ELLA
Sobota, trzecia dwadzieścia sześć nad ranem, a ja wciąż nie mogę spać.
I o tobie myślę.
Mamy się dziś spotkać, a ja zupełnie nie wiem, czego się spodziewać. Co mi odpowiesz na to wszystko? Tamtego popołudnia świetnie się dogadywaliśmy, spędzaliśmy miło czas.
Ale musiałam to, lekko mówiąc, spieprzyć.
Wiem, czasem mnie ponosi, zwłaszcza gdy w grę wchodzą uczucia. Jestem bardzo lekkomyślna. Co mogę poradzić? Kiedy to ty jesteś jedynym, który od dłuższego czasu mi krąży po głowie?
I wiem, popełniłam błąd, zdarza mi się to nieraz.
Co mam zrobić, żeby cię wyrzucić ze swojego umysłu? Czy w ogóle tego chcę?
Teraz w sumie nie jest mi tak źle. Mam dwójkę oddanych przyjaciół, więc nie jestem całkiem samotna. Niby wolna, mogę przechadzać się ulicami, śpiewając, jakby nikogo nie było wokół, nie martwiąc się o nic. Nie jest mi tak źle.
Ale raczej wolałabym być z tobą.
Bo jesteś jedynym, który krąży po mojej głowie od dłuższego czasu.
Sobota, czwarta czterdzieści trzy nad ranem, a ja wciąż nie mogę spać.
**
Spoglądam w lustro i nie podoba mi się to, co widzę. Niby to moje odbicie, ale wciąż nie widzę w nim siebie.
I tak od kilku lat.
Kim jestem? Chciałabym się kiedyś dowiedzieć.
Nie jestem jednak typem osoby, która zamierza się każdego poranka nad sobą rozczulać.
Cicho wzdycham i rozsuwam przeszkloną szafę. Kim będę dzisiaj? Zamaszystymi ruchami, nie zważając na bałagan, nurkuję we własnej odzieży w poszukiwaniu odpowiedniej stylizacji.
Najpierw moją uwagę przykuwa zwiewna, turkusowa sukienka. Nie. To bez sensu. Nie ma co przesadnie się starać, bo nie wiem, jaką odpowiedź dziś uzyskam.
Następnie mój wzrok kieruje się na czarne spodnie i T-shirt w tym samym odcieniu. Nie. To też głupie. Przecież nie wybieram się na pogrzeb. Chyba że swój własny.
Szperam dalej, by w końcu natrafić na krótkie spodenki dżinsowe na szelkach i brudnozieloną koszulkę. Trochę mi to przypomina moje wcielenie sprzed balu, ale ostatecznie może być. Niedbale rozczesuję i zaplatam włosy w warkocz.
Przechadzam się po oliwkowym pokoju, który bardziej teraz przypomina tor przeszkód z "Bitwy o czas" niż ciepły kąt, w którym zasypiam każdego wieczora. W końcu, przemierzając ocean bałaganu, trafiam na upragnione kosmetyki. Nałożenie jasnych cieni, precyzyjne pociągnięcia eyelinerem, delikatne muśnięcie tuszem do rzęs i jestem gotowa.
Spoglądam w lustro.
Znów nie widzę siebie, ale to chyba już nieważne.
Mam niewiele czasu.
Chwytam niewielką, czarną torebkę i opuszczam mieszkanie. Stawiam szybkie kroki, a w moim umyśle panuje istny bałagan. Czy to możliwe, żeby mieć milion myśli naraz, a jednocześnie mieć zupełną pustkę w głowie?
Dochodzi do mnie uporczywe dzwonienie małego rowerzysty dopiero wtedy, gdy znajduje się niemalże przed moim nosem. Nerwowo odsuwam się i dostrzegam kątem oka, jak dziecko prawdopodobnie z podstawówki kręci głową.
CZYTASZ
To kwestia czasu
Genç KurguCzy gdybyś miał niepowtarzalną okazję naprawienia czegoś w swoim życiu, skorzystałbyś? Na przykład takie manipulowanie czasem - nie brzmi zachęcająco? Jeden z czterech zawodników ma taką jedyną szansę! Oto "Bitwa o czas" emitowana specjalnie dla cie...