Naleśniki.
To było pierwsze, o czym pomyślał Taehyung, kiedy otworzył szeroko swoje zaspane oczy. I to nie dlatego, że po prostu miał na nie dziką ochotę. No dobra, może i miał, ale bardziej chodziło w tym wszystkim o ten wspaniały zapach, który pochłaniał każdym centymetrem kwadratowym swojej skóry. Wystarczyło jedno spojrzenie na drugą stronę wielkiego łóżka, aby wiedział, kto jest sprawcą tak pięknych zapachów.
Po tej jednej, pamiętnej nocy ich miesięcznicy, wykorzystywali praktycznie każdą wolną chwilę na przesiadywanie w swoim towarzystwie. Co prawda wcześniej też tak było, jednak po tamtej chwili dzielili ze sobą nie tylko sferę uczuciową, ale i tę intymną, erotyczną, zupełnie nie widząc ku temu przeciwwskazań.
Czy świat faktycznie był w stanie rzucić w swoje ramiona dwójkę ludzi zapisanych sobie w gwiazdach? Dobranych tak idealnie, że potrafili rozumieć się bez słów, odgadnąć swoje potrzeby samym spojrzeniem? Do tej pory dla obojga wydawało się to nierealne, jakby wyciągnięte z komedii romantycznej. A jednak żaden z nich przecież nie był aktorem
Blondyn owinął swoje nagie ciało w satynową pościel i na palcach wyszedł z pokoju, kierując się za cudownym zapachem, niczym wąż za zwodzącym go dźwiękiem fletu.
I widok półnagiego mężczyzny przy kuchence wcale go nie zaskoczył.
- Co tam pichcisz, doktorku? - rzucił zalotnie, opierając się o framugę drzwi kuchennych i zaśmiał się dźwięcznie, kiedy wyrwany z letargu Jeon prawie upuścił jedno z jajek.
- Wstałeś już, hyung? - zapytał, odwracając się na moment w jego stronę, udając, że jajeczna wpadka wcale nie miała miejsca. - Usiądź, zaraz skończę - posłał jeszcze szczery uśmiech w stronę Taehyunga, następnie powracając do przerwanej czynności.
To było naprawdę zabawne. Jeszcze kilkadziesiąt dni temu trzeba było siłą zwlekać go z łóżka, żeby w ogóle wziął prysznic, a teraz sam, z własnej woli budził się wcześnie, nawet jak nie miał tego dnia żadnych wykładów, aby zrobić naleśniki. W dodatku nie dla siebie! Dla kogoś, kto w tak krótkim czasie zdołał zająć tak znaczące miejsce w jego sercu.
Kim pokiwał radośnie głową, zasiadając przy niewielkim stoliku umieszczonym w centralnej części nowoczesnej kuchni młodszego. Zawinął sobie pościel pod pachami, żeby oplatała go ciasno ze wszystkich stron. Co prawda nie wstydził się już nagości przy szatynie, ale przez listopadową pogodę w mieszkaniu było ciut chłodno, a Tae uwielbiał ciepło. A najlepiej pochodzące z otulających go ramion swojego chłopaka.
Uśmiech nie był w stanie zejść z jego zaspanej buźki. Oparł się łokciami o blat i ułożył brodę na złączonych dłoniach, wpatrując się w młodszego jak w obrazek. Swoje najpiękniejsze dzieło sztuki przyozdobione dziesiątkami śladów przechodzących kolorami od bladoróżowych, zrobionych jakiś czas temu, po burgundowe, które powstały poprzedniej nocy.
- Mus truskawkowo-czereśniowy? - zapytał nagle starszy, wytężając swój węch. Chociaż tak naprawdę nie musiał specjalnie się trudzić, silna woń owocu roznosiła się po całym pomieszczeniu, mieszając razem z zapachem ciasta na naleśniki, przez co kubki smakowe Kima szalały. Tamten tylko przytaknął cicho, przewracając kolejnego naleśnika na drugą stronę. Uśmiechnął się pod nosem, nie mogąc wyjść spod wrażenia, że chłopak zdołał rozróżnić te dwa owoce po samym ledwo wyczuwalnym zapachu.
Po niespełna trzech minutach pusta miska po masie stała w zlewie do połowy wypełniona wodą, a Jungkook w białym fartuszku z kotem w czapce kucharskiej przenosił pysznie pachnące placki na stół, przy którym siedział starszy.
Kubki smakowe automatycznie zaczęły szybciej pracować i dosłownie nie mógł się powstrzymać przed zanurzeniem palca w miseczce z musem, aby zaraz umieścić go w swoich ustach i rozkoszować się jego słodyczą.
CZYTASZ
carousel ❧ jjk · kth
Fanfiction❛that one person for whom you can do things you couldn't before❜ gatunek: smut, fluff, light angst, mpreg paring główny: taekook, top!jk paring poboczny: yoonmin [zakończone]