THONY*
— Chociaż w domu zdjąłbyś tę badziewną czapkę! — Dochodzi mnie głos kuzynki. Jedynie mierzę ją wzrokiem.
— Mój dom, moje zasady, czarze lin. — Poprawiam nakrycie głowy z uśmiechem. Owinięty w koc w niebieskie samochodziki, podrzucam pilotem.
— Możesz przestać tak na mnie mówić? To jest tak żenujące... — Przewraca oczami, siadając obok mnie na puszystej, białej sofie. Podczas tej czynności siedzenie zaskrzypiało, jednak ten dźwięk jest niczym w porównaniu z jej gderaniem.
— Nie wierzę, że nadal nie ogarnęłaś tej gry słów, Char-leene. — Puszczam jej strzałkę.
— A ja nadal nie wierzę, że jesteśmy kuzynami. — Poprawia różowy koc, opierając się o kanapę.
— Ej, ej, ej... Przypominam ci, że jesteś tu dlatego, że twoje koleżaneczki się na ciebie obraziły i nie masz z kim oglądać programu. To nie ja tu jestem tym gorszym kuzynem. Nie zapominaj też, że to ja dzierżę pilota w dłoni. — Macham ów obiektem przed jej twarzą, jak psu jego ulubioną zabawką. Ta kręci głową i wzdycha.
— Co mnie podkusiło... A mogłam oglądać sama. No już dobra, włączaj to.
— Jak sułtanka rozkaże. — Kłaniam się, nie wstając z sofy, po czym włączam telewizję. Na wstępie wita nas arabski program muzyczny. W takich momentach zastanawiam się, kto jako ostatni zasiadał w salonie z pilotem w dłoni. Może w środku nocy wkrada się tu obcokrajowiec, żeby pooglądać swój ulubiony kanał?
Jakby nigdy nic czekam, obracając narzędziem władzy.
— Przełącz to, bo zaraz ci wydłubię oczy — stwierdza, usiłując zachować spokój. To u niej zawsze tak zabawnie wygląda.
— Hm... A na co? Może... na to? — Trafiamy na program kulinarny, gdzie szef kuchni obrzuca swoich pracowników najróżniejszymi garami. W sumie, to nic nowego.
— Zaraz skończysz jak jeden z nich, jeśli nie przestaniesz się wydurniać.
— Uuu... Mocne słowa. — Dotykam klatki piersiowej po lewej stronie, a Charleene spogląda na mnie wzrokiem rozwścieczonego byka. — No dobra, już dobra. — Ustawiam telewizję na "Bitwę o czas".
Podczas gdy jest pokazywana krótka czołówka, kuzynka spogląda na ekran swojego telefonu okrytego beżowym futerkiem.
— Ja ci tu odpalam serial, a ty się w komórkę gapisz? — Opieram ręce na biodrach z zarzutem.
— To również część programu. My, widzowie, też mamy prawo decydować. Podczas tego odcinka ważne jest, by mieć włączoną aplikację na bieżąco... — odpowiada, w skupieniu przesuwając palcem po ekranie. Jej okulary błyszczą przez odbijające się światło urządzenia.
— Jest jakaś apka? — Spoglądam na nią pytająco.
— Oglądasz ten program i nie wiesz? — Unosi na mnie zaskoczone spojrzenie i krzywi się nieco.
"Oglądasz ten program i nie wiesz?" — Przedrzeźniam ją w głowie głupkowatym tonem.
— A no tak, zapomniałem! Teraz mamy aplikacje na wszystko: zmienienie głosu na gdakanie kurczaka, testowanie ciąży, robienie zdjęć frytkom z dżemem... — zaczynam wymieniać, wyliczając to przy okazji na palcach.
— Ile razy mam ci powtarzać, że tylko ty jesz frytki z dżemem? — Wzdycha wciąż pogrążona w komórkowym świecie
— A skąd wiesz? Ten no... Jak mu było? A, tak, Edd. Ten to wygląda na takiego, co mógłby je jeść.
CZYTASZ
To kwestia czasu
Teen FictionCzy gdybyś miał niepowtarzalną okazję naprawienia czegoś w swoim życiu, skorzystałbyś? Na przykład takie manipulowanie czasem - nie brzmi zachęcająco? Jeden z czterech zawodników ma taką jedyną szansę! Oto "Bitwa o czas" emitowana specjalnie dla cie...