CHARLENE
Szybkie ujęcie. Kadrowanie. Migawka.
W mgnieniu oka na ekranie pojawia się kwiat w odcieniu lodowatego błękitu. Płatki mienią się od tycich kropelek, które leniwie spływają w dół, nie przejmując się nieubłaganie goniącym światem. Wszystko w otoczeniu głębokiej zieleni.
Uśmiecham się pod nosem. Przedpołudnie, które poprzedzał rzęsisty, wieczorny deszcz to idealna pora dla każdego fotografa. Mam już całą serię zdjęć z rosą w roli głównej. Postanawiam udać się do domu, by opublikować kilka z nich w internecie.
Moje małe dzieła szybko zyskują aprobatę obserwujących. W pierwszej kolejności Diany, co wcale mnie nie dziwi. Pojawia się również komentarz jej autorstwa:
Dianeczkaaa: Jak zwykle, piękne zdjęcia <3
Ja: <3
Po chwili zauważam, że Connor także polubił moje zdjęcia i napisał coś pod dwoma z nich. Pierwszy przedstawia liliowe dzwonki ze spuszczonymi głowami.
Con_R12: To nasza klasa po sprawdzianie z historii... :P
Kręcę głową, uśmiechając się.
Ja: Oj tak </3 XD
Kolejny komentarz pojawia się pod obrazkiem ukazującym dwa odseparowane od pozostałych kwiaty. Jeden z nich jest błękitny, a drugi różowy.
Con_R12: Kiedy nawet kwiat ma dziewczynę, a ty nie...
Ja: To idź, szukaj :P
Con_R12: Może jutro, bo śpieszę się na trening ;)
Mój niewielki, smukły notebook zdaje się zaraz wybuchnąć od nakładu powiadomień. Mam zamiar od razu je przejrzeć, ale wtedy dochodzi do mnie odgłos mojej ulubionej piosenki. Jest to nieco mocniejszy kawałek, który rozpoczyna się nieokrzesaną solówką na gitarze. Skoro słyszę tę melodię, to znaczy, że mam przychodzące połączenie.
Diana dzwoni... Jezu, Diana dzwoni... Czemu akurat ona? Czego ode mnie chce?
Po pewnym czasie w końcu postanawiam odebrać. Oby to było coś ważnego. Naciskam na zieloną słuchawkę migającą na ekranie mojej komórki w różowym, futrzanym etui.
— Hejka, kochana! — zaczynam rozmowę.
— Hej, hej! Co tam u ciebie? — mówi pełna energii.
— ...Dzwonisz tylko w tej sprawie? — Unoszę brew, mimo że ona nie jest w stanie tego zobaczyć.
— Oczywiście, że nie! Po prostu nie chciałam od razu przechodzić do sedna... To dość "delikatna"sprawa. Nie wiem, czy powinnam o tym mówić tak właściwie.
— Skoro już zadzwoniłaś, znaczy że powinnaś. Nie krępuj się.
— Na pewno chcesz, żebym ci powiedziała?
— Tak, tak...
— Ale czy na pewno...
— Tak! — przerywam jej już nieco poddenerwowana. Przewracam oczami, powstrzymując się od zbędnego komentarza.
— No więc — robi pauzę — pamiętasz tę akcję z Ethanem na dyskotece? — Jej ton jest już mniej pewny niż na początku rozmowy.
— Ciężko by było zapomnieć... No i co z nim? — Bezwładnie rzucam się na miękką, liliową pufę.
— No bo... Zanim do tego doszło, gdy Casie wyszła na chwilę, Ethan wymienił z Connorem krótką, ale dość nieprzyjemną wymianę zdań. Usłyszałam coś o jakiś prochach... — szybko bełkocze, scalając ze sobą słowa.
CZYTASZ
To kwestia czasu
Teen FictionCzy gdybyś miał niepowtarzalną okazję naprawienia czegoś w swoim życiu, skorzystałbyś? Na przykład takie manipulowanie czasem - nie brzmi zachęcająco? Jeden z czterech zawodników ma taką jedyną szansę! Oto "Bitwa o czas" emitowana specjalnie dla cie...