Rozdział 26 "Wspomnienia paraliżują umysł."

827 93 51
                                    

dziękuję za komentarze!

Victoria's pov

Głośna muzyka docierała do każdego pomieszczenia tego przeklętego domu. Ludzie pałętali się dosłownie wszędzie, a alkoholu nie brakowało. Zack Samers zdecydowanie przeszedł samego siebie. Było już grubo po trzeciej, natomiast impreza, jak sądzę, dopiero się zaczynała. Co chwilę ktoś się zjawiał, a gospodarz witał ich z wielkim uśmiechem i alkoholem.

Dom Samersa naprawdę mi się podobał. Do tej pory zdążyłam obejrzeć już prawie cały, szukając między innymi łazienki, czy kuchni. Był urządzony w jasnych kolorach; przeważnie dominował biały, a do tego meble z ciemnego brązu.

Od tego hałasu już powoli zaczynała mnie boleć głowa. Siedziałam na sofie, odpoczywając po długim tańcu z dziewczynami. Odkąd się tu zjawiliśmy po balu (wszyscy oczywiście się przebrali), Aaron gdzieś zniknął i do tej pory nie widziałam go ani razu. Piłam i bawiłam się głównie z przyjaciółmi, dopóki Luke nie zajął się jakąś blondynką z różowymi końcówkami włosów, a Kylie... Cóż, Zack porwał ją paręnaście minut temu, więc wątpię żeby szybko wrócili. Zostałam z Emmą, więc rozmawiałyśmy na różne tematy. Oznajmiłam im wcześniej, że znów się przeprowadzam. Tym razem to oni byli w szoku i zaczęli wywody oraz lamenty na temat tego, że powinnam zostać w mieście, bo jestem ich przyjaciółką i tak dalej. Wyjaśniłam całą sytuację, więc odetchnęli z ulgą. Nie moja wina, że nie potrafią wysłuchać do końca.

Kiedy Emma rozwinęła swoją wypowiedź na temat Lydii, która dosłownie za naszymi plecami kleiła się do Steve'a ze szkolnej drużyny, przed oczami mignęła mi blond czupryna, należąca do chłopaka, który chyba miał mi coś do wyjaśnienia.

- Przepraszam Emma, muszę iść do łazienki. - powiedziałam, wstając z miejsca i odłożyłam kubeczek z wódką i blackiem. Dziewczyna była dosyć wstawiona, więc zareagowała jedynie uśmiechem i wyciągnęła telefon, opierając się plecami o oparcie sofy.

Popędziłam za chłopakiem, który zniknął w tłumie nastolatków. Przeszłam do korytarza, następnie po kolei sprawdziłam pokoje. Nigdzie go nie było. Weszłam na piętro, które było niedostępne dla imprezowiczów, ale z racji tego, iż ja i Zack mieliśmy coraz lepszy kontakt, dostałam swego rodzaju pozwolenie. W szybkim tempie poradziłam sobie ze schodami i otworzyłam drzwi do pierwszego, lepszego pokoju. Jeśli Zack nie miał brata, to z pewnością należał do niego. Jednak zastałam puste pomieszczenie. Skierowałam się do kuchni, mając nadzieję, że w końcu go znajdę i oto on. Stał nad zlewem, jedną ręką opierając się o blat, a drugą trzymał tuż przy twarzy.

- Aaron? - odezwałam się pewnym głosem, podchodząc bliżej.

Chłopak natychmiastowo się zmieszał, prawdopodobnie był zaskoczony, że to właśnie ja stałam za jego plecami, ale wciąż się nie odwrócił. W ułamku sekundy dostrzegłam, że trzymał przy nosie kawałek ręcznika papierowego.

- Co ty tu robisz? - zdziwił się - Piętro jest niedostępne dla gości.

Może nie powinien, ale do cholery, zabolał mnie jego oschły ton. I co to miało znaczyć? Byłam tylko „gościem"?

- Gdzie zniknąłeś? - chciałam zajść go od przodu, ale on ciągle się ode mnie odwracał - Aaron!

W końcu udało mi się go szarpnąć tak, że zatrzymał się twarzą w twarz ze mną. A wtedy gwałtownie wciągnęłam powietrze. Miał koszulkę całą we krwi, pobrudzone ręce i nie myliłam się, mówiąc o ręczniku papierowym. Trzymał go przy twarzy, ponieważ leciała mu krew z nosa. Wargę miał rozciętą, a pod okiem tworzyło się niewielkie limo. Obejrzałam każdy centymetr jego twarzy, w między czasie zakrywając usta dłońmi. Boże drogi.

The Reason : Lose Your Mind.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz