Rozdział 37 "Słowa były tylko słowami."

685 88 20
                                    

Victoria's pov

Zajmowałam miejsce pasażera. Patrząc przed siebie, oceniłam swoje położenie. Pędziłam w nieznane. Obok mnie siedział tata — prowadził. Zacisnęłam dłonie na fotelu i zaczęłam szybko oraz ciężko oddychać. Dostałam ataku paniki. Bałam się ale nie wiedziałam czego. Miałam wrażenie, że zaraz się rozbijemy, ale tata patrzył na mnie z tak serdecznym uśmiechem, jakby nic się nie miało stać.

Nagle strzał. Drugi, trzeci, potem kolejny. Skuliłam się, bojąc się o swoje życie. Krzyczałam coś do ojca, lecz on nie reagował. Wciąż wpatrzony w przednią szybę, kierował samochodem ze stoickim spokojem.

Szyba pękła. Szkło roztrzaskało się na miliony kawałeczków. Miałam poranione ręce, tak samo jak i Joe. Nie wiedziałam, co robić. Wszystko działo się tak szybko.

Padły kolejne strzały, a ostatni trafił prosto w serce taty. Widziałam, jak powoli zamyka oczy i puszcza kierownicę, jak odpuszcza, jak odchodzi.

Obudziłam się z krzykiem, cała zlana potem. Dotknęłam policzków — były mokre. Płakałam przez sen. I płakałam również po obudzeniu. Stłumiłam w sobie wspomnienie sennego koszmaru i wtuliłam się w poduszkę, a łzy same ulatywały z oczu.

Ten sam makabryczny sen ciągle dawał o sobie znać. Ne mogłam się od niego uwolnić, ale nie mogłam już tego wytrzymać. Jeśli nie przestanie mnie dręczyć, przysięgam, że trafię do zakładu psychiatrycznego. Czułam, że zaczynałam tracić zmysły i nie było to skutkiem samego koszmaru związanego ze śmiercią taty.

Po dłuższej chwili spojrzałam na zegarek, w którym mała wskazówka była między ósmą a dziewiątą. Niechętnie podniosłam się z łóżka, które było tak bardzo idealne, że mogłabym spędzić w nim resztę swojego życia. Pomaszerowałam do łazienki, umyłam zęby i twarz, rozczesałam włosy i oto rozpoczął się dzień, którego potrzebowałam. Ten, na którego czekałam od dłuższego czasu i choć tak naprawdę nie lubiłam obchodzić swoich urodzin, cieszyłam się, że przyjaciele wyprawili dla mnie przyjęcie.

Oczywiście, to miała być niespodzianka, ale ja zawsze miałam swoje sposoby, by dowiedzieć się wcześniej. Później stwierdzili, że nie było najmniejszego sensu ukrywać przede mną tego faktu.

W mgnieniu oka znalazłam się na parterze. Gdy weszłam do kuchni, mama przygotowywała śniadanie. Na blacie postawione były już gotowe tosty z twarożkiem oraz sałatka z warzyw i płatki śniadaniowe. A w tej właśnie chwili nalewała mleka do małego dzbanka.

— Mamy jakichś gości na śniadaniu? — spytałam, podchodząc do Julie.

— Victoria, już wstałaś. — zauważyła z uśmiechem — Dziewczynki zaraz zejdą. Zjesz z nami?

Dziewczynki?

— Jasne. — zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, o kim mówiła.

Pomogłam jej zanieść te wszystkie rzeczy do salonu, gdzie wspólnie zjemy śniadanie. Zrobiłam również cztery herbaty, a już po niecałych dziesięciu minutach, pojawiły się przy nas moja siostra i Anabelle.

— Victoria, cześć. — przywitała się radośnie siostra Aarona. Cóż, nie zdziwiła mnie jej wizyta, gdyż od razu zauważyłam, że Natalie i ta urocza blondynka złapały wspólny język.

— Cześć. — odparłam, po czym usiadła naprzeciwko mnie.

— Jak wam się spało? — spytała moja matka, patrząc na Anabelle.

— Bardzo dobrze. — odpowiedziała i zaczęła jeść kanapki z twarożkiem.

— Ona kłamie. — wtrąciła moja siostra, przez co zmarszczyłam brwi, spoglądając na nią — Nie spałyśmy w ogóle — zaczęła chichotać — tym razem nasz maraton wypalił i nawet nie zmrużyłyśmy oka.

The Reason : Lose Your Mind.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz