Z pewnością nie można było powiedzieć, że Jungkook nie jest przykładny i nie stara się w swojej pracy. Zawsze starał się kilkukrotnie sprawdzać rubryczki, kiedy uzupełniał papiery pacjentów, a każdy, nawet najmniejszy zabieg wykonywał z niebywałą dokładnością, aby nie sprawiać innym zbędnego bólu i nieprzyjemności. Tak samo było, jeśli chodzi o jego starszych kolegów z pracy - zawsze oferował im swoją pomoc, przynosił rano kawę, jeśli byli po nocnym dyżurze, a nawet zdarzało mu się zamieniać zmianami, kiedy ktoś go o to poprosił. W końcu i tak nie miał własnych planów.
Może właśnie z tego powodu i przez zaufanie, jakie zdołał zyskać wśród swoich przełożonych, kiedy przyszedł następnego dnia do pracy, nikt nie patrzył na niego podejrzliwie, a wręcz przeciwnie. Wszyscy byli zmartwieni jego stanem zdrowia i wręcz wysyłali do domu, aby wypoczął do końca weekendu i nie martwił się o nic.
Jednak to tylko sprawiło, że wyrzuty sumienia Jeona znacznie się powiększyły. Ale kiedy tylko przypominał sobie o uśmiechu swojej małej córeczki tamtego dnia, przestawał tak się tym zamartwiać.
Tak jak mówił Taehyung, jedno kłamstwo nikogo nie zbiło.
Siedział w swoim gabinecie (a raczej tymczasowym miejscu, gdzie mógł przyjmować pacjentów, bo swojego własnego pokoju jeszcze nie miał), uzupełniając dane pacjenta, który właśnie wyszedł, kiedy nagle usłyszał ciche pukanie.
Bez wahania odpowiedział głośnym „proszę", dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że nie miał na dzisiaj umówionych żadnych pacjentów.
Wszystko się wyjaśniło, kiedy zza drzwi wyłoniła się postać o płomiennorudych włosach.
– Jimin? Dawno się nie widzieliśmy – zaczął z entuzjazmem, aż podnosząc się z miejsca na widok swojego przyjaciela ze studiów. Może nigdy nie byli ze sobą szczególnie blisko, ale aura otaczająca niższego chłopaka zawsze była tak pozytywna, że nie dało się go nie lubić.
– Hej, Jungkook – odpowiedział mu dość niemrawo, co w połączeniu z niezbyt wesołym wyrazem twarzy sprawiło, że brunet zaczął się niepokoić. Nie powiedział jednak jeszcze nic, wskazując na fotel przed swoim biurkiem, na którym ten zaraz usiadł.
– Co cię tu sprowadza? – dopytał, opierając się o biurko, a nagle przegryziona warga rudowłosego zwróciła jego uwagę. – Coś się stało?
Zagubione spojrzenie Parka błądziło po gabinecie, jakby nie wiedziało, na czym ma się zatrzymać. Coś było w powietrzu i Jeon czuł to aż zbyt dobrze, żeby móc to zignorować. Nie widział się z nim ponad dwa lata i tak nagle pojawia się w jego gabinecie. To nie mogło oznaczać nic dobrego.
W końcu zacisnął na moment powieki, a kiedy ponownie je otworzył, ich spojrzenia się skrzyżowały.
– Jungkook, nie będę owijał w bawełnę. Potrzebuję pomocy, a nie mam pojęcia, do kogo innego mógłbym się po nią zwrócić...
Zmarszczył brwi, słysząc lekko drżący głos starszego od siebie chłopaka. I przysiągłby, że w jego oczach zobaczył łzy, kiedy wypowiadał ostatnie zdanie.
– O co chodzi? – zapytał po nieco dłuższej chwili, podczas której musiał wszystko ułożyć w swojej głowie. Próbował przypomnieć sobie o jakichś szczegółach ze studiów, które mogłyby mieć wpływ na to, co teraz działo się z chłopakiem, ale jak na złość nie był w stanie odszukać czegoś takiego w swojej pamięci.
– J-ja... Potrzebuję badań na HIV.
≪≪ ≫≫
CZYTASZ
carousel ❧ jjk · kth
Fanfic❛that one person for whom you can do things you couldn't before❜ gatunek: smut, fluff, light angst, mpreg paring główny: taekook, top!jk paring poboczny: yoonmin [zakończone]