się. Raczej zapomnieli.-odpowiedziałem.
-Ilu sztywnych zabiłeś?
-Po 100 przestałem liczyć.
-Ilu ludzi zabiłeś?
-12
-Dlaczego?-zapytał.
-Bo próbowali zabić mnie.-odpowiedziałem.
-Dobrze możesz zostać u nas. Chciał byś być lekarzem? Ktoś by ci mógł pomagać.-powiedział.
-Wsumie to nie jest taki zły pomysł.-odpowiedziałem. Uśmiechnął się lekko na tą odpowiedź. Wstał z kanapy i podszedł do drzwi zrobiłem to samo. Zeszliśmy na dół i Maggie miała mnie oprowadzić po Alexandri. Będę mieszkać z Eugenem, Darylem i Rositą.

Pov. Lucy
Czaszkę sztywnego przebiła szczała. Ktoś do mnie podbiegł. Nie wiem kto to, jestem w za dużym szoku. Jedna sekunda i mogłabym zginąć.Ocknełam się. Podniosła głowę i zobaczyłam Daryla.
-Wszystko okey? -zapytał.
-Chyba tak-powiedziałam.
Daryl pomógł mi wstać. Poczułam straszny ból kostki. Próbowałam tego nie okazywać ale Daryl to zauważył. Razem z Sashą pomogli mi iść. Po długim czasie byliśmy na miejscu. Oczywiście musiał być opieprz od Maggie, no a jak by inaczej. Zobaczyłam Carla.Podeszłam do niego kulejąc.
-Możemy przełożyć tą rozmowę na jutro?-zapytałam.
-Jasne, nic ci nie jest napewno oprócz tej nogi?- odpowiedział.
-Tak, wszystko do....-przerwałam. To co kogo zobaczyłam nie pozwoliło mi na dokończenie.
-Lucy?-powiedział David. Zakryłam ręką usta.
-O mój boże.-powiedziałam cicho że chyba tylko ja to słyszałam. Zapominając o bólu nogi, pobiegłam szybko w jego stronę. Wręcz rzuciłam się na niego i go mocno przytuliłam, on zrobił to samo. Podniósł mnie lekko do góry. Nie chciałam go puszczać, bałam się że znów go stracę.
-Tęskniłam.-powiedziałam.
-Ja też.-powiedział i opuścił mnie na ziemię. Puściłam go. Poczułam jeszcze mocniejszy ból nogi. Złapałam się jego ręki. Syknełam z bólu.
-Co się dzieje?- zapytał.
-Coś zrobiłam sobie w nogę na wypadzie.
-I biegłaś? Wariatka-zaśmiał się lekko.
-Wiem. Słuchaj jutro pogadamy teraz pójde się umyć i spać dobrze?- powiedziałam.
-Jasne.-znów się uśmiechnął.
-Odprowadzić cię?- dodał.
-A z kim mieszkasz?- zapytałam.
-Darylem, Rositą i Eugenem.-odpowiedział.
-To nie trzeba bo masz blisko a ze mną i tak pójdzie Maggie.-powiedziałam. Podszedł do nas Daryl.
-Wszystko okay?- zapytał.
-Tak.-powiedziałam nie pewnie, bo coraz bardziej boli mnie ta noga.
-Tak? To czemu nie stajesz na tej nodze?-powiedział.
-No dobra boli mnie jeszcze bardziej niż wcześniej ale do jutra mi przejdzie.-powiedziałam.
-Okey skoro tak chcecie to pójdę do Denise.- popatrzyli po sobie.
-Co jest?
-Denise nie żyje... -powiedział David.
-Słucham?
-Zbawcy ją zastrzelili.-powiedział tym razem Daryl. Nie znałam jej dobrze ale to jednak strata.
-Czyli nie mamy lekarza? To kto zajmie się Maggie?
-W zasadzie to ja jestem nowym lekarzem.-powiedział.
-Więc, ty pójdziesz z Maggie do domu się umyć, a ja przyjde za 30 minut i opatrze ci nogę.-powiedział.
-Z tego co pamiętam jesteś strasznie uparty i w twoim słowniku nie ma odpowiedzi "nie",to dobra, numer domu 47.-powiedziałam i w tym momencie podeszła Maggie i poszłyśmy do domu.

~30 minut później~
Siedzę na fotelu w swoim pokoju, czekam na Davida. Myślę o jutrzejszej rozmowie z Carlem, nie wiem co zrobić, nie mam pojęcia, chciałabym mu wybaczyć, ale nie potrafię.Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę.
-Cześć.-powiedział David. I zamknął za sobą drzwi.
-Znam tą mine... Ja opatrze ci tą nogę, a ty gadaj.-powiedział i ukucnął koło mnie.
-Nie mam na to siły.-powiedziałam.
-Ale jutro mi wszystko mówisz okey?
-No.
Zabandażował mi nogę i po 10 minutach poszedł a ja poszłam spać.

Rano

Wstałam i poszłam do łazienki wykonać poranną rutynę. Kiedy wyszłam z łazienki dopiero popatrzyłam na zegarek była 12:18.
Przynajmniej mam siłę, noga mnie mniej boli. O 12.30 ma przyjść Carl. Nikogo nie ma w domu może to i dobrze.Poszłam do kuchni coś zjeść.
Zjadłam płatki z mlekiem. Usłyszałam pukanie do drzwi, poszłam otworzyć. Oczywiście wiedziałam że to Carl, wpuściłam go.
-Chciałeś pogadać to mów.-powiedziałam oshle.
-Proszę nie zachowuj się tak...-nie no zaraz nie wytrzymam.
-Słucham? Ja mam się tak nie zachowywać? Najpierw przekonujesz mnie że do niczego z Enid nie doszło a dwa dni potem widzę jak się z nią całujesz. Czy ty tego nie widzisz? Jesteś aż tak ślepy?-krzyczałam a do moich oczu napłyneły zły.
-To nie może być koniec...-powiedział.
-To dlaczego jest?-powiedziałam i po moim policzku spłynęła pojedyńcza łza.

Nic nie odpowiedział tylko wyszedł trzaskając drzwiami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nic nie odpowiedział tylko wyszedł trzaskając drzwiami. Ktoś wszedł do domu, szybko wytrałam policzek.
-Lucy musisz iść ze mną.- powiedział szybko David.
-Co jest?
-Daryl chcę jechać sam na zbawców.
-Że co?-zapytałam z przerażeniem.
-Glenn i Rosita próbują go zatrzymać ale Glenn powiedział że mam iść po ciebie.
Szybko wyszłam z domu. I prawie biegnąc poszłam pod brame. Noga mnie jeszcze bolała, ale miałam to gdzieś. Gdy byłam pod bramą widziałam jak jak Glenn i Rosita wsiadają do samochodu.
-Jadę z wami.-powiedziałam stanowczo.
-Jak ci pozwolimy to on nas przecież zabije.
-Jak zaraz nie pojedziemy to on się zabije.-powiedziałam i wsiadłam do samochodu. Pojechaliśmy.

🚗🚗🚗🚗🚗🚗🚗🚗🚗🚗🚗🚗🚗🚗

Maraton 2/3.

,,Lonely Queen".||The walking dead.||(ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz