Victoria's POV
Mój plan na dzisiejszy dzień był prosty i składał się z pięciu podstawowych punktów, a każdy z nich brzmiał tak samo: unikać Aarona Cartera. Jeśliby się udało, to znaczy, że trafiłam do nieba.
Przed wejściem do wielkiego budynku czekały na mnie Kylie i Emma. Szłam pewnym krokiem, kiedy nagle obok dziewczyn pojawił się bardzo dobrze mi znany szatyn o błękitnych oczach i perlistym uśmiechu. Zatrzymałam się gwałtownie, widząc, jak z nimi rozmawia, a Kylie szczerzy się do niego, jakby widziała nową torebkę od Gucciego. Uważnie obserwowałam tę trójkę, nie podchodząc bliżej. Odległość kilkunastu metrów wystarczyła mi, by dokładnie zbadać sytuację. Co dziwne, rozmawiali jak zwyczajni znajomi, jakby znali się całe życie. Parker już rumieniła się na jego widok, a to nie oznaczało nic dobrego. Kiedy Zack mnie zauważył, uśmiechnął się wrednie, a ja już wiedziałam, po co to robił. Chcieli nas kontrolować, a głównie mnie. A ja na to nie pozwolę. Zrobię wszystko, by trzymali się z daleka od moich przyjaciół.
W końcu westchnęłam, wzięłam głęboki oddech i zdecydowałam się ruszyć w ich stronę. Zmierzyłam chłopaka nieufnym wzrokiem, natomiast on wciąż patrzył z tym swoim cwanym spojrzeniem, mówiącym „przegrywasz, Williams".
— Vic, jesteś już. — zauważyła ucieszona Kylie — Poznaj oficjalnie Zacka Samersa, Zack poznaj...
— My się już znamy, prawda, Victoria? — Zack przerwał jej, czekając na mój ruch. Dziewczyny zamilkły, a na ich twarzach pojawiło się zdziwienie.
— Um... Tak, znamy się. — wybrnęłam, czując na sobie niezrozumiałe spojrzenia przyjaciółek.
— Ale skąd? — spytała Emma. W tym momencie poczułam ucisk w żołądku, który ostrzegał mnie przed złą odpowiedzią.
— Poznaliśmy się po piątkowej imprezie. — wyjaśnił Zack. Mój wzrok automatycznie powędrował na niego, ale tym razem jego przenikliwe spojrzenie zmusiło mnie do spuszczenia wzroku na stopy. Przez jego słowa w mojej głowie od razu pojawiły się obrazy z piątkowej nocy. Poczucie winy znów wracało, a moje myśli zaczęły wariować. Ja zaczynałam wariować.
— Vic? Źle się czujesz? — Kylie podeszła do mnie, chwytając za moje ramię. Czyżby zauważyła, że zaczęłam nierównomiernie oddychać?
— Wszystko w porządku. Muszę iść. — zapewniłam, po czym skierowałam się do szkoły. Chyba mi nie dobrze.
Szłam prosto przed siebie, słysząc za sobą głosy Kylie i Emmy, które prawdopodobnie biegły za mną. Nie zwracałam na to uwagi, chciałam jak najszybciej znaleźć się w sali, w której za kilka minut zaczynałam biologię.
Nagle uderzyłam w coś twardego i odbiłam się, prawie upadając na podłogę. Na szczęście do tego nie doszło, ponieważ poczułam na ramionach silny uchwyt dużych dłoni.
— Uważaj jak chodzisz, co? — poznałam ten głos pełen zgryźliwości.
Uniosłam wzrok, a kiedy zobaczyłam przed sobą Mike'a i Cole'a, spanikowałam. Od razu zerwałam się i pobiegłam do najbliższej damskiej łazienki. Chyba dostałam ataku paniki, bo nie mogłam się uspokoić. Przed oczami wciąż miałam scenę morderstwa. Nie radziłam sobie z tym. Strach był silniejszy.
Wpadłam do toalety jak poparzona. Zrzuciłam z ramienia torbę i głęboko oddychając, oparłam ręce na umywalce. Puściłam zimną wodę i ochlapałam twarz dla orzeźwienia. Nic nie pomogło. Dlatego w szybkim tempie wyjęłam z torby inhalator, który pomagał mi właśnie w takich chwilach. Zgadza się, miałam astmę. Niestety to nie moja jedyna choroba, choć innej jeszcze nie potwierdzono. Chodzi mi o to, że mam problem z nerkami, ponieważ nie pracują one tak, jak powinny. Zdaniem lekarza to nie jest niewydolność nerek, jednakże muszę zrobić jeszcze trochę badań.
CZYTASZ
The Reason : Lose Your Mind.
FanficJesteś zagubiony w świecie, którego nie znasz. Zmęczoną odrzuconą duszą. Ale z diabłem w twoim umyśle i z półuśmiechem, zrobisz to dobrze. I jeśli zostanę z tobą i jeśli wybiorę źle, wcale mnie to nie obchodzi. _______________________ ©OliviaShane 2...