Taehyung już tyle razy w ciągu tych pięciu lat spotykał na swojej drodze osoby o tym nazwisku, że nawet przez myśl mu nie przeszło, aby brać pod uwagę możliwość spotkania tego jednego Jeona, który zajął stałe miejsce w jego serce już wieki temu.
Sam Jungkook również nigdy nie przypuszczałby, że kiedy po praktykach w stolicy zostanie przydzielony do szpitala w samym sercu Busan, będzie miał okazję na ponowne spotkanie swojej pierwszej, wielkiej miłości.
Dlatego też jakie było jego zaskoczenie, kiedy po odpowiedzeniu proszę na ciche pukanie, do jego gabinetu wszedł właśnie ten blondyn, który zostawił go samego kilka lat temu. Na początku go nie poznał, całą swoją uwagę zwracając na ranę u ciemnowłosej dziewczynki, którą trzymał na rękach. Dopiero głęboki głos mężczyzny zdołał w ciągu jednej sekundy przywrócić wspomnienia, które tak bardzo próbował wyprzeć.
─ Dzień dobry, pielęgniarka kazała nam tutaj przyjść i... ─ Głos zamarł Kimowi w połowie zdania, kiedy siedzący za biurkiem lekarz zdjął ze swojej twarzy błękitną maseczkę.
─ Taehyung...
─ Jungkook... ─ Głos mu zadrżał, w swojej wiotkości towarzysząc rozdygotanemu sercu.
─ Tatusiu, znasz pana doktora? ─ Obaj mężczyźni zwrócili wzrok w stronę brązowowłosej, która przecierała piąstką swoje oczy, na co gdyby nie sytuacja, w jakiej się obecnie znajdowali, Jeon najpewniej westchnąłby z tak uroczego widoku, mając słabość do dzieci. Ale w tym momencie był naprawdę ogromnie ciekawy odpowiedzi starszego od siebie chłopaka. Chociaż bardziej ciekawił go zwrot, jaki dziewczynka użyła w jego kierunku.
─ Um... Tak, słońce... Znamy się ─ Kim praktycznie wyszeptał, patrząc przy tym cały czas w oczy bruneta. Czuł wszechogarniający go strach, niepewność, a przede wszystkim przygniatające go wspomnienia i wybory przeszłości. Czuł, jakby się dusił.
W ciągu tych pięciu lat Jeon każdego dnia robił wszystko, aby w miarę normalnie żyć, w większości przybierając maskę niepozwalającą emocjom wypłynąć w najmniej odpowiednich. I dokładnie taką przybrał tym razem. Był w końcu tylko lekarzem, a Taehyung tylko pacjentem, a bardziej opiekunem i nie mogła panować między nimi inna atmosfera niż ta czysto zawodowa.
─ Proszę usiąść. ─ Uśmiechnął się, ciepło, wskazując na krzesło przed biurkiem i całkowicie odizolowując się od swoich uczuć. W tej pracy nie było na nie miejsca.
Taehyung zdezorientował się nieco, ale wraz z małą na rękach zajął wskazane miejsce naprzeciwko czarnowłosego. Przez jego głowę przebiegła myśl, że poza lekkim zarostem w ogóle się nie zmienił, ale nawet nie śmiał wypowiedzieć jej na głos.
─ No więc jak ci na imię, maleńka? ─ zapytał ciepłym tonem głosu, wstając ze swojego krzesła i podchodząc bliżej dziewczynki. Oparł się pośladkami o krawędź solidnego, mahoniowego biurka, całą uwagę poświęcając kilkulatce (tylko w ten sposób ograniczał swoje myśli o siedzącym obok mężczyźnie).
─ Nazywam się Gahyeon, proszę pana─ odpowiedziała mu, schylając delikatnie główkę, żeby zachować pełne maniery, zupełnie tak, jak uczył ją tata.
─ Oj jakie znowu proszę pana.─ Zacmokał. ─ Możesz mi mówić Jungkook, nie jestem aż taki stary.
Dziewczynka uśmiechnęła się pod nosem, przytakując brunetowi, co tylko wywołało dziwne uczucie u blondyna. Oni o niczym nie wiedzieli...
─ No więc, Gahyeonnie, powiedz mi szybko, co się stało w taką śliczną główkę, to postaram się coś z tym zrobić.
─ Bawiłam się w salonie i chciałam wstać, ale zły stół mnie zaatakował...─ Zrobiła smutną minę, pokazując palcem na ranę na czole, a Jungkook wymruczał coś cicho, nasuwając na nos okrągłe okulary, żeby lepiej przyjrzeć się, czy aby nie wdało się żadne zakażenie. Rozcięcie niestety było na tyle duże, że nie było opcji obejścia się bez szycia, przez co już bolało go serce, bo nie lubił takich przypadków u młodych pacjentów.
CZYTASZ
carousel ❧ jjk · kth
Fanfiction❛that one person for whom you can do things you couldn't before❜ gatunek: smut, fluff, light angst, mpreg paring główny: taekook, top!jk paring poboczny: yoonmin [zakończone]