Rozdział 8 "Odpowiedź brzmi: tak"

800 89 18
                                    

Victoria's POV

Od paru minut znajdowaliśmy się już na Bronxie przed klubem Euphoria. Po tym, jak wysiedliśmy z samochodu mojego brata, Ryan wrócił do domu. Przed budynkiem znajdowało się kilka samochodów, o które opierali się nieco starsi mężczyźni, a towarzyszyły im skąpo ubrane, pijane dziewczyny.

Cóż, to chyba jednak nie do końca tylko impreza licealna.

W końcu wkroczyliśmy do klubu. Wokół rozbrzmiała głośna muzyka. Kolorowe światła raziły po oczach, a na parkiecie i w lożach bawiło się mnóstwo ludzi. Poszliśmy w stronę baru, a potem zamówiliśmy kilkanaście shotów. Wypiliśmy je w dość krótkim czasie, dlatego bardzo szybko na nas podziałały. Może i nie był to dobry plan, ale w końcu byliśmy w klubie z zamiarem dobrej zabawy. Nie byliśmy pijani na tyle, by nie móc trzymać pionu, ale ja osobiście czułam, jak alkohol przejmuje pełną kontrolę nade mną. Poza tym, wszystko było porządku.

Niedługo potem cała nasza czwórka tańczyła już na parkiecie i przysięgam, że w pewnym momencie przed oczami mignęły mi te rude włosy, których właścicielki na pewno nie chciałam tej nocy spotkać. Zignorowałam to jednak i powróciłam do zabawy. Kręciłam biodrami do rytmu muzyki z pełnym wdziękiem. Dość krótko tańczyliśmy wszyscy razem, ponieważ już po jednej piosence do Emmy i Kylie podeszli jacyś chłopcy, więc rzecz jasna, że zostałam sama z Hemmingsem.

Spojrzeliśmy na siebie z uśmiechem i postanowiliśmy zatańczyć razem. Oplotłam ręce na jego karku, a chłopak chwycił mnie za biodra, przyciskając do siebie.

— Jak ci się podoba? — spytał po chwili naszego tańca.

— Jest doskonale. — uśmiechnęłam się, choć zapewne tego nie widział.

— Jesteś pewna? — spytał, a jego usta znajdowały się bardzo blisko mojej szyi, ponieważ czułam jego oddech na swojej skórze — Bo cały czas po mnie deptasz. — na koniec zachichotał.

To nie była moja wina, okej? Byłam pijana, przyznaję się bez bicia. Czasem plątały mi się nogi, ale trzymałam pion.

— Wybacz, coś jest dziś ze mną nie tak. — zaśmiałam się.

Było mi wesoło. Cholernie wesoło. Chciałam śmiać się ze wszystkiego i z niczego. Klubowe przeróbki popowych piosenek idealnie pasowały do klimatu. Wydawało się, że kolorowe światła świeciły i gasły do rytmu z muzyką. Śpiewałam każde słowo, które zabrzmiało z głośników. Lubiłam imprezować, skłamałabym, gdyby stwierdziła, że nie. Było to pewnego rodzaju odskocznią od życia codziennego i możliwość chociaż na jedną noc zapomnienia o wszystkich przytłaczających tematach.

— Widzę, że potrafisz się nieźle zabawić. — na twarzy Luke'a pojawił się cwany uśmiech.

— To słowo można zrozumieć dwuznacznie, ale na oba sposoby odpowiedź brzmi: tak.

Wtedy chłopak parsknął, a ja zorientowałam się, co właśnie powiedziałam. Rozszerzyłam oczy, a wtedy i ja wybuchłam śmiechem, wciąż tańcząc przy boku blondyna. W tamtej chwili nie obchodziło mnie kompletnie nic. Nawet to, jak zabrzmiała moja odpowiedź. Od nadmiaru alkoholu szumiało i w głowie, a krew w żyłach buzowała. Czułam euforię. Zadowolenie, szczęście, radość. Z mojej twarzy nie znikał uśmiech przez kilka następnych piosenek. I nagle po jakimś czasie naszego tańca zrobiło się jakby ciaśniej. Co chwilę ktoś na nas wpadał albo popychał. W końcu Luke się zirytował i przycisnął mnie do siebie tak, by nikt nie mógł nas rozdzielić w tańcu. Wtedy dopiero dokładnie mu się przyjrzałam. Jego lazurowe oczy kryły w sobie coś tajemniczego. Blond kosmyki uniesione do góry były w idealnym stanie, choć chłopak często przeczesywał je palcami i ciągle poprawiał. Zadarty nos i niewielkie usta przyozdobione kolczykiem w dolnej wardze. Był naprawdę przystojny, a spodobał mi się jeszcze bardziej dziś, kiedy w całym ciele i umyśle czułam mieszankę przeróżnych alkoholi. Zapatrzona w jego usta nie dostrzegłam nawet, że Hemmings wpatrywał się we mnie, marszcząc brwi. Napotkaliśmy swoje spojrzenia, a wtedy coś we mnie pękło.

The Reason : Lose Your Mind.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz