Gayeon była bezlitosna. Jakie normalne dziecko już o ósmej rano pod czas urlopu lata po całym domu, piszcząc w niebogłosy? Taehyung próbował osłaniać swoje ciało przed skaczącą po łóżku czterolatką, marząc o choć kilku minutach snu więcej, jednak przy jej zaciętości nie miał takiej szansy.
– Tato, włącz mi bajki! Proszę! – piszczała, co chwilę skacząc pupą na miękki materac, aż w końcu blondyn uległ, ale tylko ze względu na strach, że łóżko się połamie i będą musieli za nie płacić.
Wychylił się zza pościeli z nadzieją, że na jedynym kanale, który odbierał, będą jeszcze poranne bajki dla dzieci. Przeniósł się ociężale do siadu, sięgając po pilota, którego widocznie były to już ostatnie dni, bo guziki ledwo chciały się wciskać. W końcu jednak się udało i na całe szczęście na niewielkim odbiorniku wyświetliła się jakaś animacja, której mężczyzna do końca nie rozpoznał.
Przeciągnął się, ziewając głośno i o dziwo poczuł się strasznie wyspany. Jednak kiedy kołdra się z niego zsunęła, zauważył, że coś jest nie tak, bo zimne powietrze brutalnie zaatakowało jego ciało.
Wcale się nie zdziwił, że jego koszula od piżamy, nie dość, że zapięta była tylko na dwa guziki, to jeszcze krzywo i nierówno. Tak to się kończy, kiedy pozwala Jungkookowi się ubierać.
No właśnie, Jungkook.
Dopiero teraz dostrzegł, że przecież zasypiali razem, a teraz jego miejsce w łóżku było puste, choć jeszcze ciepłe, co oznaczało, że nie zniknął tak dawno.
O ucieczce raczej nie było mowy, bo to on płacił za wyjazd i niezbyt by mu się to opłacało, więc musiał znaleźć inne wytłumaczenie jego zniknięcia.
– Skarbie, nie wiesz, gdzie jest tata Kook? – zapytał zapatrzoną w telewizor szatynkę, która nawet nie odwróciła się na jego pytanie, zbyt skupiona śpiewaniem czołówki.
– Pleckuje się – odpowiedziała szybko, zaraz powracając do kreskówki.
Taehyung zmarszczył brwi, przez moment zastanawiając się, czy to on źle usłyszał, czy może to mała się przejęzyczyła. To całe „pleckowanie" zaciekawiło go tak bardzo, że szybko podniósł się z materaca, gładząc jeszcze rozczochrane włoski małej i kierując się w stronę wyjścia z sypialni.
Dopiero, kiedy wszedł na korytarz, poczuł ten cudowny zapach dobiegający z kuchni i usłyszał ciche podśpiewywanie. Stanął za framugą drzwi, wysuwając zza nich jedynie głowę, a widok, jaki tam zastał, całkowicie go rozczulił.
Jungkook stał przed kuchenką w samych bokserkach i koszulce, na zmianę mieszając coś w plastikowej misce i obracając na patelni.
– Placki, placuszki, ja wszystkie was pyszności... Usmaaaażyć chcę!
I w tym momencie Taehyung stracił swoją kryjówkę. Wybuchł takim śmiechem, że dalsze utrzymywanie trybu incognito nie miało sensu. Jungkook już go namierzył, odwracając się w jednej chwili w stronę drzwi ze szpatułką do jajek w dłoni.
– Kolejne się ze mnie śmieje! Raz w życiu próbuję zrobić wam pyszne śniadanie, a wy co? Czuję się niedoceniony. – Wydął dolną wargę, obracając się z powrotem do gazówki, aby przewrócić kolejną porcję omlecików.
Kim nie mógł wytrzymać z rozczulenia, ocierając szybko łezkę, która znalazła się w jego kąciku i podbiegając do młodszego, aby przytulić się do jego pleców.
– Oj przepraszam, Kookie. Przecież wiesz, że cię kochamy. Dziękuję za śniadanko, ale musisz mnie po nim ukochać za to, że obudziłem się bez ciebie obok – wymruczał zaraz obok jego ucha, szczelnie przylegając do ciała wyższego.
CZYTASZ
carousel ❧ jjk · kth
Fanfiction❛that one person for whom you can do things you couldn't before❜ gatunek: smut, fluff, light angst, mpreg paring główny: taekook, top!jk paring poboczny: yoonmin [zakończone]